poniedziałek, 8 czerwca 2020

Od Exana "Proste jak banany" cz. 2

Styczeń 2026 r.
Lekcja powoli dobiegała końca. Uczniowie zaczynali się już niecierpliwić. Kiedy As tłumaczył im ostatnie pojęcia, niektóre szczeniaki zaczynały szeptać między sobą. Grupa wydawała się być coraz głośniejsza, lecz nauczyciel najwyraźniej postanowił to zignorować. Exan obserwował wszystko ze spokojem. Wiedział, że nie ma sensu tak się ekscytować końcem lekcji. Po każdej przerwie, musieli przecież wrócić na inną, czasami nawet gorszą, lekcję. Bardziej ucieszyłaby go wiadomość, że to koniec nauki na dzisiaj. Jednakże czekała go jeszcze logika i sztuki walki. Na myśl o biciu się, Exan skrzywił się lekko.
– A ty dlaczego jesteś taki ponury? Boli cię coś? – zapytała Ruby, mierząc go wzrokiem.
– Nic mi nie jest. Dzięki za troskę – rzucił Exan, mając nadzieję, że na tym zakończy się ich rozmowa.
– Skoro tak mówisz... – Ruby wyglądała na zamyśloną. – Masz czas w czasie przerwy?
Exan spojrzał na nią zdziwiony. Nie spodziewał się od niej takiego pytania. Rozejrzał się dookoła, zastanawiając się, co mógłby jej odpowiedzieć. Pomyślał o swoich braciach, którzy będą zapewne spędzać nadchodzącą przerwę w towarzystwie dwóch irytujących waderek.
– Masz na myśli tą teraz? Po tej lekcji? – spojrzał na koleżankę. – Chyba nie mam nic ciekawszego w planach.
– To dobrze! – odpowiedziała od razu. – No to może... Chciałbyś z kimś spędzić ten czas?
– To zależy kogo masz na myśli.
– Mnie! O ile... – Waderka zawahała się. – Jeśli wolisz spędzić ten czas z braćmi, zrozumiem.
– Co? Chyba podziękuję, nie mam dzisiaj nastroju na te ich problemy! Dlaczego myślisz, że chciałbym spędzać z nimi czas?
– Zawsze z nimi chodzisz. Pewnie jesteście ze sobą bardzo blisko! – waderka uśmiechnęła się lekko i spojrzała w stronę siedzącego obok Theo.
Exan patrzył na nią zdziwiony. Pomimo tych wszystkich uśmiechów, Ruby wydawała się być czymś bardzo zestresowana. Basior nie miał pojęcia co lub kto mógłby działać na nią w ten sposób. Może stało się jej coś poważnego i chce się komuś zwierzyć? To wyjaśniałoby tą nagłą propozycję spędzenia wspólnie przerwy. Może ktoś ją zastraszał? Nie tłumaczyłoby to jednak, dlaczego wybrała akurat jego. Exan odwrócił się nagle w stronę Theo. Ruby nie bez powodu wspomniała coś o jego braciach. Morti był zbyt miły, aby przestraszyć kogoś takiego jak ona. Reszta jego rodziny też raczej odpada. Jednak Theo? Ten chudy basiorek z pozoru nie wyglądał szkodliwie. Jednak może dokuczał jakoś waderce? Chociaż to wydawało się raczej niemożliwe, jaki mógłby być inny powód dla którego Ruby się tak stresuje? Exan pomyślał o Mortim i jego trójkącie. Czyżby Ruby zakochała się w którymś z jego braci? Jeśli tak, oznaczałoby to więcej problemów niż z zastraszaniem.
– Co się tak na mnie patrzysz? – zapytał nagle Theo.
Exan podskoczył przestraszony. Zamyślił się tak bardzo, że aż nie zauważył, kiedy lekcja dobiegła końca. Zmierzył brata uważnym spojrzeniem. Musiał go jakoś spławić, aby móc pobyć trochę sam na sam z Ruby.
– Wiesz co, Theo? Tak sobie myślę, że to twoje udawanie, że Naida cię nie obchodzi...
– Bo nie obchodzi! – wtrącił się basiorek.
– To może być niezdrowe – dokończył ignorując jego wypowiedź. – Powinieneś zrobić pierwszy krok! Zaproś ją na randkę albo coś... Może zjecie coś razem w samotności. Widziałem jak wiele par tak robiło!
Theo nie wyglądał na przekonanego. Wstał i z rozbawieniem spojrzał na brata.
– Ona ma Mortiego, a ja nic do niej nie czuję. To tylko przyjaciółka! 
Exan chciał coś mu odpowiedzieć. Może powinien wymyślić więcej argumentów i pomysłów na ich randkę? Jednak nie zdążył nawet się odezwać, a Theo już był daleko. Oczywiście basiorek skierował się prosto do Naidy. Exan odetchnął z ulgą. Pozbył się niechcianego towarzysza zaskakująco szybko.
– Przejdziemy się gdzieś? – zapytała trochę niepewnie Ruby.
– Jasne! Może tam, do cienia? – Basiorek wskazał łapą miejsce znajdujące się najdalej od reszty szczeniaków.
– Może być – odpowiedziała wzruszając ramionami.
Ruszyli powoli na wyznaczone przez basiorka miejsce. Zapanowała między nimi niezręczna cisza, a przynajmniej była taka dla Exana, który nie miał pojęcia jak rozpocząć rozmowę z waderką. Ruby w tym czasie szła obok niego jakby weselsza. Co jakiś czas zerkała na basiorka nieudolnie starając się ukryć triumfalny uśmiech. Exan zaczął się zastanawiać, czy waderka cieszy się dlatego, że udało się spławić Theo. Jeśli tak, to może naprawdę to on tak ją stresował? Może chciała zapytać kogoś w jaki sposób mu się przypodobać? W takiej sytuacji nie chciała zapewne, aby Theo był tuż obok. To miałoby sens. Exan poczuł ukłucie zazdrości na myśl, że Ruby mogłaby zakochać się w jego bracie. Pokręcił głową z rozbawieniem. Pewnie dostaje już kompleksów przez tych wszystkich zakochanych. Po krótkim czasie dotarli na miejsce i Exan musiał odłożyć te przemyślenia na później. Usiadł wygodnie w chłodnym cieniu i spojrzał w niebo. Postanowił jakoś przerwać tą denerwującą ciszę.
– Ładna dzisiaj pogoda.
Ruby zerknęła na niego rozbawiona tak nieudolną próbą rozpoczęcia rozmowy. Przekrzywiła lekko głowę i z uśmiechem wpatrzyła się w horyzont.
– Lubisz spędzać czas ze swoimi braćmi?
– To zależy – odpowiedział lekko zmieszany.
– Od czego?
– Może bardziej bym to polubił, gdyby nie Naida i Elanor. Ostatnio przyczepiły się do nich jak piasek do mokrego futerka. Strasznie działają mi na nerwy. Same z nimi problemy.
– Ale futerko może wyschnąć. Wtedy piasek od ciebie odpada.
– Ale nie cały. One są tymi ziarenkami, które nie chcą się odczepić i tylko cię drażnią – Exan warknął cicho i spojrzał z rozdrażnieniem na Ruby.
– Więc dlaczego się z nimi zadajesz?
Basiorek otworzył pyszczek, chcąc jej na to w jakiś sposób odpowiedzieć. Jednak nie potrafił wymyślić żadnego logicznego powodu. Dlaczego ciągle za nimi chodził? Czy był jakiś konkretny powód?
– To moi bracia – Exan uśmiechnął się nieznacznie. – No i... chyba się już do tego przyzwyczaiłem. Bez tych kłótni, problemów i krzyków byłoby nudno. Ciągle na to narzekam, ale... To stało się już częścią mojego życia. Codziennością, która sprawia, że każdy dzień ma dla mnie jakąś nową niespodziankę.
– Wow – Ruby wyglądała na zachwyconą. – Myślałam, że powiesz coś o braku innych przyjaciół, albo o radości z powodu cierpienia innych... Nie sądziłam, że odpowiesz w taki ckliwy sposób.
– To źle? – Basiorek zgarbił się nieco i wbił wzrok w swoje łapy.
– Nie! Oczywiście, że nie! Wręcz przeciwnie!
Exan rozluźnił się nieco. Przypomniał sobie jednak o tym, jak zestresowana była waderka jeszcze przed chwilą, kiedy pytała go o wspólne spędzenie czasu. Prawie zapomniał, że jego koleżanka może być przez kogoś zastraszana i gnębiona. Albo wręcz przeciwnie – zakochana po uszy w jednym z jego braci. Basiorek wziął głęboki wdech. Musiał się jakoś upewnić, że ma rację. Nie wiedział jednak jak się do tego zabrać.
– Em, Ruby?
– Tak?
– Dlaczego byłaś taka zestresowana jak pytałaś mnie o przerwę? Bałaś się czegoś?
Waderka zaczęła z uwagą przyglądać się pobliskim drzewom. Jej ogon trząsł się nerwowo. Zdawało się, że wśród liści i pni drzew, waderka szuka jakiejś podpowiedzi. Exan zaczął podejrzewać najgorsze.
– Czy ktoś cię gnębi? – zapytał z przejęciem. – Theo? Albo ktoś inny?
– Co? – waderka parsknęła śmiechem. – Oczywiście, że nie! Skąd ten pomysł?
– To może się zakochałaś? W którymś z moich braci.
– Prędzej zjem palmę niż do tego dojdzie!
Exan odwrócił wzrok i wbił go w te same drzewa, w których jego koleżanka szukała przed chwilą odpowiedzi. Palmy jednak i jemu nie podpowiedziały niczego ciekawego. Siedzieli tak przez chwilę w milczeniu zerkając na siebie niepewnie.
– To... – zaczął niepewnie. – To dlaczego byłaś taka zestresowana?
– Dowiesz się w swoim czasie, Exanie.
– Ale to nic poważnego? Nikt cię nie gnębi?
– To tylko tymczasowy problem, który mam nadzieję jakoś rozwiązać. Będziesz mi w tym bardzo potrzebny, ale lepiej, abyś na razie nie wiedział, na czym on polega.
– A kiedy będę mógł się o tym dowiedzieć? – zapytał.
– Jak uda mi się go rozwiązać.
Exan spojrzał na nią nie rozumiejąc znaczenia tych słów. W czym może przydać się osoba, która nawet nie wie co ma robić? Chciał zadać jej jeszcze tak wiele pytań, jednak patrząc w jej zagubione oczy, zdał sobie sprawę, że lepiej będzie, jeśli zostawi ją na jakiś czas samą z tym problemem. Wstał powoli i otrzepał się z piasku. Ruby spojrzała na niego pytająco.
– Zaraz zacznie się następna lekcja. Powinniśmy wracać do reszty – wytłumaczył Exan.
Waderka kiwnęła głową i ruszyła z Exanem w stronę innych uczniów. Szli w ciszy, jednak tym razem ta cisza była dla Exana czymś w rodzaju przerwy od ciągłego hałasu i rozmów. Idąc tak obok koleżanki miał czas uporządkować sobie wszystko w głowie. Może życie w tej niewiedzy będzie trudne, ale zrobi wszystko, aby jakoś pomóc Ruby w rozwiązaniu go. Nie zamierzał zostawić jej samej w potrzebie. Z taką decyzją usiadł obok Mortiego i z uśmiechem spojrzał na siedzące obok niego trzy inne szczeniaki. Przez chwilę panował spokój, jednakże nie minęła chwila, a Naida zauważyła, że nie siedzi obok Mortiego. Pomiędzy szczeniakami znajdował się nikt inny jak Elanor, która z wyższością spoglądała na kudłatą rywalkę. Exan zamknął oczy i z uśmiechem zaczął wsłuchiwać się w kolejną, bezsensowną kłótnię. 



<C.D.N.>

Uwagi: "Masz czas w przerwę?" brzmi dziwnie i trochę nienaturalnie. Przecinki.

Zdobyto: 60 czerwonych⎹ 93 pomarańczowych⎹ 103 zielonych⎹ 82 niebieskich⎹ 95 granatowych⎹ 112 fioletowych⎹ 37 różowych odłamków

Od Eterny "Mistrzowie kuchni" cz. 4

Kolejną lekcją, na jakiej przyszło Eternie przebywać, była logika. Po raz kolejny postanowiła usiąść tuż obok Mortiego. Tym razem nie kładła głowy na jego ramieniu, z obawy, że znowu uśnie. Adora tego naprawdę nie lubiła.
– Waszym dzisiejszym zadaniem będzie wymyślenie historii – oznajmiła, przeliczywszy całą grupę – Musicie w niej uwzględnić występowanie jakiegoś pradawnego stwora. Ma być straszny – Zrobiła dramatyczną przerwę – Pracujecie w grupach trzyosobowych. Dobierzcie się wedle uznania.
Szczeniaki były podekscytowane. Isa i Infinite natychmiast doskoczyli do siebie, zaś Theo do Mortiego.
– Wychodzi na to, że jesteśmy razem, comrade – zażartował Morti.
– I w towarzystwie senorita Elanor.
– Nie mam pojęcia o czym wy wygadujecie – Eterna potrząsnęła głową. Bracia wybuchnęli śmiechem.
– Macie jakiś pomysł? – zapytał Theo, wbijając wyczekujące spojrzenie w Mortiego.
– Cóż... Musimy zdecydować, gdzie chcemy żeby to miało miejsce.
– O, ja mam pomysł – Theo zamerdał ogonem – Co powiesz na bitwę pod wodą?
– Dobree! – podekscytował się Morti – Co powiesz o takim długonogim stworze, który pływa odbijając się od kamieni pod wodą?
– O jaa...!
– Z taką wielką paszczą!
Bracia dalej przekrzykiwali się ze swoimi pomysłami. Eterna przysłuchiwała się temu z uniesionymi brwiami. W życiu nie wpadłaby na podobne kombinacje. Była stanowczo zbyt mało kreatywna, aby na to wpaść. Theo i Morti zaś wymyślali to z taką łatwością, że aż sama nie mogła się temu nadziwić...
– Kto będzie protagonistą? – zapytał Theo.
– Protago... co?
– Protagonista to główny bohater – objaśnił z dumą Theo.
– Och. Nie wiem, może jakiś nurek?
– Co powiecie na syrenę? – wtrąciła Eterna.
– Dobreee! – powiedzieli chórem bracia. Zaraz potem znowu zaczęli się śmiać. Eterna uśmiechnęła się do siebie. Choć raz wymyśliła coś dobrego.
– Niech walczy takim trójząbem – Morti tak zamachnął się łapką, że nieomal upadł.
– I kto wygra?
– Syrenka! Jest mniejsza, zgrabniejsza i szybsza. Wrzuci potworowi trójząb do paszczy – Morti odpowiedział bratu z dumą – Czyli już skończyliśmy?
– Chyba tak – potaknął Theo – Kto będzie opowiadał?
– Mogę ja – Morti pomerdał ogonem tak mocno, że obsypał piaskiem Eternę. – Wybacz!
– Nic nie szkodzi – uśmiechnęła się.
– Powiem pani, że skończyliśmy – zaproponował Theo. Przystali na tę propozycję. Eterna odprowadziła go wzrokiem, po czym zwróciła się do Mortiego:
– Masz naprawdę bujną wyobraźnię.
– Theo też. Też pomagał. Wymyślił połowę.
– No tak...
– I sądzę, że ma talent! Ma bardzo fajne pomysły. Mógłby nawet napisać książkę. Nie sądzisz?
Theo akurat wrócił, wraz z zaintrygowaną nauczycielką u boku.
– Tak – odpowiedziała niechętnie Eterna. Nie wierzyła w słuszność swoich własnych słów, ale nie chciała się kłócić z Mortim.
– Morti, opowiadaj – poprosił Theo.
– A więc... – zaczął basiorek – W podmorskich toniach żył sobie długonogi potwór. Odbijał się od skał i pożerał bezbronne rybki. Któregoś razu pożarł również syrenkę. Inne syrenki się o tym dowiedziały i wpadły w gniew. Potwór był straszny i wielki, więc musieli się naradzić, co z nim zrobić. W końcu zgłosiła się pewna odważna syrenka. Wręczono jej trójząb i uzbrojono. Ruszyła do walki. Odnalezienie potwora było trudne. Poznała go dopiero, kiedy wypatrzyła wielkie, złote oko na tle skał. Potwór otworzył paszczę, aby ją pożreć, ale wtedy syrenka rzuciła trójzębem. To zabiło potwora, a dno oceanu znowu było bezpieczne.
Na pyszczku Theo malowała się mieszanka rozczarowania i zainteresowania. Eterna zaś była całkowicie pochłonięta obserwowaniem Mortiego podczas jego opowieści.
– Bardzo ciekawa historia – pokiwała głową Adora – Brzmi zupełnie jak jakaś legenda. Nie ma jednak morału. Czy umiecie wymyślić historię z morałem?
Bracia wymienili spojrzenia. Theo wyglądał na wręcz zawiedzionego.
– Coś nie tak? – zapytała Adora.
– Nie lubię historii z morałem.
– Spróbujcie. Na pewno się wam uda. To nie takie trudne, jak się wydaje – odpowiedziała z uśmiechem – Dobrze sobie radzicie.

<C.D.N.>

Zdobyto: 20 czerwonych⎹ 8 pomarańczowych⎹ 5 zielonych⎹ 8 niebieskich⎹ 18 granatowych⎹ 3 fioletowych⎹ 5 różowych odłamków