niedziela, 26 kwietnia 2020

Od Eterny "Zazdrość" cz. 5

– Co ze złamaniami? – zainteresowała się Nikaella.
– Dobre pytanie – pokiwała głową Navri – W większości przypadków nie należy robić nic i wezwać pomoc. Jednak kiedy sytuacja jest trudna, należy usztywnić kończynę. Nie wolno nam jednak ruszać poszkodowanego w wypadku uszkodzeń kręgosłupa. Szczególnie trudne do zaradzenia są także obrażenia czaszki. Mogą na nie wskazywać zawroty głowy, utraty przytomności i wymioty. Nie możemy też nic zaradzić na uszkodzenia miednicy oraz żeber. Jest to rzecz przeznaczona wyłącznie dla lekarza.
Nikaella chłonęła każde słowo wypowiadane przez Navri z oczami wielkimi jak monety.
Kilka pytań później przybiegł Chase wraz z Verkerem. Navri oceniła przyniesiony przez nich liść jako odpowiednio czysty. Przedarła go na pół, po czym przycisnęła swoją łapę do liścia ułożonego na piasku. Za pomocą pyska zdołała owinąć go dookoła kilkakrotnie. Następnie sprawnie zawiązała na supeł lianę.
Szczeniaki patrzyły na to z otwartmi ustami.
– Kto jest chętny, aby przetestować to na koledze lub koleżance?
– Ja chcę! – wyrwała się Sino.
– Kogo wybierasz jako swojego partnera?
– Eee... – jej wzrok powędrował po pyskach zebranych wilków – Możee... Naida?
– Yay! – pisnęła łaciata waderka. Eterna usunęła się jej z przejścia.
Usadowiły się na samym środku. Reszta uczniów usiadła w kręgu, aby móc obserwować poczynania waderek. Naida była tak podekscytowana, że ledwo mogła usiedzieć. Sino zaś przyjęła materiały od Navri i zabrała się do pracy.
Początki były tak nieporadne, że nawet Eterna czuła irytację. Miała poczucie, że sama zrobiłaby to lepiej. Ba, była tego zwyczajnie pewna. Navri w pewnym momencie podeszła bliżej i pomogła Sino, przytrzymując koniuszek liścia łapą. Sino cicho podziękowała i z zaangażowaniem kontynuowała robotę.
Eterna zerknęła na Mortiego. Patrzył na to z nikłym zainteresowaniem. Myślami musiał być gdzieś hen daleko. Nie poruszał go widok zagubionej Sino z drżącymi łapami, ani szczerzącej się głupio Naidy.
Navri musiała również zawiązać supeł na opatrunku, bo Sino nie potrafiła tego zrobić. Odsunęła się wówczas od uczennic, po czym oświadczyła:
– Przechodzi to oporniej, niż sądziłam. Z tego względu proszę was wszystkich o przyniesienie sobie zestawu liścia bananowca oraz liany. Spotykamy się tutaj za kilka minut. Musicie mi pokazać jak czyste są znalezione przez was materiały.
Wszyscy się rozeszli. Eterna miała w zamiarze podejść do Mortiego i go zagadać, lecz wyprzedziła ją Naida oraz Sino. Eternie aż zjeżyło się futro na szyi. Z trudem powstrzymywała warknięcie. Jeszcze tylko w tym zestawie brakowało jej drugiej rudej, której imienia wciąż nie znała.
– Co jest? Zazdrosna? – zapytał ironicznie Exan, który najwyraźniej postanowił się do niej doczepić.
– Nie twój interes – odparła, dumnie unosząc brodę.
– Po prostu mam rację – zaśmiał się. Eterna przyspieszyła kroku. Exan nawet nie próbował się z nią zrównać. Warknęła kilka nieprzyjemnych słów pod nosem, po czym zgarnęła pierwszy lepszy liść, wzięła rzuconą gdzieś lianę i wróciła. Chciała mieć to jak najszybciej z głowy.
– Liana jest za krótka, a liść musiał leżeć na ziemi już od kilku dni... – powiedziała Navri, widząc jej zestaw. Eterna warknęła z poirytowaniem i zawróciła. Przeklinała wszystkich. Exana, Naidę, Sino, rudą waderkę, a nawet Navri i Yuki. Miała naprawdę paskudny nastrój. Wystarczyło tylko, aby ktoś ją jeszcze zirytował jednym niepotrzebnym słowem, a gotowa była wybuchnąć.
Kilka minut później w końcu zebrała dla siebie liść i świeżą, długą lianę. Tym razem Navri oceniła ją jako za długą i kazała podzielić na pół oraz oddać komuś innemu. Eterna wepchnęła ją pierwszej lepszej osobie, nie przejmując się zupełnie, że miała ona już swój kawałek.
Robienie opatrunku jej nie wychodziło. Została jako jedna z ostatnich. Powarkiwała z poirytowaniem, a na końcu zrezygnowana położyła się na rozgrzanym od słońca piasku.
Wszyscy zdążyli się już rozejść, a ona została ze zrobionym do połowy opatrunkiem na łapie.
– Coś się stało, panno Venris? – zapytała Navri, kiedy zbliżyła się tak bardzo, że jej sylwetka zasłoniła południowe światło padające na głowę Eterny.
– Nie umiem tego zrobić – odburknęła Eterna.
– Coś pannę raczej zestresowało.
– Nie chcę o tym rozmawiać.

<C.D.N.>