poniedziałek, 12 października 2020

Od Yvara "Zostaw w spokoju" cz. 2

<< Poprzednia część <<

Czerwiec 2026
Temat bójki skutecznie rozproszył wszystkie szczeniaki. Już nikt nie słuchał Forta, który początkowo próbował wrzeszczeć na uczniów, ale szybko się poddał. Usiadł z boku i posyłał pełne gniewu spojrzenia rozochoconej grupie. W końcu, gdy rozmowy stosunkowo ucichły, jego zirytowany głos rozerwał powietrze niczym ostry szpon. Groźba wyraźnie zawarta w jego tonie i słowach zaskoczyła uczniów, na tyle by zamilkli. Ktoś spróbował zakpić z nauczyciela, ale ten, zdobywszy w jednej chwili zainteresowanie szczeniaków, od razu go ukarał. 
Reszta zajęć minęła w ciszy. Każde wypowiedziane bez pytania słowo skutkowało wlepieniem kary przez Forta. Skończyło się na tym, że większość grupy miało ją odbyć, a basior prawie dygotał z wściekłości. Szczeniaki natomiast, chociaż przestraszone, nadal posyłały sobie pełne rozbawienia spojrzenia.
Yvar siedział w miejscu, gdzie odrzucił go nauczyciel i gromił wzrokiem Exana, Kaiju i Eunice – według niego – sprawców tego wszystkiego. Łapy oraz kły kusiły, aby rzucić się w stronę któregoś z nich i w ten sposób wyładować wściekłość. Ostatni raz czuł coś takiego, kiedy Elanor skrzywdziła Vi. 
Na jego pysk wstąpił grymas, kiedy przypomniał sobie starszą wilczycą. Jakiś czas temu skończyła naukę. Yvar nie mógł opanować związanej z tym ulgi. Sam nie wiedział, kto ucierpiałby bardziej w czasie zajęć zajęć – on, ona, Vi czy Morti. Albo jakikolwiek szczeniak, który postanowiłby wmieszać się w ich spór. A nie chciał każdego dnia podpadać nauczycielom przez bójki bądź, co gorsza, kłócić się przez to z rodzicami. Tori była w stanie wybaczyć kilka takich wybryków, ale i jej cierpliwość kiedyś się kończyła. Asgrim natomiast nie tolerował takich zachowań przez wrodzoną słabość.
Basiorek nie słuchał, o czym mówił Fort. Słowa samca składały się na niezrozumiały szum, a Yvar nie był zainteresowany rozszyfrowywaniem go. Wyczekiwał jedynie końca zajęć i niezasłużonej kary. 
Kiedy ta nadeszła, nie wdawał się w zbędne dyskusje z kimkolwiek z resztą ukaranych. Robił, co musiał i próbował ignorować pełne rozbawienia odgłosy szczeniaków, które traktowały zlecone im zadanie jak kolejną zabawę. Skutkiem tego było, że skończył przed wszystkimi. W związku z tym postanowił usiąść i zaczekać, aż Fort pozwoli mu odejść. 
Zamiast tego basior, kiedy go zobaczył, kazał pomóc reszcie. 
– Nikt nie odejdzie, nim wszyscy nie skończą sprzątać – mruczał pod nosem Yvar wywrzeszczane przez dowódcę wojowników słowa.
Któregoś dnia to ja będę mu rozkazywać, postanowił w myślach. Ta myśl dodała mu siły, by zacisnąć zęby i jak najszybciej pomóc pozostałym. Bądź zrobić wszystko za nich, bo tylko Exan wyrażał zainteresowanie zleconą im pracą. 
– To twoja wina – oskarżył go w pewnej chwili. – Bałeś się, że twoja siostra usłyszy prawdę?
– To bzdury, a nie prawda – odwarknął Yvar.
– Możesz przestać udawać. To żałosne – stwierdził Exan. – Wszyscy to widzą. Tylko ona jest zbyt głupia albo woli udawać głupią. 
Yvar przymknął powieki. Próbował opanować przemożną chęć ponownego ataku na starszego samca. Jedynie cichy głos rozsądku przypominał mu, że to może zakończyć się kolejną karą, a tym samym zmuszeniem do dłuższego przebywania z likantropem.
Kiedy ponownie je otworzył, Exana nie było obok niego.
Na jego szczęście.

<c.d.n.>

>> Następna część >>