sobota, 11 lipca 2020

Od Yvara "Żywa lekcja historii" cz. 3


Początek czerwca 2026
Kai westchnął i rozejrzał się po szczeniakach, prawdopodobnie licząc, że któryś z nich odpowie na zadane pytanie. Nie musiał długo czekać; Morgan od razu uniósł łapkę i nie czekając na reakcję nauczyciela, zabrał głos.
– Asai była Alfą watahy nazywanej wtedy Watahą Asai. Była bardzo okrutna.
Yvar powstrzymał prychnięcie. Szczeniak powiedział o największych ogólnikach, jakie tylko mogły być. Postanowił, że pokaże mu, czym jest prawdziwa wiedza i podobnie jak Morgan uniósł łapkę.
– Stworzyła eliksir, który potrafił zmienić charakter wilka na zły. Napoiła nim jednego z wilków z Watahy Magicznych Wilków, który do niej dołączył. Porwała też Kiiyuko.
– Świetnie. Czy pamiętacie kim był oraz jakie stanowisko pełnił ten wilk?
– W Watasze Magicznych Wilków? – zapytał Morgan.
Kai uśmiechnął się.
– A znasz jego stanowisko w Watasze Asai?
Szczeniak pokręcił głową. Wyglądał na trochę speszonego.
– To... – wymamrotał po chwili. – Był przyjacielem Kiiyuko i zastępował ją w roli Alfy.
– Czy ktoś zna jego imię? 
– Alexander, a po przemianie Xander – odpowiedziała Sino.
Yvar uniósł brwi. Akurat tak sensownej wiadomości nie spodziewał się usłyszeć od tej waderki. Jeśli miałby być szczery, nie spodziewał się, że Sinope może w ogóle wiedzieć cokolwiek poza tym jak wywoływać kłótnie o byle gówno.
– Bardzo dobrze. A co wiecie o zastępcy Asai? 
– Był nim ten cały Xander...? – zaryzykował Theo.
Mortimer pokręcił głową.
– Nie, zastępcą był ktoś inny.
Naida spojrzała to na jednego, to na drugiego z braci.
– Ale kto?
Yvar przewrócił oczami. Czasem nie wiedział, czy oni naprawdę byli tak głupi, czy tylko udawali. Uważał, że były jakieś granice, a te szczeniaki czasem zdawały się je przekraczać.
– Shadow – odpowiedziała Eunice. Nie brzmiała na pewną swojej odpowiedzi.
– Ej, ja miałem to powiedzieć! 
Morgan obrzucił przyjaciółkę oskarżycielskim spojrzeniem. Nim minęła chwila, oboje się roześmiali. Yvar miał wrażenie, że jakiś krab ściska jego serce. Zacisnął zęby i przysunął się bliżej Yngvi, ale ona nawet nie zwróciła na niego uwagi. Była zbyt zajęta wpatrywaniem się w Mortiego, co jeszcze bardziej zabolało basiorka. Od kiedy Elanor skończyła naukę, jego siostra nieustannie próbowała odnowić kontakt ze starszym samczykiem. 
– Może coś więcej? – ciągnął Kai.
– A nie możemy po prostu przejść już do tej wojny? – Kaiju spojrzał wymownie w górę. – Ile jeszcze będziemy powtarzać? To nudne!
Kilka szczeniaków pokiwało głowami lub wymruczało coś na znak zgody. Nauczyciel zmierzył ich spojrzeniem. Na jego pyszczku pojawił się łagodny uśmiech. 
– W porządku. Ostrzegam was, że ta historia jest jedną z najbardziej niewiarygodnych w dziejach naszej watahy – powiedział jeszcze.
– Dziwniejsza od tych legend o powstaniu magicznych wilków, hybryd, zmiennokształtnych i tak dalej? – zapytała Naida.
Kai roześmiał się.
– Nie, aż tak chyba nie – przyznał.
– No ale to ma być najdziwniejsza w dziejach watahy, a nie ogólnie – zauważyła Yngvi.
Yvar spojrzał na siostrę, która w jakimś momencie przestała wpatrywać się w Mortiego i wyraziła ponowne zainteresowanie lekcją.
Naida pokiwała w zamyśleniu głową.
– A, racja. To co było takiego dziwnego poza tym? Ale co dotyczy naszej watahy.
Kilka szczeniaków zmarszczyło brwi lub zmrużyło oczy, zastanawiając się nad pytaniem Naidy.
– Może ten dziwny cały deszcz przez który nasi rodzice musieli opuścić tereny? – spytała w końcu Eunice.
– No, on był strasznie dziwny! – przytaknęła jej Vi. – Ale bardzo chciałabym go zobaczyć. Podobno się błyszczał!
Emerald skrzywił się.
– Ohyda.
– Znowu odchodzimy od tematu – rzucił Yvar, próbując zignorować wręcz palącą irytację i niezadowolenie z takiego obrotu spraw. Miał dość czekania.
Ktoś go poparł, potem następna osoba i następna. Była to dla niego nowość, która sprawiła, że na jego pyszczku wykwitł dumny uśmiech. Powoli szczeniaki zamilkły i wlepiły wzrok w Kai'ego, który odchrząknął przed rozpoczęciem opowieści.

<c.d.n.> 

Zdobyto: 17 czerwonych⎹ 16 pomarańczowych⎹ 25 zielonych⎹ 24 niebieskich⎹ 3 granatowych⎹ 13 fioletowych⎹ 9 różowych odłamków

Od Sinope "Problemy z obroną" cz. 1

Wrzesień 2026 r.
Sinope miała problemy z obroną. Wynikało to nie tyle z jej braku umiejętności, co raczej umyślnego ignorowania Navri. Niekiedy w ogóle nie pojawiała się na lekcjach. Nie zdarzało się jej to jednak tak często jak Ismanise. Sino w pewnym momencie była tak bardzo do tyłu z materiałem, że już nie miała pojęcia co działo się na zajęciach. A tata nie był z tego powodu zachwycony. Któregoś dnia przekazał Sino informację o zajęciach dodatkowych, na których można się pojawiać mająć zaległości lub... chcąć posiąść nadprogramową wiedzę. Można by rzec, że Sino została podstawiona pod ścianą.
W takich właśnie okolicznościach zjawiła się na popołudniowych zajęciach dodatkowych z obrony. Nie było tam nikogo prócz niej samej, Deiona oraz Navri, która na widok Sinope uniosła brew.
– A kogo ja tu widzę...? – powiedziała, kiedy Sino była już dostatecznie blisko, aby to usłyszeć.
– Tata kazał – odburknęła Sino. Wtedy jej wzrok powędrował do kolejnej postaci, która truchtem zbliżała się do ich trójki. Był to basior o ciemnym futrze, którego z całą pewnością nie znała. Mógł mieć półtora roku. Przemknęło jej przez myśl, że może jest w innej grupie i dlatego go nie kojarzy, lub jest wręcz dorosły.
– Dzień dobry – przywitał się. Jego uśmiech nie był do końca przyjemny. Co jedynie... dość ironiczny. Sino się wzdrygnęła.
– Aż tak cię interesuje zagadnienie obrony, Gavrielu? – zapytała znużonym głosem Navri.
– Ależ oczywiście. Kogo by to nie interesowało? Może kiedyś zostanę twoim ochroniarzem. Bycie obrońcą najsilniejszego wilka w watasze brzmi jak bardzo pożyteczne stanowisko...
– Żarty na bok – oświadczyła stanowczo Navri. Obróciła się z taką gracją, że Sino smętnie pomyślała, że ona przy nawet największym staraniu nie zdoła osiągnąć takiego poziomu ponętności.
– Czy macie jakieś zagadnienia, którymi chcielibyście się zająć?
– Może fikołki? – zaproponował Deion.
– Chyba pomyliłeś się ze sztukami walki, Deionie – oznajmiła Navri. Wpatrywała się w spokojnie uderzające o brzeg fale.
– To w takim razie co? – zapytał basiorek, przekręcając głowę.
– Co pani powie o teorię i praktykę sparingu? – wtrącił basiorek o imieniu Gavriel. Sino zaczęła mieć wrażenie, że już gdzieś go widziała, ale nie była pewna, gdzie. Jego maniera dodatkowo zwiększała to niewygodne poczucie, że coś jej nie pasuje.
– Może być – Navri skinęła głową. Stanęła przodem do trójki swoich uczniów i zaczęła opowiadać: – Sparing polega na zadawaniu ataków i obronie. Ma służyć zwiększeniu refleksu i ćwiczeniu swoich umiejętności. Nie skupiacie się wówczas na zadawaniu obrażeń, lecz na właśnie pokazaniu przeciwnikowi, co musi jeszcze poćwiczyć i na ile go stać. Oczywiście wymaga także wysiłku fizycznego, co stanowi jednocześnie trening. Wszelakie formy sparingu są bardzo polecaną formą nauki sztuki obrony. Możecie skończyć posiniaczeni, ale rzadko kiedy poranieni. Przede wszystkim liczy się bezpieczeństwo wasze i waszego przeciwnika. Czy to jest jasne?
– Jasne jak słońce, jaśniejsze niż Biały Pałac – wyszczerzył się Gavriel. Sino już całkowicie się pogubiła. Czy mówił o jakimś pałacu z tego słynnego Białego Królestwa? Sama już nie była pewna, czy w ogóle w nim kiedykolwiek była, czy tylko się jej to przyśniło.

<C.D.N.>

Zdobyto: 7 czerwonych⎹ 18 pomarańczowych⎹ 5 zielonych⎹ 2 niebieskich⎹ 26 granatowych⎹ 12 fioletowych⎹ 2 różowych odłamków