sobota, 3 października 2020

Od Gavriela "Terapia szokowa" cz. 5

Październik 2026 r.
Dernet odchrząknął. 
– Sądzę, że… to na coś się wam przydało i wyniesiecie coś z tej lekcji. 
– Czy Morti może też mnie nauczyć grać? – zapytał ktoś nagle. 
– A mnie Gavriel? 
To nie uszło uwadze Gavriela. Podniósł głowę, aby odszukać wzrokiem osoby, która wypowiedziała to zdanie. W oczy rzuciła mu się pewna drobna waderka, której imienia nie znał… jeszcze. Miała beżowe futro i lśniące kamienie szlachetne przypięte do włosów. Sięgałaby mu mniej więcej do ramienia w formie wilczej.
– Trochę to zajmie – uśmiechnął się nieco krzywo Gavriel – Jak to dobrze ujął Mortimer: póki co nie ma w tym niczego imponującego. 
Waderka potaknęła głową, przebierając nerwowo łapkami. Gavriel odwrócił pysk udając brak zainteresowania. W rzeczywistości jednak dobrze zapamiętał sobie tę waderkę. Była… całkiem ładna. 
Mortimer otworzył usta aby coś powiedzieć, ale wtedy przerwał mu Dernet: 
– Mogę porozmawiać z Joelem, jeśli chcecie. Mógłby wam objaśnić co nieco w kwestii grania na gitarze. 
Gavriel czuł na sobie spojrzenie Mortimera. Nie umiał jednak nawet się domyślić, co chodziło po głowie chłopcowi. Gavriel dumnie uniósł brodę, patrząc na podekscytowanie reszty grupy. Uśmiechnął się pod nosem. Czuł się… prawie spełniony. Prawie, bo najważniejsza część jego zadania wciąż pozostawała przed nim. I nie było gwarancji, czy się powiedzie. I czy będzie to tak proste, jak pojedynek na gitary.
– Dobrze więc – oznajmił Dernet. – Przy najbliższej okazji sprowadzę na lekcję kreatywności Joela Treunisa… 
Urwał, widząc nagłe zdezorientowanie szczeniąt. 
– Treunis to nazwisko Joela, Yuki i ich potomstwa – odpowiedział niepewnie Dernet. Spojrzał wyczekująco na Exana. Kiedy basiorek mu potaknął, kontynuował swój wywód. 
Mortimer w międzyczasie kompletnie stracił zainteresowanie Gavrielem, który z każdym kolejnym słowem Derneta zaczynał odczuwać coraz wyraźniejsze znużenie. Prędko domyślił się, że wynikało to ze zbyt długiego przebywania w formie ludzkiej. Skrzywił się lekko. Mama mówiła, że w z wiekiem przestanie go to aż tak męczyć. Zmienił się jednak ponownie w wilka. Tak profilaktycznie. Otrząsnął futro, przykuwając tym samym spojrzenie Derneta. Chciał coś powiedzieć, ale szybko zmienił zdanie. Gavriel uśmiechnął się nieco szerzej. Szybko jednak kąciki ust mu… zdrętwiały. Uśmiech całkiem znikł, razem z resztkami zadowolenia z udanej akcji. Opuścił głowę. Nie podobał mu się ten stan. 
Kiedy znów podniósł wzrok, zorientował się że był obserwowany przez Mortimera. Posłał mu pytające spojrzenie. Chłopiec zmrużył oczy, po czym odgarnął z oczu ciemnobrązową grzywkę. „Czegoś chce, ale jeszcze nie wiem czego”, przeszło przez myśl Gavrielowi. Westchnął cichutko. 
– Po lekcji – szepnął do Mortiego. Chłopiec potaknął głową, teraz już swobodnie wracając do obserwowania Derneta. W głowie Gavriela jednak nadal panował nieprzyjemny nieład... I powoli uświadomił sobie, że już wcale nie miał ochoty na rozmowy. Ani z Mortimerem, ani nawet z kimkolwiek innym. Zdarzało mu się to już kilka razy, ale nigdy aż tak wyraźnie...