wtorek, 15 października 2019

Od Navri "Słuchasz, skarbie?" cz. 1 (cd. Asgrim)

Luty 2025 r.
Plaża nie jest duża. To była główna myśl Navri, kiedy przechadzała się po niej u boku taty. Znużona stawiała kroki na parzącym poduszki jej łap piasku. Tata swobodnie opowiadał co słychać u niego i u Janey, która akurat była zajęta swoimi innymi obowiązkami. Obok nich dumnie truchtała Sino.
Navri  od samego początku miała co do niej mieszane odczucia. Nigdy nie przywyknie do myśli, że z biologicznego punktu widzenia są siostrami.
– O, cześć Asgrim. Nie jesteś w pracy? – powiedział nagle Dan, wyrywając Navri z zamyślenia.
– Nie, dzisiaj nie – odpowiedział promiennie basior. Spojrzała na niego z drobnym znużeniem. Jesteśmy równego wzrostu, przeszło przez jej zamglony umysł. Tego dnia nie czuła się szczególnie błyskotliwie.
– O czym rozmawiacie?
– Ja gadam, a Navri słucha. Albo udaje, że słucha. Słuchasz, skarbie?
– Udaję – mruknęła, wodząc wzrokiem za pikującym nad taflą wody ptakiem.
Tata zaśmiał się promiennie.
– Przynajmniej mogę się wygadać za wszystkie czasy.
– Ja cię słucham – wtrąciła Sino.
– Ty mnie zawsze słuchasz, kochanie – mówiąc to, poczochrał czuprynę waderki. Zachichotała.
– Niezła z was rodzinka – As potrząsnął głową – Tori jest zajęta, a ja nie mam komu opowiedzieć o książce, którą ostatnio znalazłem w jednej z tych... no, skrzynek.
– Jaką? – zapytał zaintrygowany Dan.
– Nie wyglądasz mi na konesera literatury.
– Bo nim nie jestem – Roześmiał się – Po prostu może Janey czytała. Moglibyście wtedy podyskutować razem.
Navri zwiesiła uszy jeszcze bardziej, niż zwykle. Jej umysł przysłoniły jeszcze ciemniejsze chmury. Za szczeniaka bardzo chciała umieć czytać, zaczęła nawet gromadzić książki. Niestety nigdy nie znalazła dość czasu na dodatkową naukę. Teraz wszystkie tomiszcza zostały w watasze, a ona ma aż za dużo czasu wolnego. Wciąż nie należała do elity potrafiącej czytać, pisać i liczyć. Jednocześnie jako jedna z nielicznych wciąż dostrzegała liczne zalety tych umiejętności.
– Może chciałbyś nauczyć czytać Sino? – powiedział nagle Dan.
Navri znowu się wyłączyła, nie wiedząc o czym rozmawiali przed chwilą.
Nim jednak Asgrim otworzył usta by odpowiedzieć, wtrąciła:
– I mnie, jeśli byś był tak łaskaw.
Przez ułamek sekundy wydał się jej niezmiernie zdumiony.
– W sumie to... Czemu nie. Musimy krzewić naukę w stadzie, czy coś.
– Tylko prosiłabym oddzielnie.
– Czemu oddzielnie?! – oburzyła się Sino.
– To upokarzające.
– Navri... – zaczął zrezygnowany Dan.
– Chodzi mi o różnicę wieku, nic więcej. Jeśli chcesz, możesz znaleźć innych potencjalnych studentów w moim wieku, a Sino pouczyć wraz z kilkoma innymi szczeniakami.
Sinope coś odburknęła, marszcząc z niezadowoleniem nosek. Dan pogłaskał ją pocieszająco po rudych włosach.
– No... no dobrze – mruknął z nutką wahania w głosie As.
– Gdy zajdzie taka konieczność, mogę się jakoś odwdzięczyć.
– Nie, nie... – Basior potrząsnął głową – Nie trzeba.
– Zawsze tak szastasz pieniędzmi? – zdumiał się tata.
Navri dumnie uniosła podbródek.
– Skoro nie, to bardzo dziękuję za taką dobroć serca. Bardzo to doceniam.
– Zresztą umiem tylko czytać... A nie pisać, czy liczyć. Nic nadzwyczajnego.
– Najwyżej ja je wyedukuję do końca. Nie ma o co się martwić, stary.
As z wyrazem drobnego zdziwienia na pysku, popatrzył na szczerzącego się Dana.
– Ja stary?
– Oczywiście. Ja przecież jestem okazem zdrowia, młodości i piękna – dorzucił Dan dumnie.
As parsknął śmiechem.

<Asgrim?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz