środa, 18 grudnia 2019

Od Morgana "Dlaczego maluchy muszą się tylko bawić?" cz. 4

- Co o niej myślicie? - spytała Eunice, kiedy oddaliliśmy się na tyle, żeby mieć chociażby nadzieję, że nauczycielka nas nie słyszy.
- Przerażająca - odpowiedziałem, nerwowo zerkając za siebie. Yuki usiadła na piasku. Ogon owinęła sobie wokół łap. Jaskrawozielone oczy wbijała w naszą grupkę. Wzdrygnąłem się. - Patrzy się.
Kaiju od razu obrócił się w jej stronę. Przez kilka chwil walczył z nią na spojrzenia. Dopiero gdy Eunice szturchnęła go w bok, ponownie spojrzał na nas.
- Noo... Straszna jest - stwierdził w końcu. - I niemiła.
Mimowolnie też ponownie zerknąłem w stronę nauczycielki. Zdawała się całkiem zastygnąć w bezruchu. Przypominała mi w tym momencie Grivinę, gdy udawała, że jest zwykłym posągiem. Z tym, że Yuko wyglądała o wiele straszniej. 
- Może... Może zaczniemy szukać tych... -  Zamilkłem. Całkiem wyleciało mi z głowy, jak to coś się nazywało. - Brązowych muszelek...?
Eunice pokiwała łbem.
- Dobry pomysł. Nie chcę jej zdenerwować - powiedziała. - Kaiju, ty pójdziesz poszukać w wodzie. Ja i Morgan zostaniemy na piasku.
- Czemu to ja muszę iść do wody? - burknął samiec. - Może wolałbym szukać w piachu?
Eunice zacisnęła ząbki. Wyraźnie widziałem jak jej mięśnie się napięły. Pusty wzrok wbiła w ocean. Przekrzywiłem łebek. Nie rozumiałem skąd ta reakcja. Zwykle zbywała w takich sytuacjach Kaiju zwykłym szturchnięciem.
- Masz najdłuższe łapy, a ja...
Urwała. Czekałem na jej dalsze słowa, lecz te nie nadeszły. Kaiju mierzył ją przez moment wzrokiem, po czym westchnął ciężko.
- Niech ci będzie, ale Morgan ma się ze mną potem zmienić.
Eunice uśmiechnęła się słabo.
- Dzięki.
Basiorek odpowiedział uśmiechem i wszedł ostrożnie do wody. Opiekunki zawsze przestrzegały nas przed wchodzeniem zbyt głęboko. Ja i Eunice przystąpiliśmy do poszukiwań w piasku. Chodziłem ze wzrokiem wbitym w ziemię. Ze wszystkich sił starałem się odnaleźć brązową muszlę. Nadaremnie. Nie miałem szczęścia. Znalazłem kilka zwykłych, białych muszelek, lecz nic poza tym. Po chwili zastanowienia zdecydowałem się zebrać je w niewielką kupkę. Od dzisiaj miały być moim skarbem. Pamiątką z pierwszej lekcji. 
Kaiju nie miał takich problemów jak ja. Samiec co jakiś czas krzykiem obwieszczał, że znalazł kolejną brązową muszlę.
- Patrzcie! Znalazłam tutaj sto małży! - zawołała nagle Eunice.
Zaciekawiony porzuciłem wodorost, który fale wyrzuciły na brzeg i podbiegłem do wilczycy. Kaiju również wyszedł z wody i z zainteresowaniem przyjrzał się znalezionym przez samicę muszlom. Było ich naprawdę mnóstwo, jednak byłem pewien, że mniej niż sto. 
- To nie jest sto - powiedziałem dumny z siebie, że wiedziałem coś, czego ona nie wiedziała.
Eunice zmarszczyła nosek i przekrzywiła łebek.
- Nie? To ile?
- Nie wiem... - przyznałem po chwili ciszy. - Ale mniej.
- Może tysiąc? - zapytał Kaiju.
Zmrużyłem oczy. Nie wiedziałem, ile to tysiąc. Właściwie to nigdy nawet nie słyszałem tego słowa.
- Tak, pewnie tak - stwierdziła wilczyca - Znalazłam tysiąc małży. Ale mam szczęście!
Na jej pysku widniał pełen samozadowolenia uśmiech.
- Ja pewnie znalazłem już sto! Jestem lepszy - powiedział Kaiju.
Eunice uderzyła go w łapę. Samiec pokazał jej język.
Nie chciałem przyznawać się, że nic jeszcze nie znalazłem, więc po cichu się wycofałem i wróciłem do poszukiwań. Szczeniaki nie zwróciły na mnie uwagi zbyt zajęte swoją przepychanką. Kiedyś może bym im przerwał, ale już dawno nauczyłem się, że w ich wypadku nie miało to sensu. Za bardzo się lubili, żeby naprawdę coś sobie zrobić. Nie musiałem się o nich obawiać.
Po niewyobrażalnie długim czasie udało mi się. Zerknąłem w stronę Kaiju i Eunice, gotowy pochwalić się ich znaleziskiem. Może nie miałem nawet tysiąca, ale nawet te kilka to już było coś, prawda?
Jak się okazało, szczeniaki zdążyły skończyć już swoją walkę i teraz każde z nich wróciło do poszukiwań. Nie chciałem im przeszkadzać, więc po prostu wziąłem swoje małże i zostawiłem przy wcześniej znalezionych muszlach.