poniedziałek, 22 czerwca 2020

Od Naidy „Mistrzowie kuchni” cz. 8


Maj 2026 r.
Sino pożegnała się z przyjaciółmi i rzucając im znaczące spojrzenia, udała się w tylko jej znanym kierunku. Naida była prawie pewna, że przechodząc obok niej, waderka wymamrotała coś o dobrym całowaniu się.
– No to zostaliśmy sami – stwierdził Theo, gdy tylko Sino zniknęła im z oczu.
– Mhm... – Naida spojrzała na niego niepewnie. – To co robimy?
– Idziemy na randkę.
– Teraz? Nawet nie zdążyłam się uczesać i umyć!
– Przecież ty chyba nigdy się nie czeszesz, prawda? – bardziej stwierdził, niż zapytał.
Naida spojrzała na swoje potargane futerko. Rzeczywiście, rzadko kiedy zdarzało jej się uczesać. Jakoś nigdy nie myślała, aby taka czynność miała się jej na coś przydać, jednak teraz poczuła wstyd na myśl, że zawsze wygląda tak, jakby dopiero co spadła z drzewa.
– To tylko strata czasu... Ale na randce każdy powinien wyglądać ładnie.
– Ale po co? Ja lubię, jak wyglądasz tak jak teraz!
– Mówisz tak tylko dlatego, że nie chcesz mnie urazić! – stwierdziła.
– Mówię tak, bo lubię, gdy jesteś sobą, a nie uczesaną i ładną – zaczął się tłumaczyć.
Naida spojrzała na niego uważnie. Ze zdziwieniem zauważyła, że basiorek wygląda na spiętego. Szturchnęła go lekko łapą i uśmiechnęła się do niego przyjaźnie. Nie chciała, aby ten miły basiorek stresował się z jej powodu.
– To jakie mamy plany? Idziemy gdzieś?
Theo spojrzał na nią z błyskiem w oku. Naida zaśmiała się na ten widok i mimowolnie zaczęła merdać ogonem. Była ciekawa, co zamierzał zrobić. Może zabierze ją na jakiś romantyczny spacer w świetle gwiazd? Waderka spojrzała w niebo i przymrużyła oczy w słońcu. O gwiazdy będzie teraz ciężko, więc musieliby strasznie długo czekać.
– Nie jesteś głodna?
Wadera spojrzała na niego zaciekawiona. Basiorek ruszył w stronę morza, a Naida podążyła za nim bez słowa. Dotarli w końcu do samego brzegu i waderka poczuła się lekko zagubiona. Nie była pewna, o co chodziło Theo z jedzeniem. Nie widziała tu nic, co nadawałoby się do spożycia. Spojrzała na wodę i na samą myśl, że basiorek będzie jej kazał zapolować na jakieś ryby, poczuła straszne zmęczenie.
– Będziemy coś łapać? – jęknęła.
– Nie musisz się bać. Nie będziemy nic łowić – zaśmiał się.
– W takim razie co tu robimy?
Theo nie odpowiedział. Szedł powoli wzdłuż brzegu, mamrocząc coś cicho pod nosem. Spoglądał co chwilę na pobliskie palmy i z niezadowoleniem kręcił głową. Naida podeszła do niego, starając się rozszyfrować jego słowa.
– Nie... Ta też nie... Za krzywa... A ta...?
– Na co patrzysz? – zapytała lekko zniecierpliwiona.
– Jak pobiegłem po te liście... Nie ta też nie... Więc, jak je zbierałem, to wpadłem na pewien pomysł. Zapytałem Mortiego, czy nie chciałby czegoś dla mnie zrobić – Theo zatrzymał się nagle, spojrzał na kolejne drzewo i z niezadowoleniem ponownie ruszył przed siebie. – Zgodził się, ale w zamian mam mu oddać jedną z moich koszulek. Jak na złość, jedną z tych ładniejszych! Mam nadzieję, że nie będzie na niego pasować i mi ją zwróci...
Naida spojrzała na niego zdziwiona. Prawie zapomniała, że Theo umie zmieniać się w człowieka. Jednak nadal nie rozumiała, o co może mu chodzić.
– Jest! – zawołał radośnie.
– Co jest?
– Ta palma – wskazał łapą palmę, która praktycznie identyczna, co reszta miniętych przez nich drzew. – Kazałem Mortiemu zakopać tu potrzebne rzeczy. Będą oznaczone dużym znakiem x...
Naida zaczęła rozglądać się po plaży, szukając jakichś znaków. W pewnym momencie dostrzegła narysowany niezdarnie „X”, który znajdował przy samym brzegu. Waderka zaśmiała się radośnie i podskoczyła podekscytowana.
– Jest! – pisnęła.
Theo podbiegł do niej i zaczął kopać. Naida chciała mu pomóc, ale łapy nadal bolały ją od siedzenia na drzewie. Obserwowała więc tylko, jak basiorek z zaangażowaniem przekopuje plażę i wyciąga z piasku jakiś pakunek. Waderka przyjrzała się uważnie wykopanemu przez Theo przedmiotowi. Pakunek zrobiony był z jakiegoś materiału i miał wielkość porównywalną do jej głowy.
– Co to?
– Zaraz się dowiesz!
Naida oglądała z zainteresowaniem, jak Theo starannie otwierał zawiniątko i ostrożnie rozkładał wszystko na plaży. Nim się obejrzała, leżał przed nią rozłożony koc z ułożonymi na nim dwoma rybami. Naida patrzyła na to z zachwytem.
– Podoba ci się? – zapytał niepewnie basiorek.
– Jest wspaniałe! Postarałeś się!
Theo wyglądał, jakby miał zaraz skakać z radości. Usiadł wygodnie na kocyku i poklepał miejsce obok, dając Naidzie znak, aby do niego dołączyła. Waderka wskoczyła na miękki materiał i przymknęła oczy, wsłuchując się w odgłosy fal.
– Wiedziałem, że lubisz wodę, więc wybrałem miejsce blisko brzegu...
Naida milczała, skupiając się na jego słowach. To było bardzo miłe z jego strony. Poczuła ciepło na sercu, myśląc o tym, jak bardzo starał się, aby ta randka była udana. Zastanawiała się, dlaczego wcześniej nie zwracała na niego uwagi. Zrobiło jej się głupio, że przez tak długi czas nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo ten basiorek starał się jej przypodobać. W czasie, gdy ona latała za Mortim z nadzieją na coś więcej, on stał z boku i cierpliwie czekał.
– Zjemy? – przerwał ciszę Theo.
– Tak, jasne!
Przysunęli do siebie leżące na kocu ryby i rozpoczęli swoją małą ucztę. Theo zerkał na waderkę co jakiś czas, jakby chciał się upewnić czy aby na pewno jej smakuje. Naida przeżuwała jednak z zadowoleniem i rozkoszowała się ciszą i spokojem panującym wokół. Wydawało jej się, że Theo specjalnie wybrał miejsce mniej uczęszczane przez watahę. Nie narzekała jednak, ponieważ taka cisza była miłą odmianą.
– Byłeś już kiedyś na randce? – zapytała z ciekawości.
– Nie. To mój pierwszy raz... A ty? Byłaś już na jakiejś?
– Nie przypominam sobie. Jakoś chyba nikt nigdy mnie na żadną nie zaprosił.
– Ja ciebie zaprosiłem! – przypomniał Theo.
– Fakt. Zaprosiłeś mnie jako pierwszy!
– I mam nadzieję, że nie żałujesz, że się zgodziłaś...
Naida spojrzała na basiorka z uśmiechem. Załatwił dla niej przepyszne jedzenie, miękki kocyk, ciszę i szum fal. Czego mogła chcieć więcej? Dokończyła swoją rybę i nie do końca będąc pewną, jak basiorek zareaguje na taki gest, oparła głowę na jego ramieniu. Theo spiął się trochę, niepewien co się właśnie dzieje. Spojrzał na waderkę kątem oka i wstrzymał oddech. Dopiero po chwili przypomniał sobie, jak oddychać i rozluźnił się nieco, spoglądając na horyzont.
– Ładnie tu – stwierdziła po chwili wadera. – Musimy częściej to robić.
– Cz-częściej?
– Tak, przyjemnie tu i jedzenie dobre. Nawet ta cisza jest dziwnie uspokajająca, chociaż zazwyczaj wolę jak coś się dzieje.
Theo zaśmiał się i spojrzał na nią rozbawiony. Naida nie widziała w swojej wypowiedzi nic śmiesznego, jednak słysząc jego wesoły śmiech, sama także zaczęła się cicho śmiać. Siedzieli tak jeszcze przez dłuższy czas, rozmawiając na najróżniejsze tematy. Słońce powoli zbliżało się ku zachodowi, kiedy udało im się sprzątnąć cały bałagan jaki zostawili. Naidę zasmuciła informacja, że nie mogą zostać na dłużej. Z początku wcale nie chciała wracać, jednak gdy Theo zaczął jej wypominać, że dorośli będą ich szukać, niechętnie zgodziła się na powrót. Szli przy samym brzegu, obserwując fale, które co jakiś czas dosięgały ich łap. Piszczeli wtedy jednocześnie, czując przeszywający ich chłód. Słońce świeciło coraz słabiej, więc woda stawała się coraz zimniejsza. Byli już niedaleko watahy, gdy Theo zatrzymał się i wpatrzył uważnie w fale.
– O co chodzi? – zapytała zaciekawiona waderka.
– Poczekaj tu, chyba coś widzę...
Basiorek wszedł powoli do wody. Trząsł się, gdy woda dosięgła mu do brzucha, jednak zaciskał zęby i w ciszy szukał zauważonego wcześniej przedmiotu. Naida rzuciła niesiony przez nią koc i pobiegła do niego. Pisnęła, gdy jedna z większych fal zamoczyła jej futerko.
– Czego szukamy?
– Widziałem tu małże i pomyślałem... Może byłaby tam perła?
Naida kiwnęła głową ze zrozumieniem i zaczęła szukać jakiś gładkich kształtów na tle piasku. Było to dość trudne, ponieważ woda była teraz znaczne ciemniejsza niż po południu. Kilka razy wydawało się jej, że znalazła poszukiwany przedmiot, jednak za każdym razem okazywało się, że był to tylko zwykły kamień. W pewnym momencie usłyszała triumfalny okrzyk.
– Znalazłem! – zawołał Theo i pobiegł na brzeg.
Naida ruszyła za nim cała podekscytowana. Usiadła naprzeciwko basiorka i obserwowała, jak ten ze skupieniem otwiera małże. Nie widziała, co było w środku, jednak gdy tylko Theo wyszczerzył się do niej zadowolony, wiedziała już, że znaleźli perłę. Basiorek wyciągnął ją ostrożnie i położył przed Naidą.
– To dla ciebie! Abyś już zawsze pamiętała o tej randce.
Waderka spojrzała na prezent z niedowierzaniem. Perła była idealnie gładka i błyszcząca. Wyglądała na coś delikatnego, choć przecież była bardzo twarda.
– Dziękuję – wymamrotała ze wzruszeniem.
– Naida...?
– Tak?
– My teraz ze sobą chodzimy? – Theo wyglądał na lekko zawstydzonego.
Naida zaśmiała się i spojrzała ponownie na perłę. Theo był dla niej taki dobry i romantyczny. Dlaczego miałaby się nie zgodzić? Nie było sensu uganiać się za Mortim, zresztą, chyba już jej przeszła ta cała wielka miłość do tego basiorka. Przy Theo czuła się bezpiecznie i jakby spokojniej niż przy kimkolwiek innym. Z nim nie musiała się o nic kłócić i zawsze mogła liczyć na jego pomoc.
– Na to wygląda – zaśmiała się. – Wracajmy do watahy. Pewnie już nas szukają!

Uwagi: brak.

Zdobyto: 107 czerwonych⎹ 43 pomarańczowych⎹ 87 zielonych⎹ 65 niebieskich⎹ 100 granatowych⎹ 76 fioletowych⎹ 37 różowych odłamków