piątek, 6 grudnia 2019

Od Theodore'a "Jesteś ładna jak kokos" cz. 2

Marzec 2023
- Logika jest do kitu - oznajmiłem, podchodząc do Exana i Mortimera. Bracia spojrzeli na mnie zaskoczeni.
- Ja ją lubię. Można się wiele nauczyć - powiedział Morti.
W pierwszej chwili chciałem przyznać mu rację, jednak szybko przypomniałem sobie o mojej przedłużonej lekcji oraz całkowicie nieprzydatnej partnerce.
- Nie podoba ci się, bo sam jesteś nielogiczny - skomentował Exan.
- Jak to nielogiczny? - Zmarszczyłem brwi.
Wilk wzruszył ramionami.
- Normalnie.
Znieruchomiałem, zastanawiając się moment nad jego słowami. W końcu doszedłem do wniosku, że chyba mnie obraził.
- Ty za to jesteś wredny - stwierdziłem.
- Nieprawda.
- Prawda.
- Tak.
- Nie.
Morti westchnął.
- Możecie się nie kłócić?
- To on zaczął - jęknąłem - Jest niemiły.
Exan prychnął. Wystawiłem do niego język, na co z kolei przewrócił oczami. Morti pokręcił głową.
- Gdybyś uważał, nie musiałbyś zostawać po lekcjach - zauważył Exan.
- To Ruby zasnęła, nie ja - burknąłem.
- Ale nie uważałeś.
- Nieprawda.
- Prawda.
- Naida, pomóż! - jęknął Morti.
Momentalnie straciłem zainteresowanie kłótnią z Exanem. Zastrzygłem uszami i rozejrzałem się w poszukiwaniu wilczycy. Faktycznie siedziała kawałek dalej i zawzięcie dyskutowała o czymś z Sino. Gdyby nie ona, pewnie bym do niej podszedł. Jednak nieprzewidywalność Sino skutecznie mnie odstraszała. Za bardzo obawiałem się, że wydrapie mi oczy podczas pogawędki o pogodzie, by dobrowolnie do niej podejść. Nawet Naida nie rekompensowałaby moich strat.
Słysząc swoje imię, wilczyca podniosła łeb. Kiedy nas zauważyła, zamerdała ogonkiem. Na jej pyszczek wstąpił uśmiech. Wskazała ruchem łapy, żeby Morti do niej podszedł. Brat ostatni raz na nas zerknął i poszedł. Westchnąłem z frustracji. Znowu to samo.
Na naszym odcinku plaży ponownie pojawiały się szczeniaki. Skład pozostał ten sam; wszystkie szczeniaki biorące udział w lekcji logiki, przyszły i na te zajęcia. Mimowolnie podążyłem wzrokiem za Ruby. Biegła z uśmiechem na pysku. Jej ogon poruszał się z zawrotną prędkością. Nie sprawiała już wrażenia zmęczonej. Widocznie drzemka na logice dobrze jej zrobiła.
Do naszej grupy podeszło zwyczajowo dwóch nauczycieli. Nie zwrócili na nas zbyt dużej uwagi. Za bardzo pochłonęła ich jakaś rozmowa. Gwar podniósł się ponownie. Mimowolnie zerknąłem w stronę Naidy. Bok wilczycy niemal stykał się z jedną z łap Mortimera. Szybkim ruchem odwróciłem głowę. Na to akurat nie chciałem patrzeć.
- Jesteś żałosny - parsknął Exan.
- Czemu tym razem? - burknąłem.
Samiec wskazał ogonem na Mortiego i Naidę. Chcąc, nie chcąc spojrzałem w tamtą stronę. Grupka akurat zaśmiewała się z czegoś głośno.
- Nie masz szans.
Zacisnąłem ząbki. Chciałem jakoś mu się odciąć, ale to krótkie stwierdzenie całkiem pozbawiło mnie zdolności szybkiej odpowiedzi. Skamieniałem, zdolny jedynie obserwować brata wraz z wilczycami. W mojej głowie kłębiło się wiele myśli naraz. W końcu podjąłem decyzję.
Bez słowa podniosłem się z ziemi i ruszyłem w tamtą stronę. Za sobą usłyszałem jeszcze pełne politowania westchnięcie Exana.
Miałem wrażenie, że nie minął moment, a już stałem za Sino. Zdecydowane spojrzenie utkwiłem w błękitnych oczach Naidy.
- Cześć - powiedziałem.
Wilczyca musiała poczuć na sobie moje spojrzenie, bo uniosła wzrok.
- Hej, Theo.
W chwili, gdy się odezwała, Sino odwróciła łeb w taki sposób, że nasze pyski dzieliła zdecydowanie zbyt mała odległość. Z jej gardła nadeszło miarowe warczenie. Odskoczyłem najszybciej jak umiałem. Niebezpiecznie było tak zbliżać się do tej samicy.
- Co ty wyprawiasz?
- Chciałeś ją pocałować? -  pisnęła Naida. Zerknąłem w jej stronę. Merdała radośnie ogonem, a jej oczy błyszczały podekscytowaniem.
- Tylko spróbuj.
Sino skoczyła w moją stronę z groźnym warknięciem. Podpierając się łapami o mój tułów, spróbowała wbić zęby w bark. Wzdrygnąłem się i szybko wyzwoliłem spod jej objęcia. Wilczyca upadła na ziemię, a ja odskoczyłem, zapobiegawczo zbliżając się do Naidy.
- Ja... Nie! - Minęła chwila nim, zdołałem uspokoić oddech wystarczająco, by dopowiedzieć bez zająknięcia: - Nie chciałem cię całować, Sino.
Nieustający warkot był chyba jawnym znakiem, że wilczyca mi nie uwierzyła. Tak jakbym nie marzył o niczym innym jak pocałowanie akurat jej.
- Nie kłam! Sama widziałam!
Naida, nie pomagasz.
Sino wydała z siebie coś, co podejrzanie przypominało szczeknięcie. W innym przypadku może bym się zaśmiał i rzucić jakąś żartobliwą uwagą. Jednak to była Sino. Znacznie lepszym wyborem było opuszczenie uszu oraz powolne przysunięcie się do Naidy.
- Nigdy bym cię nie pocałował.
- ZNOWU SINO KOGOŚ BIJE?
W tym samym czasie, kiedy się odezwałem, z oddali nadszedł wrzask Isy. Oczywiście, że samica nie mogła siedzieć cicho. Miałem wrażenie, że ona i Sinope ciągle dążyły do kłótni. Nieważne było czy świadomie, czy nie. Efekt zawsze był taki sam. Kiedy tylko zaczynał się jakiś spór między kimś a Sino, to starsza samica nie potrafiła siedzieć cicho.
- STUL PYSK, SUKO!
Skuliłem się jeszcze bardziej. Mogłem przewidzieć, że Sino nie zignoruje swojej siostrzenicy i odpowie jej głośniejszym wrzaskiem.
- Tylko całuje się z Sino! - odkrzyknęła Naida.
Krzyki zainteresowały w końcu jednego z nauczycieli. Biegiem pokonał dzielącą nas odległość i stanął nad nami. Przeleciał nasze sylwetki groźnym spojrzeniem.
- Co tu się znowu dzieje?!
- Nic takiego! - Mnie też udzielił się nastrój na krzyczenie. - Z nikim się nie całowałem!
Dennen uniósł brwi. Nim zdążył jakkolwiek skomentować moje oświadczenie, wmieszała się Sino.
- Kłamiesz!
Jedna chwila i już stał przede mną Mortimer. Przysłonił mi całkiem widok swoim ciałem. Do moich uszu dotarło "bum". Schyliłem się i spomiędzy nóg brata zobaczyłem jak Sino wstaje z ziemi i przygotowuje się do kolejnego skoku.
- Przesuń się, grubasie!
Mortimer nie ruszył się nawet o odległość najmniejszego kraba.
- Nie lizałem cię! - podjąłem kolejną próbę przekonania Sino. Czy ona naprawdę nie wiedziała jak wygląda pocałunek, że samo zbliżenie pyska do pyska tak nazywała?
- Pocałujecie się w końcu? - spytała Naida. W jej głosie na szczęście nie było już wyczekiwania.
- Nie - odparłem szybko.
Sino spróbowała ominąć Mortiego i wykonała kolejny skok. Basior - na moje szczęście - zdążył przesunąć się w taki sposób, że wilczyca ponownie odbiła się od jego boku. Głośne warknięcie było jasnym znakiem, że nie miała zamiaru odpuścić. Nim zdążyła przepuścić kolejny atak, nauczyciel walki wykonał ruch łapą. Samica została zmuszona do wycofania. Mortimer odetchnął z ulgą.
- Macie zakaz zbliżania się do siebie do końca lekcji!
Przekrzywiłem łebek, wychylając się zza ciała brata.
- Sino i kto? - spytałem, jednak mój głos zatonął w dzikich wrzaskach Sinope. Wilczyca wyrywała się jak oszalała, lecz nie miała szans ze znacznie starszym i silniejszym nauczycielem. Na dodatek odpowiedzialnym za nauczenie nas walki. Dennen odciągnął ją z dala od grupy.
- ...Arza! - zawołał jeszcze nauczyciel. On też został zagłuszony przez krzyki i warknięcia samicy.
Z oddali nadszedł głośny wybuch śmiechu. Zerknąłem w tamtą stronę. Isa kręciła głową z rozbawieniem. Jeden moment i dostała w tę głowę łapą Infinite'a. Samica od razu zamilkła i oddała mu szturchnięciem w bark.
Odetchnąłem z ulgą. Zagrożenie zniknęło.

<c.d.n.>