poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Od Infernum "Moja historia" cz. 3 (cd. Infinite/Ismanise)

Luty 2026 r.
Te wilki były dziwne. Jakim cudem ten cały Infinite zgasił mój ogień? Byłem silny, dopiero co podpaliłem całą dżunglę, a tu byle wilczek zgasił mnie calkowicie. Musiał być silniejszy. Ta cała Ismanise też nie była fajna. Wredna i niemiła. Czy tak czuły się wilki, które rozmawiały ze mną...? Może, ale nie miało to znaczenia.
W końcu postawili mi utilmatum - dołączę do watahy, albo się wynoszę. Chciałem sobie pójść. Wolałem samotność, poza tym ich słowa bolały mnie w środku. Nie chciałem być z nimi w jednej watasze.
Oni siedzieli na dupach, kiedy ja zwiedzałem cała dżungle wraz ze swoja watahą. (Która teraz nie żyje...) Znowu wypeniła mnie wsciekłość. Zapłonąłem ogniem, a Infinite znowu mnie zgasił. Głupi szczeniak.
Warknalem ostzegawczo:
- Przestań mnie gasić. Nie potrzebuję nikomu o tym gadać.
Chciałem dodać, że nie muszę też dołaczać do ich watahy, ale pewna myśl mnie powstrzymała. Mogłbym zostać ich Alfą i im rozkazywać! Wtedy może ta wataha byla bardziej porządna i przypominała moją. Byłem genialny!
- Dołączę - zdecydowałem, a Infinite usmiechnął się.
- Liczyłam, że sobie pójdziesz - powiedziała Ismanise.
- To masz pecha - uśmiechnąłem się paskudnie - Gdzie te wasze Alfy?
Wilki zaprowadzily mnie do jakiegos dużego wilka. Budził szacunek swoim wyglądem.
- To Alfa - powiedział Infinite.
- Lepiej okaż mu należny mu szacunek - warknęła Ismanise
- Nie jestem głupi - burknąłem.
- Kim jesteś? - zapytał Alfa.
- Jestem Infernum. Moja wataha zginęła w pożarze, który wywołałem, a ktory zniknął. Ale to prawda! Mogę dołączyć do twojej watahy?
Alfa zastanowił się. Wyglądał naprawdę groźnie i nawet ja się troche wystraszyłem. Ugryzłem się w wargę. Dobrze, że nie powiedziałem, ze chce zostac Alfą, bo wyrzuciłby mnie na zbity pysk jak nic.
- Możesz - powiedział - Infinite i Ismanise pokażą ci tereny. Nie ma tego dużo, ale jednak coś...
- Ok.

Ismanise lub Infinite?

Uwagi: Te same błędy związane z tytułem (tym razem brakuje w nim znaków interpunkcyjnych i pisany był Caps Lockiem, choć nie powinien - reszta jest w porządku) i brakiem daty. Nadal nie ma też polskich znaków. Zastrzegam, że jeśli nie będzie poprawy, mam prawo do nieprzyjmowania opowiadań i żądania poprawek od Ciebie.
Pamiętaj, że to są wilki, zatem jako ogół postaci mówimy jako o wilkach, a nie o ludziach. "Powstrzymać" piszemy przez "rz". "Alfa" piszemy po polsku, a nie przez "ph". "Porządna" piszemy przez "rz". "Okaż" piszemy przez "ż". "Możesz" piszemy przez "ż". "Pokażą" piszemy przez "ż".
Alfa WMK jest dość szczupły i kościsty. Wygląda raczej jak nastolatek, niż budzący grozę przywódca.

Od Eterny "Zazdrość" cz. 1

Luty 2026 r.
Gdy Eterna otworzyła oczy, było zupełnie cicho. W pierwszej chwili pomyślała, że to nadal sen. Dopiero po chwili do jej uszu dobiegł szum morza. To chyba jednak nie był sen. W następnej kolejności dotarł do niej szelest krzątającego się Kai'ego, który szykował materiały do dzisiejszych zajęć.
– Masz lekcje z moją grupą czy młodszą? – wymruczała, nadal zaspana. Poprzedniego dnia Kai zabrał ją na spacer. Zdecydowanie zbyt długi spacer.
– Młodszą – odparł odrobinę rozbawiony – Wciąż nie pamiętasz swojego planu lekcji?
– Niezbyt – oznajmiła, przewróciwszy się na bok. Do tej pory z jakiegoś powodu leżała na plecach z łapami uniesionymi w górę.
– Bardzo dobra pozycja do spania – skomentował Kai – Dzięki temu nie będziesz miała aż tak zdrętwiałych łap dzisiaj.
– Ale zmęczona jestem nadal – westchnęła, wstając i otrzepując się z jasnożółtego piasku.
– Masz mi to za złe? – zapytał zatroskany. Rozmawiali ze sobą szeptem, aby nie wybudzić reszty watahy.
– Może trochę... Po prostu przeraża mnie trochę myśl o dzisiejszej lekcji sztuk walki. Pewnie znowu Dannan będzie nas dręczył.
– Mogę dać ci zwolnienie z ćwiczeń. Chcesz?
– Nie – potrząsnęła głową – Trzeba sobie radzić w niesprzyjających warunkach.
Kai wyglądał na usatysfakcjonowanego taką odpowiedzią.
– Bardzo dobrze. Może nauczysz się czegoś nauczysz... Sztuki walki to bardzo ważna lekcja.
– Wiem. Jak niemal każda inna lekcja – Skinęła głową – W takim razie pamiętasz może od jakiej zaczynam?
– Polowania – odpowiedział z drobnym rozbawieniem. Zabrał jakąś książkę z pysk i wyszedł na sam środek plaży. Eterna zza krzaków obserwowała, jak jej przybrany tata wertuje księgę i zaczyna coś czytać.
Wtedy zza krzaków wyłoniła się jakaś drobna sylwetka, a zaraz potem kolejna. Było to rodzeństwo. Mieli bardzo dziwne imiona, ale Eterna nie była pewna, jakie dokładnie. Nie rozmawiali nigdy ze sobą. Wiedziała tylko tyle, że byli w młodszej grupie. Ich rodzice często rozmawiali z tatą Mortimera.
Pomagali Kai'emu (czy też może przeszkadzali), zagadując go. Nie miał serca, aby mówić innym wprost jeśli mu wadzą, więc Eterna nigdy nie była pewna. Z uśmiechem coś im opowiadał, więc domyśliła się, że tym razem raczej nie byli niechcianym towarzystwem.
Uwagę Eterny szczególnie przykuła postać wadery. Była naprawdę ładna. Miała rude falowane włosy i estetycznie kropkowane miękkie futro. Eterna poczuła ukłucie zazdrości. Niemrawo przypomniała sobie również, że od czasu do czasu wadera ta rozmawiała z Mortimerem. Widziała ją jednak z naprawdę daleka, zatem nigdy nie zdołała się jej przyjrzeć. Nie sądziła, że była tak ładna. Dużo ładniejsza od Eterny.
– Masz zamiar się tak gapić czy pomożesz mi, tak jak oni pomagają staruszkowi? – syknęła nagle Yuki. Eterna odskoczyła. Nie spodziewała się jej tam.
– W czym?
– Idź po nożyki. Bezumstvo powinien jakieś mieć – powiedziała. Eterna wyczuła niechęć bijącą od Yuki.
– Już idę – oświadczyła cicho, po czym truchtem ruszyła w kierunku jamy między kamieniem a piaskiem. To właśnie tam Bezumstvo postanowił zamieszkać tuż po przeprowadzce. Dzieciaki lubiły mu tę jamę zasypywać piaskiem i wślizgiwać się do środka. Reagował zawsze strasznie emocjonalnie, ale nie robił im krzywdy, więc stanowiło to nie lada rozrywkę wśród maluchów.
Dotarcie tam zajęło Eternie dobry kwadrans. Zatrzymała się na samym krańcu dołu, a po chwili wahania zawołała nieśmiało:
– Halo?
– Czego?!
– Pani Yuki prosi o nożyk do lekcji polowań.
Bezumstvo wymamrotał coś pod nosem tym swoim skrzekliwym głosem. Potem z dołu wysunął się czubek jego pyska. W zębach błysnął nożyk, który podrzucił tuż pod jej łapy. Zaraz potem dołożył kolejny i kolejny.
– Dziękuję!
Każdy kontakt z Bezumstvo wprawiał ją w specyficzny stan. Truchtając z powrotem w kierunku Yuki aż otrząsnęła się ze wspomnienia tej krótkiej wymiany zdań z nim. Nie bała się go, ale... wprawiał ją w jakiś niepokój. Chyba każdego.
Z zadumy wytrącił ją widok nie zbierającej się powoli grupy, a krzątającej się przy Mortim wadery o dziwnym imieniu. Zacisnęła zęby na ostrzu noża tak mocno, że aż ją zabolały. Niewiele brakowało, a przecięłaby sobie kącik ust.

<C.D.N.>