wtorek, 12 listopada 2019

Od Naidy "Dlaczego warto uważać na lekcji" cz.1

Marzec 2025 r.
Navri tłumaczyła coś szczeniakom siedzącym wokół niej na gorącym piasku. Naida jednak nie za bardzo mogła się skupić na jej słowach. Czuła na sobie ich wzrok. Zerknęła dyskretnie w obie strony. Elanor wpatrywała się w nią ze złością. Z kolei Theo wyglądał raczej na zamyślonego i... czy on się uśmiechnął? Wpatrywali się tak w nią już od początku lekcji. Naida nie miała pojęcia o co może im chodzić. Przysunęła się bliżej Mortiego. Kiedy przypadkowo musnęła jego ramię, serce zabiło jej szybciej. Postanowiła to zignorować i skupić się na lekcji. Nie wytrzymała jednak długo. Nie mogła znieść już tego świdrującego spojrzenia Elanor. Zerknęła szybko w stronę nauczycielki. Navri była zajęta rozmową z Sino, która zasypywała ją różnymi pytaniami. Naida korzystając z okazji wstała i przybliżyła się do Elanor.
– Cześć – zaczęła niepewnie.
Waderka zmierzyła ją wzrokiem. Nie odpowiadała przez dłuższy czas. Naida zaczęła się już zastanawiać, czy w ogóle uzyska jakąś odpowiedź. Zdenerwowana zaczęła się lekko uśmiechać.
– Cześć – odpowiedziała w końcu. – O co chodzi?
– Chciałam tylko zapytać, dlaczego jesteś na mnie zła...
– Nie jestem zła – odpowiedziała chłodno.
– Rozumiem... Wyglądałaś po prostu jakbym coś ci zrobiła.
– Przewidziało ci się.
Chciała jeszcze coś dodać, ale Elanor wstała i ruszyła za resztą wilków. Zdezorientowana Naida wpatrywała się tępo w szczeniaki podążające za Navri.
– Chodź, Naida! Lepiej nie zostawać w tyle.
Morti podszedł do niej i skinął głową w stronę reszty wilków. Ruszyli za nimi. Waderka jednak nie miała pojęcia gdzie idą. Nie słuchała nauczycielki. Teraz tego pożałowała.
– Gdzie my idziemy? – zapytała nieśmiało.
– Szukać żółwi. Nie słuchałaś?
– Możliwe, że na chwilkę się zamyśliłam...
Morti uśmiechnął się. Szli przez chwilę w ciszy. W pewnym momencie, Naida dostrzegła idącego obok niej Theo. Nie wiedziała jak długo tam był. Miała tylko nadzieję, że jej nie wyśmieje.
– Po co szukamy żółwi? – zapytała w końcu.
– Podobno są dość niebezpieczne, więc lepiej żebyśmy wiedzieli jak wyglądają – odpowiedział Theo.
– Jak bardzo niebezpieczne?
– Mogą ci odgryźć łapę, jeśli nie będziesz uważać. Są też duże i bardzo szybkie w wodzie.
Naidę przeszył dreszcz. Nie chciałaby znaleźć się kiedyś sam na sam z tym stworzeniem. Pewnie mają duże kły, aby łatwiej odgryzać wilcze łapy oraz długie nogi, aby szybko się poruszać. A skoro żółwie umieją pływać, nie miałaby gdzie uciec.
– Nie zostawaj w tyle! – zawołał Morti.
Naida wyrwała się z zamyślenia. Grupa oddaliła się od niej o parę metrów. Morti i Theo szli razem na samym końcu. Waderka nie chcąc zostać sama, postanowiła do nich podbiec. W połowie drogi zahaczyła o coś łapą i wylądowała pyskiem w piasku. Theo i Morti zawrócili i ruszyli w jej stronę. Tuż za nimi, Naida zauważyła biegnącą Sinope i Elanor. Pierwsza wyglądała na zaciekawioną sytuacją, druga zaś uśmiechała się z politowaniem.
– Nic ci nie jest? – zapytał z przejęciem Theo.
– Tylko się potknęłam.
– Znowu – mruknęła Elanor.
Sino zatrzymała się w pewnej odległości. Naida zauważyła, że wpatruje się w coś ze strachem. Waderka odwróciła się szybko za siebie. Okazało się, że nie potknęła się o zwykły piasek, a o dziwną istotę, która leżała ukryta za małą wydmą. Szczeniaki cofnęły się o parę kroków obserwując je uważnie. Naida zauważyła, że było ono duże i miało na sobie coś, co przypominało trochę pancerz kraba. Z zachwytem wpatrywała się w ruszające w jej stronę stworzenie. Wydawało się być takie powolne i niegroźne...


<C.D.N.>

Uwagi: Postaraj się unikać zbyt wielu "się" - to również jest powtórzenie.