wtorek, 2 czerwca 2020

Od Eterny "Mistrzowie kuchni" cz. 2

Exan zamyślił się.
– Wydaje mi się, ze chodzi o szpik. Że trzeba przeciąć kość na pół.
Infinite mu potaknął.
– Kto chce przecinać?
Zapadła głucha cisza. Exan po chwili westchnął z poirytowaniem.
– Dobra. Dzidziusie się boją, więc ja to zrobię.
Theo parsknął z podobną irytacją co brat, na co Exan zmierzył go wzrokiem. Theo udając, że tego nie zauważył, odwrócił głowę i zaczął wlepiać wzrok w zbliżającą się Nikaellę. W pysku dzierżyła dwa wysłużone garnuszki z ciemnego metalu.
– Kto przyniesie wodę? – zapytał jakby od niechcenia Infinite – Może Verker?
Basiorek się zgodził. Wziął od Nikaelli garnuszek, po czym skierował ku brzegowi oceanu. Podczas gdy Exan zaczął skrobać w kości za pomocą scyzoryka, Theo tym razem wlepił wzrok w Mortiego i Eternę.
– Masz jakiś problem? – bąknęła Eterna.
– Nie, tak tylko... Słyszałem, że się trochę kłócicie – oświadczył, nadal niezrażenie patrząc na waderę. Eterna w odpowiedzi dumnie uniosła podbródek.
– Bzdury. Kłócę się tylko z tą całą... Yngvi. Powinna znać swoje miejsce.
– Jasne... – powiedział cicho Theo, po czym obrócił głowę w stronę Verkera. Mrużył ślepia, wypatrując jego powrotu.
Naida zaś położyła się na piasku i przerzucała z łapy do łapy jakiś kamyczek. Od czasu do czasu zerkała na Exana. Poza tym była (wyjątkowo) cicho.
– Ostatnio tata dał mi odtwarzacz kaset – powiedział Morti, przerywając niezręczne milczenie.
– Co to kaset? – zainteresowała się Naida.
– Kaseta to taki czarny prostokąt, który odtwarza muzykę jak włożysz do odtwarzacza. Gdy założysz słuchawki to słychać – mówił z nagłym ożywieniem w głosie. Eterna zniesmaczona zauważyła, że radośnie zamiatał ogonem piasek.
– Pokażesz? – zapytała z błyskiem w oku Naida.
– Też bym chętnie zobaczyła – oświadczyła wymownie Eterna.
– Mogę wam obu pokazać – powiedział wesoło Morti – To naprawdę fajne. Śpiewają tam na przykład szeri szeri lejdi...
– Co to znaczy? To jakiś elficki język? – Naida przekręciła w bok głowę.
– Tata mówi, że angielski – wtrącił Exan.
– I co to znaczy? – drążyła Naida z ekscytacją w głosie.
– Nie wiem. Nie interesowałem się tym – Exan wzruszył ramionami. Akurat udało mu się rozłupać na dwie części kość. Triumfalnie uniósł obie cząstki nad głowę.
– I co? Udało mi się.
– Mogę zapytać tatę następnym razem – powiedział wciąż wesoło Morti – Też jestem ciekawy co to znaczy.
– Zaśpiewasz? – zaproponowała Eterna. Akurat przytruchtał do nich Verker, który wyglądał na poważnie zdezorientowanego. Zresztą cóż się dziwić – ominęło go pół konwersacji. Postanowił garnuszek pełen wody pod łapy Exana, który już zmienił postać na wilczą.
– Ktoś musi iść po gałęzie na opał, a nie rozwalacie się na piasku i śpiewacie – powiedział ironicznie Exan – Kto idzie?
– Naida – ucięła Eterna.
– Czemu akurat Naida? – zainteresował się Exan.
– Bo ja lubię pomagać – wtrąciła Naida.
– Chcesz się jej po prostu pozbyć, prawda? – naciskał Exan.
– I może iść z nią Infinite – odparła Eterna.
Wzrok Exana przeniósł się na wciąż siedzącego między nią a Mortim Infinite, a dopiero potem na nią.
– Naprawdę myślisz, że tego nie widać, że chcesz być bliżej Mortiego?
– Każdy ma szansę na swoje miłostki. Poza tym Infinite i Naida jeszcze nic nie robili...
– Nie naskakuj tak na nią – wtrącił Verker, podczas gdy Exan już otworzył pyszczek aby coś powiedzieć.
– Właśnie! Przecież mogę iść pozbierać gałęzie – wykrzyknęła Naida. Infinite za to nie wyglądał na równie zachwyconego co ona.
– Niech będzie. Ten jeden raz – westchnął, wstając na równe łapy – Może po drodze spotkam Isę.
– Twoją ukochaną – zaśmiała się Naida.
– Tak. Nie mogę bez niej żyć – odpowiedział pół żartem, pół serio.
Eterna odprowadziła ich wzrokiem z niemałą satysfakcją, a następnie przysunęła się do Mortiego. Kiedy ich ramiona się zetknęły, aż przeszedł ją przyjemny dreszczyk.
Po chwili poczuła na sobie spojrzenia reszty swojej drużyny. Patrzyli na nią z drobnym zniesmaczeniem. Szczególnie wyraźnie było to widać po wyrazie pyska Exana.
– Coś nie tak? – zapytała ponuro Eterna.

<C.D.N.>

Zdobyto: 17 czerwonych⎹ 9 pomarańczowych⎹ 12 zielonych⎹ 3 niebieskich⎹ 20 granatowych⎹ 5 fioletowych⎹ 10 różowych odłamków

Od Sileenthar "A ja to tej pani nie lubię" cz. 2


Lipiec 2025 r.
Wyprostowana i najeżona z emocji rzuciłam schwytaną rybę na ziemię, węsząc za jakąś reakcją szczeniaków, a zwłaszcza tego Emeralda. Ku mojemu głębokiemu oburzeniu (któraś z opiekunek tak kiedyś powiedziała) tylko Chase zwrócił na mnie jakąkolwiek uwagę:
- Brawo. - rzucił gładko - Teraz spróbuj tutaj.
Tyle trudu i n i k t się nie przejął?! Przecież ta ryba była prawie większa ode mnie! Sami by takiej nie złapali, i to za pierwszym razem! A już na pewno nie ten cały mądrala Emerald!
Rozchlapując wszędzie wodę ("Uważaj, bo ryby spłoszysz!"? Zaraz to ciebie spłoszę!), zajęłam miejsce jak najdalej od innych szczeniaków. Długo nic do mnie nie podpływało i znowu zaczęło robić mi się zimno. Musiało minąć naprawdę dużo czasu, bo prawie przeszła mi złość i podeszła do mnie Yngvi. Była mała, trochę jak ja - jej kroki w wodzie były słabiej wyczuwalne niż te reszty szczeniaków.
- Ile już złapałaś? - zapytała.
- Tylko tamtą. Tamtą co przyniosłam wcześniej - odparłam smętnie.
- Trochę ciszej. - pouczyła mnie, sama też obniżając głos. - Yuki mówiła, że ryby można bardzo łatwo wystraszyć.
- Kiedy tak mówiła? - nie spodobało mi się, że muszę posłuchać waderki, ale miała rację - czego oczywiście nigdy bym nie przyznała.
- Parę lekcji temu.
- A ty ile teraz złowiłaś? - spytałam ze strachem.
- Tamten stosik - odparła zadowolona.
- Jaki stosik?
Zamilkła, nie rozumiejąc, po czym szybko się zreflektowała:
- Kilka ryb. I jedna taka wielka, że sobie nie wyobrażasz!
- Też bym tak chciała. - zwiesiłam pysk tak, że woda zaczęła leciutko falować od mojego oddechu i pluskać mnie w nos.
- Spokojnie, kiedyś też tak będziesz umieć - zapewniła Yngvi. - Jeśli chcesz to mogę ci teraz pomóc.
Razem udało nam się złowić jeszcze kilka ryb. Okazało się, że to całkiem fajne jak już się nauczy. Jest nawet sposób na to, by woda nie wpływała do nosa - przy zanurzeniu wystarczy wypuścić nim trochę powietrza. Na sam koniec razem z resztą grupy przenieśliśmy swoje zdobycze na jeden, wielki, łuskowaty stos koło drugiego, nie tak wielkiego łuskowatego stosu. Od wszystkich poza Yuki, która zaczęła podliczać łupy, na kilometr czuć było rybą.
- Mamy więcej - stwierdził z dumą Chase, na co jakaś wadera z drugiej grupy, fuknęła wściekle.
- Chciałbyś - warknęła, jak się okazało, Nikaella. - Wy macie po prostu duże. U nas jest ich ze sto!
- My mamy większe i więcej! - stwierdziłam. - Ty po prostu nie umiesz liczyć!
- Ja nie umiem? - sapnęła. - A właśnie, że ty nie umiesz!
- Ja? Ja umiem! Tylko teraz mi się nie chce - prychnęłam. Ona nie musi wiedzieć, że wcale nie. Tak czy siak na pewno nauczę się szybciej!
- Kłamiesz - kłapnęła szczęką.
- Chcia-ła-byś.
- No chyba ty!
- A właśnie, że ty!
- Cisza - syknęła Yuki. - Osiemnaście do szesnastu dla waszej grupy.
Zakręciłam się niespokojnie, próbując zgadnąć kogo nauczycielka miała na myśli. Nikaella fuknęła gniewnie, ktoś od nas, Emerald, brat Yngvi albo Chase, zamruczał z satysfakcją. Poczułam jak mój pyszczek sam z siebie troszkę się rozciąga i zaczyna zabawnie szczerzyć zęby. Czyli... Wygraliśmy?
- I co? Nie umiesz liczyć - uniosłam z dumą łebek.
Nikaella prychnęła jak wściekły kot, że jej też się nie chciało i że jestem głupia, ale mi za to już nie chciało się jej słuchać.

***

- A ty ile złowiłaś? - spytała Leah.
Potężna kropla spadła z palmy i rozprysnęła się na czubku mojej głowy. Zarzuciłam głową, żeby pozbyć się jej pozostałości ze swojej grzywki. Deszcz przestał padać jakiś czas temu, a ciepłe słońce powoli suszyło piasek. Drobne, drażniące ziarenka zaplątywały mi się w futrze i nie pozwalały skupić. Musiałam chwilę pomyśleć nad tym pytaniem.
- Przecież ja nie umiem liczyć - parsknęłam w końcu. - Tylko nigdy nie mów o tym innym szczeniakom! Obiecasz?
- No dobrze. Hm... - zastanowiła się. - Narysuj na piasku kreski. Każda kreska będzie oznaczać jedną rybę.
Bokiem łapy (za nic nie chciałam tych paskudnych drobin między opuszkami) nabazgrałam w piachu parę grubych krech, przypominając sobie każdą rybę, która miotała mi się tego dnia w pyszczku.
- To będzie cztery - powiedziała powoli, jakby dawno nie wypowiadała tego słowa.
- To dużo? - trzepnęłam ogonem z nadzieją.
- No pewnie! Na pewno nie łowiłaś pierwszy raz, musiałaś trenować też sama. - mruknęła zaczepnie, przygładzając mi futerko na grzbiecie krótkim liźnięciem.
- Nie, to był pierwszy! Pierwszy!
- Hm... Nie wierzę ci.
- No ale to jest najprawdziwsza prawda! - pacnęłam Leah łapą.
- Niech ci będzie. - odpowiedziała trąceniem nosa tak silnym, że przetoczyłam się na grzbiet ze śmiechem. - Obyś poradziła sobie równie dobrze z innymi lekcjami.
- To będzie trudne - jęknęłam. - Już teraz jestem zmęczona.
Roześmiała się tylko, jakbym powiedziała coś niemądrego.

<C.D.N.>

Uwagi: Nikaella jest z natury nieśmiała i chciałaby zostać lekarzem/pielęgniarką (nie jestem pewna). Chyba nawet tego nie ma w formularzu, więc nie martw się. Miej to po prostu na uwadze w przyszłości ^^.

Zdobyto: 14 czerwonych⎹ 12 pomarańczowych⎹ 20 zielonych⎹ 3 niebieskich⎹ 21 granatowych⎹ 19 fioletowych⎹ 0 różowych odłamków