piątek, 8 listopada 2019

Od Theodore'a "Jesteś ładna jak kokos" cz. 1

Marzec 2025
Naida zmarszczyła nosek. Wyglądała przy tym tak ładnie, że nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. Próbowałem skupić się na słowach nauczyciela, jednak moje spojrzenie ciągle przyciągała czarno-biała wilczyca. Wyjątkowo silny tego dnia wiatr jeszcze bardziej plątał jej sierść. Przez głowę przeszła mi myśl, by podejść i delikatnie przeczesać jej futro pazurkami. Zadrżałem i zerknąłem na swoje łapy. Tonęły w złocistym piasku, więc pewnie gdybym to zrobił, całe jej ciało pokryte byłoby nim pokryte. Niemniej wizja ta była bardzo kusząca. Tylko jak by na to zareagowała?
Westchnąłem cicho i ponownie spróbowałem skupić się na słowach Hitama. Mówił coś o jakimś dziwnym znalezisku na plaży. Totalny bezsens.
Mój wzrok ponownie wrócił do Naidy. Szum fal rozbijających się o brzeg zagłuszał słowa nauczyciela. Chłodny wiatr muskał moje ciało i rozwiewał sierść.
- Dobierzcie się w pary - Z transu wyrwały mnie słowa Alfy.
Wilczyca od razu wstała. Wystarczył jeden sus i już była tuż obok mnie. Moje serce chyba zgubiło kilka uderzeń, jednak nie dałem tego po sobie poznać. A przynajmniej na to liczyłem. Wyszczerzyłem ząbki w uśmiechu. Po głowie tłukła się myśl, że przyszła tutaj, do mnie.
- Naida... - zacząłem, jednak waderka była ode mnie szybsza.
- Ja będę z Mortim! - zawołała, a ze mnie uleciało całe powietrze.
Spojrzałem na brata. Uśmiechał się. Błagam, powiedz, że chcesz pracować z kimś innym. Z Exanem na przykład. Proszę cię, Morti. 
- No w porządku.
Dopiero po tych słowach Naida zwróciła na mnie uwagę.
- Coś chciałeś, Theo?
Pokręciłem głową.
- Nie, już nic - mruknąłem. W razie gdyby miała zacząć się o mnie martwić (w co delikatnie wątpiłem...), uśmiechnąłem się wesoło. Chyba wyszło całkiem zgrabnie.
Morti posłał mi spojrzenie spod zmarszczonych brwi. Wzruszyłem ramionami i rozejrzałem się po okolicy. Prawie wszyscy siedzieli już w swoich małych grupkach. W końcu zauważyłem, że Ruby również nie miała jeszcze partnera.
- Do później - powiedziałem do tamtych i pewnym krokiem podszedłem do wilczycy. - Hej, Ruby.
Poderwała łeb tak gwałtownie, że jej długie włosy zaplątały się o pysk. Parsknęła i odgarnęła je łapką.
- Co chcesz? - spytała, kiedy doprowadziła je do czegoś, co choć trochę przypominało porządek.
- Będziemy parą?
Uniosła brwi i zmierzyła mnie krytycznym spojrzeniem.
- Nie wydaje mi się, żebyś był w moim typie.
Spojrzałem na nią zaskoczony. Dopiero po chwili dotarło do mnie, o co jej chodziło. Zaśmiałem się niepewnie.
- Miałem na myśli tylko na czas zajęć...
Ruby rozejrzała się po pozostałych wilkach. Dosłownie wszyscy zdążyli się już podobierać. Nie miała wyboru. Musiała się zgodzić. Kiedy to sobie uświadomiła, westchnęła i wskazała mi ruchem łapy, żebym usiadł obok, co posłusznie zrobiłem.
Przez kilka chwil siedzieliśmy w ciszy, co trochę mi przeszkadzało. Szukałem jakiegoś dobrego tematu, na który moglibyśmy porozmawiać. Nic jednak nie przychodziło mi do głowy.
Zerknąłem w stronę Hitama, który z jakiegoś powodu krążył między grupami. Nie wiedziałem, jaki miał być w tym cel, ale nie zamierzałem tego komentować. Grzecznie siedziałem do chwili, gdy nauczyciel podszedł do mnie i Ruby.
- Jaki macie pomysł? - spytał.
Zmarszczyłem brwi.
- Pomysł na co?
- Na rozwiązanie problemu - odparł Alfa. Jego słowa powiedziały mi wielkie nic.
- Problemu...?
Ruby głośno prychnęła.
- Znaleźliśmy na plaży dziwny wisior, który zdaje się emanować magiczną aurą - powiedziała, kiedy na nią spojrzałem.
Rozejrzałem się zaciekawiony po plaży. Naprawdę kryły się tutaj takie skarby? Szukałem wzrokiem jakiegoś dołu czy... Czegoś nienaturalnego. Nic jednak nie znalazłem.
- I gdzie on jest?
Samica zaśmiała się.
- To tylko zadanie - wyjaśniła.
Mina momentalnie mi zrzedła.
- Czyli nie ma żadnego skarbu?
Hitam westchnął ze zrezygnowaniem.
- Zapytam was jeszcze raz pod koniec lekcji. Lepiej porządnie zastanówcie się nad odpowiedzią - poradził i przeszedł do następnej grupy.
Skierowałem oskarżycielskie spojrzenie na Ruby.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że mamy jakieś zadanie?
- Bo nie pytałeś - powiedziała i ziewnęła głośno.
- Masz jakiś pomysł?
Zamiast odpowiedzieć, wilczyca położyła się na boku i wystawiła pysk w stronę kryjącego się za chmurami słońca. Przymknęła oczy, jawnie mnie ignorując. Parsknąłem i podpełzłem w jej stronę, delikatnie szczypiąc ją w jedną z łap. Pisnęła głośno.
- Przestań! Co ty robisz?
- Udaję kraba - odparłem.
Przyjrzała mi się spod zmrużonych powiek.
- To sobie udawaj.
- Chętnie - Ponownie ją uszczypnąłem.
Zerwała się na równe łapy i posłała mi groźne spojrzenie.
- Skoro się rozbudziłaś, pomożesz mi z tym zadaniem? - poprosiłem.
- Nie. Sam je zrób.
- Ale... - zacząłem, jednak samica przerwała mi krótkim warknięciem. Podkuliłem ogonek i odszedłem na kilka kroków w bok. Ruby ponownie położyła się na piasku. Tym razem jej nie ugryzłem.
Magiczny wisior na plaży... Mama wspominała kiedyś o przedmiotach, które można było znaleźć w wielu miejscach, bo... Bo tak. Zawsze chciałem taki znaleźć. Z pewnością byłby przydatny! Może mógłby pomóc w polowaniu na ptaki, które czasem latały nad nami? Mama by się ucieszyła.
W mojej głowie pojawił się pomysł, by wziąć ten cały wisior i jej podarować. Zamerdałem ogonkiem, wyobrażając sobie, że przytuliłaby mnie w nagrodę. Mimo wszystko nie robiła tego zbyt często, a bardzo to lubiłem...
Kiedy Hitam wrócił, przedstawiłem mu moją propozycję. Nie wyglądał na zadowolonego. Może był zazdrosny, że zaproponowałem danie go mamie, a nie jemu?
- A co jeśli byłby przeklęty?
Przekrzywiłem główkę.
- To nie byłoby fajnie. No ale skąd miałbym wiedzieć?
Nauczyciel spojrzał na mnie wyczekująco. Chyba oczekiwał ode mnie, że jednak będę wiedział. Zerknąłem na Ruby, licząc na jakąś pomoc, ale ona naprawdę zasnęła.
- Może... Zakopałbym go w piachu i zapomniał o jego istnieniu? - zaproponowałem.
- Nie musi być zły.
- Ale przecież sam pan powiedział, że...
- Theo - przerwał mi w połowie zdania. Nie było to zbyt miłe - Zastanów się. To nie jest trudne.
Chciałem wołać o pomoc, jednak wtedy zdałem sobie sprawę, że wszyscy już poszli. Zostałem tylko ja, Hitam i Ruby. Z tym, że Ruby spała, więc... Byłem zdany tylko na siebie.
Westchnąłem przeciągle. 

<c.d.n.>