poniedziałek, 16 grudnia 2019

Od Theodore'a "Jesteś ładna jak kokos" cz. 3

marzec 2025
Naida opuściła nagle wzrok i westchnęła ciężko.
- Ona ma szczęście... Mnie nikt nie chce pocałować!
Podniosła łeb i spojrzała w moją stronę. Odebrałem to jako idealny sygnał by przejść do działania.
- Ja bym chciał - powiedziałem bez większego namysłu. Naida spojrzała mi prosto w oczy i zmarszczyła brwi. Czułem jak mnie ocenia. Skuliłem się pod naporem jej spojrzenia - Znaczy... Nie ciebie, tylko...
Zamilkłem. Nie miałem najmniejszego pomysłu jak z tego wybrnąć. Spojrzałem z nadzieją na Mortimera, ale ten tylko patrzył się na mnie jak na wyjątkowo trudną zagadkę z lekcji logiki.
- Zaczynam się o ciebie martwić - powiedział.
W tej samej chwili odezwała się Naida:
- Co? Ty byś chciał?
Zaśmiałem się niepewnie.
- Coś ty. Żartowałem. Kto by chciał cię po... - Urwałem w pół słowa, zdając sobie sprawę, że mogłem ją obrazić. - To ja się zamknę.
Naida spuściła łeb.
- Nikt nie chce mnie pocałować... - poskarżyła się.
Miałem ochotę ponownie powiedzieć, że tak naprawdę chciałem. Nie miałem jednak wystarczająco odwagi. Poza tym i tak Morti patrzył na mnie jak na szaleńca. Wolałem nie pogarszać sytuacji.
Nagle z oddali nadszedł krzyk. Exan słysząc nasz spór nie mógł przepuścić okazji do pognębienia mnie.
- Prędzej zjem własne pazury niż ty pocałujesz waderę!
Tym razem miałem pewność, że to była obraza. Odwróciłem pysk w jego kierunku i pokazałem mu język.
- A kogo innego mam całować? Chyba nie ciebie! - zawołałem, krzywiąc się wymownie.
- Fuj - stwierdził Morti.
Odwróciłem pysk w jego stronę i przytaknąłem gorliwie. To byłoby bardzo fuj.
- Możesz patyk Glücka - zaproponowała Naida.
Wilczyca zdawała się mówić poważnie. Mimowolnie się wzdrygnąłem. Nie chciałem wyobrażać sobie uniesień miłosnych z patykiem basiorka.
- Nie, dzięki - odparłem, nadal się krzywiąc.
- Jeszcze się czymś zarazisz - wtrąciła nagle Elanor.
Dotychczas wilczyca stała w pełnej odległości od nas i widocznie wszystkiemu się przysłuchiwała. Teraz zdałem sobie sprawę, że stoi tuż za Mortimerem. Basiorek słysząc jej głos, odskoczył. Nie dziwiłem mu się. Na jego miejscu też bym uciekał. Elanor bywała... przerażająca.
- A ty co tu robisz? - spytała Naida. Wpatrywała się w Elanor, mrużąc oczy. Starsza samica całkiem ją zignorowała.
- To się nazywa kazirodztwo.
Morti przekręcił główkę.
- Co?
- Całowanie brata.
- A całowanie siostry? 
- Też.
- Można tak robić? - wtrąciłem. To całe "kazirodztwo" było bardzo dziwne. W końcu kto tak na poważnie chciałby całować się ze swoim rodzeństwem? To nie miało sensu!
- Nie.
Naida przestała na moment mordować wzrokiem Elanor. W jej oczach błysnęło zainteresowanie, jak zwykle kiedy spotykała się z czymś, czego nie znała.
- Kozie... rodztwo? - powtórzyła niepewnie.
- Kazirodztwo - poprawiła ją Elanor. Tym razem (jakby to była jakaś wielka odmiana...) to ona wbiła w łaciatą samicę spojrzenie, wręcz przesycone chęcią mordu.
- No przecież mówię!
Przekrzywiłem głowę w zamyśleniu. Kazirodztwo było czymś zakazanym i grzeczne szczeniaki nie powinny tego robić. Przyjrzałem się Elanor. Wilczyca nadal stała blisko Mortiego. Zawsze starała się być jak najbliżej niego... Lubiłem dokuczać samcowi, że pewnie się w nim podkochuje. Mortimer nigdy nie był z tego zbytnio zadowolony.
- Szkoda, że nie jesteś naszą siostrą... - stwierdziłem.
Elanor od razu przeniosła na mnie wzrok. Na jej pysku wymalowało się zdezorientowanie. Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Naida głośno przyznała mi rację.
- Dzięki temu nie mogłabyś być z Mortim - dodał Exan.
Wilczyca przeniosła mordercze spojrzenie na mojego brata.
- I ty, Exanie, przeciwko mnie? - zapytała. Miałem wrażenie, że w jej głosie wybrzmiała ostrzegawcza nuta. Jednak Exan nic sobie z tego nie zrobił.
- Tak.
Morti spróbował odsunąć się od Elanor, jednak ta szybko udaremniła jego próby, stanowczo przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Basiorek rozejrzał się i zajrzał w oczy każdego z nas, bezsłownie prosząc o pomoc. Biorąc pod uwagę, że chodziło o Elanor, Naida natychmiastowo zdecydowała się mu jej udzielić.
- Zostaw go!
- Bo co mi zrobisz? 
Naida warknęła ostrzegawczo. Elanor uniosła brwi z pewnego rodzaju... politowaniem? I irytacją. Och, tak. Irytacja była aż zbyt mocno widoczna.
- Tylko się o niego nie pobijcie, dziewczyny! - zawołał Exan.
- Elanor chce pocałować Mortiego! - stwierdziłem głośno.
Wilczyca uśmiechnęła się delikatnie i faktycznie nachyliła się w stronę samca. Nim ktokolwiek zdążył cokolwiek powiedzieć, pocałowała go w nosek. Morti cofnął pysk najbardziej jak mógł, przez co fałdy skóry na jego szyi ułożyły się w bardzo zabawny sposób. Roześmiany wydałem z siebie głośne "uuu".
- Fuj! Zaraza! - krzyknął Exan.
- Ej!
Naida zaczęła warczeć jeszcze głośniej. Przybrała pozycję do ataku i zaczęła powoli przysuwać się do Elanor. Złapałem ją i przyciągnąłem do siebie, nim zdążyła skoczyć. Jej bliskość oszołomiła mnie do tego stopnia, że omal jej nie puściłem. Na szczęście szybko się opanowałem i wzmocniłem uścisk.
- Zostaw mnie!
- Czemu?
- Bo... Ona nie może!
Naida szarpnęła się mocniej, ciągnąc mnie do przodu. Zachwiałem się i upadłem, a wraz ze mną i ona. Nasze łapy splątały się. Dotarło do mnie, że chyba jeszcze nigdy nie znajdowałem się tak blisko niej. Zaszumiało mi w głowie. Serce zabiło odrobinę szybciej.
- Uuu! Teraz wy będziecie się całować? - spytał Exan.
- Nie, fuj! 
Naida wstała chyba najszybciej jak potrafiła. Mimowolnie opuściłem uszy. Exan parsknął z rozbawieniem i właśnie wtedy w mojej głowie narodziło się pytanie, którym idealnie mógłbym mu dokuczyć.
- Exan, a ty kogo pocałujesz?
- No właśnie! - Poparła mnie Naida.
- Ja... Ja nie całuję się z nikim!
Przekrzywiłem łeb, próbując opanować rozbawiony uśmiech, który cisnął mi się na pysk.
- Boisz się.
- Nie, ja po prostu... - zaczął Exan, ale przerwało mu warknięcie Naidy. Spojrzałem na nią. Wpatrywała się w Elanor, jednak nie sprawiała wrażenia, jakby miała ją za moment zaatakować. Wobec tego wróciłem do dokuczania bratu.
- Może z Ruby? - zaproponowałem.
- Co? Nie... Nie ma mowy! - zawołała Ruby. Albo nas podsłuchiwała, albo mówiliśmy o wiele głośniej, niż sądziłem...
Exan skulił się.
- Czemu nie robicie zadania? - zapytał nagle nauczyciel.
Podskoczyłem. Nie zauważyłem, kiedy do nas podszedł.
- A było jakieś? - spytał Morti.
Basior zrobił minę, której nawet nie potrafiłem opisać. Emocje zmieszały się na jego pysku, tworząc coś trudnego do zinterpretowania. Miałem jednak wrażenie, że przeważało coś na wzór... Zrezygnowania?
- Nic pan nie mówił o zadaniu - powiedział Exan.
- Właśnie! Chyba... - dodałem.
Dernet przymknął na moment oczy. Kiedy się odezwał, jego głos był jak zwykle spokojny.
- Mówiłem... Macie przygotować taniec.
- Ja nie umiem tańczyć! - zawołała Naida.
- Ćwiczymy - powiedziała Elanor.
Nauczyciel uniósł brwi, jakby nie mógł uwierzyć. Pokiwałem głową, starając się nie sprawiać wrażenia, że usłyszałem o tym dopiero teraz.
- W tym kroku siedzę pod łapę z Mortim - dodała.
Mortimer popatrzył na nią z niezrozumieniem. Z jego pyska wyrwało się krótkie "co?". Na szczęście nauczyciel nie zwrócił na to uwagi. Zamrugał dziwnie oczami, pokiwał głową i odszedł gnębić kogoś innego.
- To było niezłe, Elanor - przyznałem niechętnie.
- Ta... Niezłe - burknęła Naida, piorunując wilczycę wzrokiem. Ta nie zaszczyciła jej nawet spojrzeniem.

<c.d.n.>