środa, 25 września 2019

Od Crane'a "Czasem warto wyświadczyć komuś przysługę" cz. 3

Wrzesień 2024
– Coś tu jest – rzucił Camus, opierając przednie łapy na wielkiej skale. – Coś tu jest! – powtórzył. – Pachnie, jak mój Srebrny Medalion.
– Więc srebro? – spytałem.
– Srebro! – krzyknął ucieszony. – Tak, srebro.
Wstałem z ziemi i zacząłem się wycofywać. Nie chciałem stracić w pełni funkcjonalnego oka przez latające kawałki srebra. Tymczasem Camus w pełnym skupieniu sprawił, że głaz, który znaleźliśmy, zaczynał pękać. Pojawieniu się każdej nowej rysy, towarzyszył donośny trzask. Po około minucie, Camus rozłamał głaz na dwie części. W ten sposób ujawnił połyskujące kawałki cennego metalu. Wilk chwilę się temu przyglądał, potem postawił kilka kroków w tył. Następnie z małego rozbiegu uderzył jedną łapą w kawałek skały. To sprawiło, że interesujący nas kruszec odłamał się od nic niewartego kamienia. Błyszczące kawałki pospadały na ziemię.
– Częstuj się, przyjacielu – zachęcił Camus.
Nie trzeba było mi niczego powtarzać; poszedłem znów bliżej i zacząłem zbierać srebro. Naprawdę, dostarczanie jedzenia temu wilkowi było opłacalne. Za byle zająca dostawałem srebro, szafiry, nawet diamenty. Wspaniały układ,
– Myślisz, że z takimi zdolnościami zdołam wreszcie znaleźć mój Srebrny Medalion? – spytał Camus.
– Nie można tego wykluczyć – odparłem po chwili. – Morze mogło wyrzucić go gdziekolwiek – mruknąłem. Miałem przy tym na uwadze, jak ten samiec zawsze opisywał moment utraty swojego wisiorka. 
– Nie powinienem był go wyrzucać – westchnął ciężko mój znajomy. – Stracenie go to naprawdę zły znak.
– Może kiedyś się uda – pocieszyłem go dobrodusznie.
Z czasem nabierałem wątpliwości, czy na pewno ten wilk jest tak szalony, jak myślałem. Kiedy był skupiony na szukaniu cennych kruszców w skałach, nie czuł potrzeby szukania czegoś wzrokiem przestrzeni, nie czuł potrzeby biegania tam i z powrotem bez celu. Jedyną oznaką jego uszkodzonego umysłu było wówczas powtarzanie historii o wisiorku. Może jeszcze ten jego szczenięcy entuzjazm. Czy jest możliwe żeby te codzienne wyprawy mu pomogły?
Zastanawiając się nad tym dziwnym zagadnieniem, sprawdziłem, czy nie pominąłem żadnego kawałka srebra. Następnie w towarzystwie Camusa ruszyłem w dalszą drogę. Nadal oddalaliśmy się od miejsca postoju obu stad i smoków. Nie minęło jeszcze dosyć czasu, bym mógł wrócić do mojej Edel. Zauważyłaby, że minęło tylko pół godziny i znów na jej pięknym pyszczku pojawiłby się wyraz smutku.
Po drodze Camus przynudzał mi jeszcze o tym samym Srebrnym Medalionie, ale w pewnym momencie nagle zmienił temat. Powiedział coś o niedźwiedziu. Słysząc nowe słowo, zatrzymałem się i podniosłem uszy.
– Mógłbyś powtórzyć? – poprosiłem.
– Mówiłem, że lada dzień nauczę zmieniać się w niedźwiedzia – oznajmił Camus.
Popatrzyłem na niego szczerze zdziwiony. 
"Nie myliłem się. On naprawdę się zmienia. Coś w nim się zmienia." - pomyślałem. 
– Świetnie, to naprawdę świetnie – wygiąłem kąciki ust w sztucznym uśmiechu. – Wspaniale.
Ta sytuacja jest naprawdę interesująca.
Dzisiejszego dnia stado wylądowało na rozległej łące. Jedynie w paru miejscach w okolicy rosły ciasne skupiska kilku drzew. Właśnie teraz zbliżaliśmy się do jednej z takich „wysepek”. Mijając pierwszy pień odruchowo obwąchałem jego korzenie, żeby sprawdzić, na jakie zwierzęta można tu trafić. Na szczęście nie poczułem żadnego groźnego, magicznego zwierza. Tylko pospolite lisy, jelenie i... niemagiczne wilki. Zdałem sobie sprawę, że wieki żadnego nie widziałem. 
Jak to mogłoby się skończyć, gdybyśmy trafili na taką grupę? Pewnie tamci byliby agresywni. W końcu to ich teren. My dwaj mamy jednak magiczne zdolności. Trzeba jednak wziąć poprawkę na to, że Camus może nie umieć wykorzystać dobrze swoich mocy w walce, do której nie mógł się przygotować...
Tak właśnie rozmyślałem nad potencjalnym spotkaniem z naszymi niemagicznymi kuzynami przez jeszcze paręnaście minut. Tymczasem Camus szukał kolejnych kruszców pod ziemią. Skupiony, jak nigdy wcześniej. Jednak minęło trochę czasu, zanim znów zatrzymał się, by zakomunikować:
- Crane, mam coś!

<C. D. N.>

Uwagi: brak.