sobota, 4 stycznia 2020

Od Morgana "Dlaczego maluchy muszą się tylko bawić?" cz. 5

- Kończymy! - zawołała nagle Yuki.
Wzdrygnąłem się i zerknąłem w stronę, z której nadszedł jej głos. Wilczyca mrużyła oczy, poganiając nas spojrzeniem. Szybko wykopałem z piasku małże, które znalazłem. Trzy muszle ledwo mieściły się w moim pysku. Kiedy niosłem je do nauczycielki, nieustannie mi wypadały. Parsknąłem niezadowolony, zdając sobie sprawę, że czekało mnie jeszcze kilka takich wypraw.
Minąłem Eunice. Samica była w znacznie gorszej sytuacji. Nie wspominając o Kaiju! W tej chwili ucieszyłem się, że nie zebrałem tysiąca, ani tym bardziej stu małży.
- Szybciej - warknęła nauczycielka.
Opuściłem uszy i posłusznie przyspieszyłem. Teraz biegałem w kółko tak szybko, że ciągle potykałem się o własne łapki. Na szczęście ani razu nie upadłem. Tata byłby bardzo zmartwiony, gdybym coś sobie zrobił... Nie chciałem, żeby się martwił. Z drugiej strony, Yuko była zbyt straszna, żeby zignorować jej polecenie.
Kiedy skończyłem, usiadłem obok moich małży. Przez chwilę przypatrywałem się Kaiju i Eunice, jednak szybko mi się to znudziło. Moje spojrzenie przyciągnął Gorn. Starszy basior nadal stał w wodzie. Nieustannie nurkował, co jakiś czas wyrzucając na brzeg ryby, których łuski lśniły w słońcu. Samiec radził sobie świetnie. Byłem ciekaw, czy pewnego dnia też będę łapać ryby z taką łatwością... Zerknąłem ponownie na małże. Przy tym, co wyprawiał starszy uczeń, zbieranie ich wydawało się zabawą dla maluchów... Którymi właściwie byliśmy, ale to nie miało najmniejszego znaczenia!
- To wszystko?
Z zamyślenia wyrwał mnie głos nauczycielki. Potrząsnąłem główką i zdałem sobie sprawę, że moi przyjaciele skończyli. Przyjrzałem się ich kupkom. Były ogromne!
Eunice pokiwała głową. Kaiju mruknął coś na potwierdzenie.
Yuki przyglądała się małżom, mrużąc oczy. W końcu skinęła głową. Odetchnąłem z ulgą. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że wstrzymywałem oddech.
Nie mówiąc ani słowa, wilczyca przymknęła oczy. Niespodziewanie jej łapy zaczęły się wydłużać, a futro znikać. Na jego miejsce pojawiało się coś kremowego, co było dziwnie... Łyse. Wyglądała naprawdę dziwacznie i - jeśli to było w ogóle możliwe - jeszcze straszniej. Szybko odskoczyłem od niej i schowałem się za Kaiju. Liczyłem, że basiorek zdoła mnie obronić, gdyby Yuki chciała mnie pochwycić i...
Pokręciłem pyszczkiem. Nie, to była nadal nauczycielka. Nie mogła nam nic zrobić. Przyjrzałem się uważniej jej sylwetce. Naszła mnie myśl, że może potrzebowała pomocy. Niepewnie wychyliłem główkę zza przyjaciela.
- Wszy... Wszystko w porządku?
Nauczycielka otworzyła oczy i utkwiła we mnie spojrzenie. Jeszcze bardziej przyparłem do Kaiju. Wyszczerzyła zęby w mrożącym krew w żyłach uśmiechu.
- Oczywiście.
Uniosła swoją łysą łapę i sięgnęła po ostrze. Pokręciła nim przez moment, sprawiając, że moje serce zabiło szybciej. To już z pewnością było niebezpieczne! Nim zdążyłem się odezwać, przestała. Westchnąłem z ulgą. Liczyłem, że odłoży nóż na miejsce, jednak zamiast tego tylko chwyciła go pewniej. Drugą łapą wzięła jedną z małży.
- Żeby dostać się do mięsa, należy wbić nóż i przesunąć ostrzem po krawędzi. W środku jest mięsień, który trzeba przeciąć - mówiła, powoli demonstrując. Przyglądałem się z uwagą jej ruchom. Nie wyobrażałem sobie, jak mógłbym coś takiego zrobić z pomocą swoich łap. - Jak mówiłam, w środku znajduje się mięso. Nie jest tego wiele, ale jest to najprostszy sposób na zdobycie pożywnego posiłku. Poza tym czasem można tam znaleźć perły. 
- Mogę spróbować? - powiedział nagle Kaiju.
Wilczyca zmierzyła go spojrzeniem.
- Nie.
- Dlaczego?
Wilczyca zamiast odpowiedzieć, spytała:
- Potrafisz zmieniać się w człowieka?
Przekręciłem główkę.
- Co to człowieka? - wtrąciłem.
- Człowiek - prychnęła Yuko - Tak nazywa się postać, w której właśnie się znajduję.
Wróciła spojrzeniem do Kaiju, który niechętnie pokręcił głową.
- Z pomocą wilczych łap nie dasz rady utrzymać noża. Małże powinniście przynosić do wilków, które potrafią zmienić swoją postać na ludzką - wyjaśniła nauczycielka. Pokiwałem gorliwie głową, jednak Kaiju nadal nie wyglądał na przekonanego. Otworzył pyszczek, jednak nim zdążył cokolwiek powiedzieć, Yuki go uprzedziła. - Nie, nie możesz trzymać noża w pysku. No chyba, że chcesz się zranić. Chętnie bym to zobaczyła.
Eunice pisnęła.
- Jak pani może tak mówić? - spytała, jednak jej słowa zagłuszyło jękniecie Kaiju.
- Skąd pani wiedziała, że chciałem o to zapytać?
Nauczycielka uśmiechnęła się chłodno.
- Nie jesteście pierwszymi uczniami, którzy mają tak debilne pomysły.
- Co to znaczy debilne? - spytałem cicho. Tego słowa też nie znałem. Niestety, nauczycielka zignorowała mnie i zamiast tego zarządziła koniec lekcji. Już miała odejść do Gorna, jednak zatrzymała ją Eunice.
- A co z małżami?
Yuki nawet się nie odwróciła.
- Możecie je sobie wziąć.
Wyszczerzyłem ząbki. Będę mógł pochwalić się tacie, jak dużo nazbierałem!
Kaiju szturchnął mnie łapką.
- Idziemy?
Wytrzeszczyłem oczy i otworzyłem pyszczek. Miałem wrażenie, że się przesłyszałem.
- Ale... Sami?
Basiorek pokiwał głową.
- No tak. Przecież jesteśmy tuż obok miejsc przeznaczonych na sen - powiedział i wskazał łapą na skraj dżungli, gdzie zwykle skrywaliśmy się przed deszczem i słońcem.
Przejechałem nerwowo językiem po nosie.
- Nie możemy.
Eunice przekręciła łeb.
- Dlaczego nie?
- Jesteśmy zbyt mali. To niebezpieczne! - stwierdziłem.
Kaiju i Eunice wymienili spojrzenia.
- Morgan, kilka chwil i jesteśmy na miejscu - powiedziała powoli Eunice.
- Poza tym, sam chodziłeś na znacznie dalsze spacerki - dodał Kaiju.
- Tak, ale... - Zamilkłem. Niby mieli rację, lecz z drugiej strony... - Obiecałem tacie, że na niego poczekamy.
Kaiju westchnął przeciągle.
- A ja obiecałem rodzicom, że wrócę od razu po zajęciach. Nie mogę czekać na twojego tatę.
Spuściłem wzrok. Mogłem się tego spodziewać. Kaiju nie mógł być niegrzeczny. Musiał iść, bo inaczej jego rodzice będą się martwić. Pokiwałem powoli głową.
- Ja z tobą zostanę, Morgan - powiedziała nagle Eunice.
Uniosłem wzrok.
- Serio?
- Tak - Uśmiechnęła się. - Do jutra, Kaiju.
- Do jutra! - odpowiedział i pobiegł jak szalony.
- Uważaj na siebie! - zawołałem za nim, ale chyba mnie już nie usłyszał.
Czekaliśmy na tatę jeszcze przez jakiś czas, wymieniając uwagi odnośnie lekcji. Kiedy przyszedł i zapytał jak nam się podobały lekcje, Eunice stwierdziła, że szczeniaki miały rację. Nauczycielka była okropna i nie chciała już nigdy przychodzić na dodatkowe lekcje. Ja - przeciwnie. Nie mogłem się doczekać kolejnych zajęć, niezależnie od tego, jak bardzo Yuko mnie przerażała. W końcu tak długo marzyłem o nauce! Kiedy tylko to powiedziałem, Eunice westchnęła z ulgą.
- Już się bałam, że będę tam sama.
Zmarszczyłem brwi.
- Przecież powiedziałaś, że nie chcesz więcej chodzić na polowania.
- Mama i tata chcą, żebym na nie chodziła. Wiesz, są w grupie polowań.
Podszedłem do niej i pocieszająco otarłem się o jej bok. Nie rozumiałem w pełni jak mogła nie chcieć się czegoś uczyć, ale widocznie potrzebowała jakiegoś wsparcia. Eunice odpowiedziała wdzięcznym uśmiechem. 

<c.d.n.>