wtorek, 29 września 2020

Od Gavriela "Terapia szokowa" cz. 1

Październik 2026 r.
Gavriel trafił na dodatkowe zajęcia z kreatywności przypadkiem. Zorientował się w tym, że coś było nie tak dopiero w chwili, kiedy zaczęły się pojawiać coraz to młodsze i młodsze wilki, których nie znał z codziennych zajęć. Miał dobrą pamięć do twarzy, wobec czego wydało mu się to dziwne. Dopiero słowa Exana upewnił go w tym, że nie pomylił grup, a co jedynie dni. I że tak właściwie, to może zostać. Niedługo potem zjawiło się jeszcze kilka starszych szczeniąt. Nikt jednak wcześniej nie raczył poinformować Gavriela, że istniało coś takiego jak zajęcia dodatkowe. Zresztą nie przeszkadzało mu to szczególnie, ponieważ miał zamiar nauczyć się możliwie jak najwięcej. To właśnie z tego powodu postanowił jednak zobaczyć na czym to dokładnie polega. 
Jeszcze przed zajęciami jego wzrok przykuła postać Mortimera, który szybkim truchtem zbliżał się do grupki. Wyglądał, jakby biegł stanowczo zbyt długo nawet jak na niego. Nieomal się spóźnił. Dernet podążył za nim wzrokiem aż do miejsca, na którym zasiadł. Było to nieopodal Gavriela. Przemknęło mu przez myśl, że Mortimer w kółko kogoś przepraszał – tym razem padło na nauczyciela. Słyszał to wyraźnie. Mamrotał coś nawet pod nosem.
Zaraz potem Gavriel zza krzaków wypatrzył Eternę dumnie przyglądającą się ich grupie. Znał jej imię. Przy okazji przedstawienia jej przez innego szczeniaka, dowiedział się samych nieszczególnie przyjemnych rzeczy. W szczególności na temat jej relacji z Mortimerem. 
– Pa pa – wyszeptał Morti, machając łapą w jej stronę. Uniosła nieco wyżej podbródek. Zmierzyła wzrokiem Gavriela, który wbijał w nią bezwstydne spojrzenie, po czym zniknęła za krzakami. Nawet nie łudził się, że nie wróci. Zawsze wracała. Tak robiły wszystkie na wskroś przerażające osobniki. 
– Zerwij z nią – wyszeptał Gavriel, po czym odwrócił głowę w przeciwną stronę. Nie widział reakcji Mortiego. Podejrzewał, że było to oburzenie. 
– Dzisiaj… Możemy się zająć muzyką – powiedział Dernet po chwili namysłu. – Czy znacie jakieś piosenki? 
Łapa Gavriela wystrzeliła w górę. Dernet udzielił mu głosu. 
– „Teeth”, „Wildflower”, „Can you feel the summer”, „Sing to me”, „Summertime sadness”, „Video games”, „Skyfall”… 
– Bardzo ładna kolekcja, niestety żaden z tych utworów nic mi nie mówi – powiedział Dernet nieco zdziwiony. 
– Tata mi pokazywał – Gavriel wzruszył ramionami. Czuł na sobie spojrzenia całej grupy. 
– Czy mógłbyś zaśpiewać któreś z nich…? Bądź zanucić? 
– Jak się nauczę – oświadczył Gavriel, a jego wzrok powędrował do nieba. – A to będzie zapewne niebawem.
Kilka szczeniąt parsknęło śmiechem. Niekoniecznie szczęśliwym.
– Dobrze… A ktoś inny? – Dernet spojrzał wyczekująco na resztę grupy. 
– Ja! – wyrwał się jasny basiorek. Jeśli Gavriel się nie mylił, miał na imię Mor… Morten? Morgen? Nie mógł znaleźć w pamięci odpowiedniego imienia. Był niemal pewny, że był to Morgen. 
– Słucham. Możesz coś zaśpiewać? – zapytał Dernet z uśmiechem. 
Morgen nieco stracił na pewności siebie. Opuścił uszy, przebiegł wzrokiem po zebranych szczeniakach, po czym przełknął ślinę i skinął głową. 
– Tylko… muszę sobie przypomnieć melodię.

<C.D.N.>