poniedziałek, 18 listopada 2019

Od Mortimera "Siła mięśni to nie wszystko" cz. 12

Luty 2025 r.
Mortimer kompletnie nie mógł skupić się na lekcji logiki. Ten przedmiot od zawsze był dla niego trudny, ale zwykle się przynajmniej przykładał. Tym razem jednak miał obiecywane, że po lekcjach pójdzie z tatą na nowo odkryty klif. Chciał go zobaczyć, dlatego stało to się jedyny obiektem jego rozmyślań tego dnia.
– Czy zastanawialiście się kiedyś, jak duży jest kosmos? – zapytała Adora.
Łapka Sino jak zwykle wystrzeliła w górę.
– Nie!
Adora uśmiechnęła się z politowaniem.
– To niedobrze. Kosmos jest bardzo interesującym i rozległym tematem. Żyjemy na planecie nazywanej Ziemią, ale poza nami jest jeszcze wiele więcej planet oraz gwiazd, lecz nieodkrytych – Zrobiła pauzę na oddech. Jak zwykle mówiła jednym ciągiem. – A wiedzieliście, że Słońce to też gwiazda?
– Jakim cudem? Słońce to słońce, a gwiazdy to gwiazdy – oburzyła się Isa.
Ruby z zaangażowaniem pokiwała głową.
– Słowo "gwiazda" ma zupełnie inną definicję – Mówiąc to, popatrzyła w niebo. Zaraz potem jednak zamrugała oczami, oślepiona.
– Jaką? – zapytał Vertic.
– Taką, że na pewno nie zrozumiecie.
– Typowe – wymamrotał pod nosem Vertic.
– Lekcje są po to, aby nam pani wytłumaczyła wszystko, o czym pani wspomina. Mamy się uczyć i robić mądrzejsi. Potrzebne są nam takie definicje – wtrącił Randall.
Morti z roztargnieniem mu potaknął. Zaraz potem zrobiła to również reszta grupy, a Adora wydała się poirytowana. Morti już doskonale wiedział, co to oznacza – zemstę w postaci jeszcze bardziej zawiłej definicji, niż mogłaby być.
– Kuliste ciało niebieskie, stanowiące skupisko powiązanej grawitacyjnie materii. Emituje promieniowanie elektromagnetyczne, a powstają głównie z wodoru i helu.
– Hę? – Przechylił głowę Emerald, wytykając przy tym język.
– Kim jest Wodór i Tlen? To jakiś bóg? – dopytywał Chase.
– Mówiłam, że nie zrozumiecie – Wywróciła oczami Adora. Zaraz potem wróciła do swojego zachwycania się gwiazdami i planetami.
Wzrok Mortiego powędrował ku górze. Cały czas mówiła o jakichś gwiazdach czy planetach, ale on tych planet nigdy nie widział. Wiedział tylko tyle, że to jakieś kulki na niebie, ale skąd, po co i dlaczego – tego już nie. I pewnie nigdy nie będzie mu to dane. Przynajmniej nie na lekcjach Adory. Tęsknił za czasami, kiedy nauczycielem logiki był Hitam. On przynajmniej umiał cokolwiek wytłumaczyć. Adora zaś w kółko powtarzała to samo, ale równie niejasno, twierdząc, że i tak nie zrozumieją. Czasem inni podśmiewali się, że ona sama pewnie nie wie o co chodzi.
– Mortimerze?
Podniósł głowę, nagle wyrwany z zadumy. Wszyscy się w niego wpatrywali. Domyślał się, że właśnie zadała mu pytanie, ale nie miał pojęcia jakie. Uśmiechnął się nerwowo.
– Mogłaby pani powtórzyć pytanie...?
– Nie.
Ramiona mu opadły. Przeleciał wzrokiem po reszcie grupy z nadzieją podpowiedzi, ale milczeli jak zaklęci.
Dopiero po chwili usłyszał szept Elanor:
– Jak nazywa się najgorętsza planeta?
– Neptun – palnął, nie mając bladego pojęcia, jak brzmi prawidłowa odpowiedź.
– Zawiodłam się na tobie, Mortimer – Uniosła oczy ku niebu – Tyle razy o tym mówiłam, a ty nadal nie wiesz.
Rzadko kiedy myślał negatywnie o innych, ale w tamtym momencie niemal powiedział na nią złe słowo.
– To pani zawodzi nas wszystkich – wtrącił nagle Randall.
Adora, włącznie z całą resztą grupy, wbiła w niego spojrzenie.
– Co proszę?
– Poprzedni nauczyciel był znacznie lepszy. Nie umie pani uczyć. Albo się pani nauczy, albo zgłosimy to Alfie. Pani lekcje w niczym nie pomagają. Nie rozwijamy się, bo zwyczajnie nic nie wiemy. Cały czas pani sugeruje, że jesteśmy zbyt głupi, by coś wiedzieć, ale to pani nie wyraża się nigdy dość jasno. Jakby było tego mało, cały czas nawraca pani o jednym i tym samym. Nie na tym to powinno polegać.
Patrzyła na niego groźnie, lecz nim zdążyła się odezwać, ktoś wtrącił:
– Zgadzam się z nim.
– Ja też! – dorzucił kto inny.
Niedługo potem głowami kiwała i krzyczała na znak zgody praktycznie cała grupa. Włącznie z Mortim. Nawet, jeśli nie czuł się dobrze w roli buntownika, a do jego oczu cisnęły się łzy.

<C.D.N.>