sobota, 19 października 2019

Od Sinope "Siła mięśni to nie wszystko" cz. 9

Grudzień 2024 r.
Ku niezadowoleniu Sinope Isa zniknęła z ostatniej lekcji szybciej, niż by tego chciała. Nie mogła jej później znaleźć, nawet jeśli bardzo się starała. Nie widziała jej też ani razu po samych zajęciach. Pozostawało jej jedynie czekać na kolejną lekcję polowania. Na pytania rodziców o to, jak podobało się jej na zajęciach odpowiadała pozytywnie, jednak nie pisnęła ani słówka o kłótniach z Isą, czy nauczycielką. Yuki na całe szczęście najwyraźniej była zbyt leniwa na interwencję.
W końcu nadszedł kolejny dzień z zajęciami z polowania. Idąc na zbiórkę, widziała Isę rozmawiającą ze swoim kolegą już z daleka.
– Isa! – krzyknęła radośnie.
Isa mruknęła coś pod nosem i kontynuowała rozmowę z basiorkiem. Patrzył na Sino odrobinę zaniepokojony. Przestał dopiero wtedy, kiedy Sino usadowiła się tuż obok niego.
– O czym rozmawiacie?
Isa zamilkła.
– Nie chcemy się z tobą zadawać – powiedział basiorek.
– Jak ci na imię?
Przeniósł wzrok na Isę, ale ta patrzyła w zupełnie innym kierunku.
– Infinite.
– Więc mam jedno pytanie, Infinite – kontynuowała Sino.
– Tak?
– Jesteś adwokatem Isy?
Powoli wypuścił powietrze. Jego duże błękitne oczy badały jej pyszczek.
– Usiądź z kimś innym – oznajmił po dłuższej chwili.
– Ale ja chcę z wami.
– Ale my z tobą nie – wtrąciła Isa.
– Dlaczego?
– Jesteś denerwująca – warknęła Isa.
– Dlaczego?
– Naprawdę tego nie widzisz?
Infinite patrzył błagalnie na Isę.
– Nie, a dlaczego?
– Powiedz jeszcze słowo, a...
– A.
Isa zacisnęła szczękę tak mocno, że aż coś strzeliło w jej żuchwie. Sino zachichotała.
– Kruszysz się przeze mnie?
– Kruszyć mogą się zaraz twoje kości – warknęła Isa.
– Udowodnij.
– Isa... – zaczął Infinite, ale wadera już wstała z piasku. Jej jasne oczy płonęły.
Sino uśmiechnęła się szeroko. Patrzyła prosto w jej groźne ślepia, uśmiechając się szeroko. Isa patrzyła na nią w milczeniu. Infinite odczuwał między nimi napięcie tak duże, że zbliżenie się groziło poparzeniem. Zbyt bał się odezwać.
– Na co czekasz, siostrzeniczko? Maluszku, dzidziusiu, szczeniaczku... – podjudzała Sino.
Isa nie wytrzymała. Rzuciła się na waderkę. Przewróciła ją do tyłu i zdołała przytrzymać swoją łapą jedną jej łapę. Warcząc zażarcie, starała się ją ugryźć, ale Sino cały czas robiła uniki. Zaczęła krzyczeć boleśnie głośno i piskliwie. Broniła się jedyną wolną łapką. Isie udało się ją ugryźć kilka razy. Sino miotała się, jednak niewiele to dawało. Isa była większa i dużo silniejsza.
Infinite obserwował to spanikowany. Zaczął wołać o pomoc. Szczeniaki stojące na zbiórce na lekcję patrzyły na tę dwójkę jak sparaliżowane. Basiorek spojrzał na nie raz jeszcze i dostrzegł cieknącą po łapie Sino stróżkę krwi. Zaczął krzyczeć jeszcze głośniej.
W końcu przybiegł jakiś basior. Krzyczał, jednak nie głośniej niż piszczała Sino i warczała Isa. Nie miała zamiaru się uspokoić, ani odpuścić. Basior próbował je od siebie oderwać, ale zamiast tego zaczęły się turlać po piasku na boki. Musiał pobiec po wsparcie.
W końcu przybyła na miejsce również Yuki, ale jej krzyki też na niewiele się zdały. Po ostatnich zajęciach straciła całkowicie swój autorytet i szacunek u waderek. Może i nawet nie tylko u nich.
Ostatecznie w procesie odrywania ich od siebie uczestniczyły cztery dorosłe wilki. W końcu się udało. Uspokojenie Isy graniczyło z cudem. Sino zaś zwinęła się w kłębek kawałek dalej, powtarzając, że potrzebuje lekarza. Isa krzyczała, że to wszystko wina Sino, że ona to zaczęła. Dorośli jednak pozostawali zupełnie głusi na jej słowa.
Sino tymczasem dostrzegła, że jedyną osobą, która jakkolwiek się przejęła napastniczką, była Yuki. Kiedy już ją puszczono i leżała zmachana na piasku, zbliżyła się do niej i po chwili milczenia oznajmiła, iż ma do niej propozycję. Isa podniosła na nią pytający wzrok.
– Możesz oczyścić swoją kartę przez pomoc reszcie stada. Mam nawet pomysł, jak.
– Jak...?
– Złowisz trochę ryb. Dzisiaj niestety nie będziesz pracować z grupą.
Sino patrzyła na to spod zmrużonych powiek. Kiedy pielęgniarka bandażowała jej łapkę, pomyślała, że Isa nie zasługuje na tak małą karę.
– Niech łowi aż do wieczora! – krzyknęła, kiedy Isa miała odpowiedzieć.
Yuki popatrzyła na nią bezradnie.
– Niech będzie do późnego popołudnia. Nie masz chyba innych zajęć do końca dnia?
– Nie... – odburknęła ponuro Isa.
Sino położyła głowę za zdrową łapką uśmiechnęła się triumfalnie.

<C.D.N.>