niedziela, 27 października 2019

Od Lind „Jak można spędzać czas na plaży” cz. 4

Luty 2025
Z jakiegoś powodu Lind nie mogła zapomnieć o słowach Magnusa. Po krótkiej rozmowie ze wspomnianym wilkołakiem, myśl o zmianach formy, uporczywie wracała do umysłu wadery. Do zachodu słońca Lind jakoś dawała radę ją tłumić; odwracać swoją własną uwagę jakimikolwiek zajęciami; głównie rozmowami z przyjaciółmi. Natomiast kiedy zapadła noc, Lind nie mogła już w żaden sposób uciec od tematu przechodzenia z wilka w człowieka. Nie była w stanie zasnąć; myślała tylko i wyłącznie o tym.
Nadal bała się bólu. Był to jedyny ból, którego Medalion Nieśmiertelności nie był w stanie stłumić. Lind nurtowało pytanie, dlaczego tak jest. Zastanawiała się, czy wiele wilków to spotyka.
Wilczyca podniosła się do siadu. Przypomniała sobie, jak powiedziano jej, że może z czasem ból zniknie. Pomyślała, czy jest możliwość, że sytuacja już uległa zmianie. Jednak jedynym sposobem, by się o tym przekonać...
– Dlaczego nie śpisz, Pierzasta?
Wilczyca drgnęła i odwróciła się w stronę źródła głosu. Była święcie przekonana, że jeszcze chwilę temu sylwetka odmieńca również spoczywała na ziemi. Mogłaby przysiąc, że spał.
– Myślałam... – odparła Lind.
– O czym? – kontynuował odmieniec.
– Musisz wiedzieć? – W jednej chwili znów zdjął ją paniczny strach. W jej głowie zawrzała myśl, że z całą pewnością skończy się to tak samo - tylko i wyłącznie bólem. Wilczyca mimowolnie przyspieszyła oddech.
– Tak mi się wydaje – mruknął Ting. – Jak mi powiesz, co chcesz zrobić, będę wiedział, dokąd biec, jak będziesz potrzebować mojej pomocy – wyjaśnił.
– Dzięki za troskę – westchnęła Lind. – I tak już straciłam ochotę.
– Hm, coś zbyt szybko zmieniłaś zdanie – podsumował Strażnik Wichury. Po tych słowach zmierzył ją dokładnie wzrokiem, jakby czegoś szukał.
– O co ci chodzi? – spytała wadera.
Odmieniec nie odpowiedział nic. Usiadł tylko z powrotem na piasku, oparł się o pień palmy i spojrzał w górę. Wadera zrobiła coś zupełnie odwrotnego; spuściła smętnie wzrok. Po chwili Ting to zauważył.
– Nie przyłączysz się? – spytał. Miał teraz na myśli oglądanie gwiazd. – Wolisz całą noc skupić się tylko i wyłącznie na piasku i swoich przygnębiających myślach?
Lind uznała, że jego wypowiedź nie była pozbawiona sensu. Szurając nogami, podeszła bliżej i usiadła obok swojego towarzysza.
Podniosła wzrok na nocne niebo. Fakt faktem, nadal trudno było jej wyjść z podziwu, jak bardzo różniło się ono od tego, które widywali podczas podróży. Konstelacje nadal były zawieszone w tych samych miejscach, a jednak tutaj sklepienie nieba miało w sobie jakieś nowe piękno. Ten widok pozwolił wkrótce Lind ochłonąć nieco i zebrać się w sobie, by wyjaśnić Tingowi, co ją dręczyło:
– Chciałam znów zmienić się w człowieka – oznajmiła cicho wadera. – Ale boję się, że znów będzie temu towarzyszył ten straszny ból...
– Boisz się bólu? Tylko i wyłącznie tego? – spytał odmieniec, nie spuszczając wzroku z nieba.
– W zaistniałej sytuacji; tak – przyznała z ciężkim sercem Lind. – Dziwisz mi się? Odkąd mam Medalion Nieśmiertelności nie musiałam w ogóle go odczuwać. Jest to...
– Wygodne – dokończył za nią Ting.
– N... nie to chciałam powiedzieć – oznajmiła Właścicielka Wichury, nieco zmieszana.
– Ale taka jest prawda. Wytęż ślepia i spójrz jej w oczy, Pierzasta – rzucił odmieniec. – Próbujesz uniknąć czegoś, co i tak zawsze będzie częścią twojego życia.
– Przecież...
Ting znów jej przerwał:
– Odzwyczajasz się od bólu, a potem boisz się go znów doświadczyć – oznajmił jednym tchem. –Nie jest tak?
Lind nie odpowiedziała nic. Sama nie wiedziała, czy chce przyznać rację towarzyszowi.
– Robisz się słabsza przez ten Medalion, Pierzasta – westchnął odmieniec. – Gorzej znosisz ból fizyczny, a co za tym idzie, psychiczny.
– Myślisz...? – mruknęła cicho wadera.
– Takie odnoszę wrażenie, obserwując cię – odparł Ting. – Ale nie będę cię nakłaniał, żebyś go zdjęła – dodał. – W prawdziwie kryzysowej sytuacji, jest naprawdę przydatny. Czasem masz wyjątkowe szczęście do takich... „przygód”.
Lind zmarszczyła czoło. Nie miała pewności, co należałoby odpowiedzieć. Czuła, że odmieniec ma swoje racje, ale z drugiej strony, chciała je negować. Tak właściwie nie podobały jej się obserwacje Tinga.
Wilczyca spróbowała skupić myśli z powrotem na rozgwieżdżonym niebie. Niestety już nie zdołała. Narastała w niej potrzeba ruszenia z miejsca. Wreszcie, pozwoliła sobie ulec temu napięciu i wstała
– Jesteś strasznie niezdecydowana – stwierdził odmieniec.
– Idę tylko na mały spacer. Może potem będę w stanie zasnąć – rzuciła sucho Lind i oddaliła się od drzewa, pod którym dotychczas siedzieli.
Liczyła, że Ting nie pójdzie za nią; nie miała ochoty na kolejne rozmowy. Sama nie wiedziała, czego konkretnie teraz potrzebowała, żeby być znów spokojna. Miała jedynie nadzieję, że idąc przed siebie po plaży, znajdzie to.
***
Lind wędrowała prawie pół godziny. Poruszała się przy samym brzegu, pozwalając falom raz po raz podmyć swoje łapy. Nocą woda zdawała się być znacznie zimniejsza, niż za dnia.
Wadera wsłuchała się w odgłosy nocy. Poza szumem morza i liści, czułe uszy Lind wyłapały także odległe krzyki ptaków. Słysząc nawoływania tych stworzeń, wilczyca przystanęła i spojrzała na czarną ścianę lasu. Zupełnie jakby wierzyła, że dostrzeże chociaż jednego z właścicieli głosów. Wkrótce jednak zrozumiała, że to na nic. Ptaki nie zamierzały opuścić bezpiecznego, znanego sobie terytorium. Lind ruszyła więc dalej.
W pewnym momencie wilczyca poczuła pod łapami coś ostrego; prawie skaleczyła sobie poduszki. Cofnęła się, by sprawdzić, co fale mogły odsłonić spod piasku. Okazało się, że na brzegu leżała połyskująca, kanciasta bryłka. Już na pierwszy rzut oka oczywistym było, iż to skrawek jakiegoś metalu. W pierwszej chwili Lind pomyślała, że znów ma do czynienia ze srebrem. Jednak pod osłoną nocy trudno było określić dokładniej.
Kiedy wadera podniosła odłamek za pomocą wiatru, w oczy rzucił jej się kolejny; bardzo podobny. Nie zastanawiając się wiele, zdecydowała, że spakuje oba do torby i zabierze ze sobą. Jej nawyk zbieractwa trwał już dosyć długo i nic nie wskazywało, że szybko zniknie.

<C. D. N.>

Uwagi: brak.