sobota, 16 listopada 2019

Od Eterny "Siła mięśni to nie wszystko" cz. 11

Grudzień 2024 r.
Eterna nie mogła się skupić na lekcjach magii. Wciąż była zbyt pochłonięta obserwowaniem Ismanise rozmawiającej z Mortimerem. Jej Mortimerem. Śmiali się, zupełnie nieświadomi jej spojrzenia. Gerrant od czasu do czasu zwracał jej uwagę, że nadmiar emocji pozbawia skupienia na ćwiczeniach, ale nawet nie miała ochoty go słuchać.
Ismanise zabierała jej Mortimera.
– Widzę, że bardzo ci się podoba ten basior, ale musisz wrócić myślami do tego, co jest teraz – powiedział w końcu nauczyciel magii, stając tuż przed Eterną. Aby na niego spojrzeć, musiała zadrzeć głowę. Jego oczom ukazał się skwaszony wyraz pyska.
– Mogę dzisiaj odpuścić?
– Musisz zawsze dawać z siebie sto procent, jeśli chcesz coś osiągnąć.
– Sto to dużo?
– Maksimum.
Westchnęła cichutko, wychylając się zza niego. Teraz Morti zrobił zamianę z Isą – ona łowiła (a raczej próbowała), a on nosił ryby. Zaraz potem znowu się zamienili, bo wadera kompletnie sobie nie radziła.
– Mogę ci pomóc osiągnąć stan spokoju myśli i ducha.
– Co jeśli nie chcę? – Zmierzyła go wzrokiem.
– Zważywszy na twój żywioł jest to szczególnie ważna umiejętność. Reszta grupy akurat ćwiczy medytację, dlatego sądzę, że to odpowiedni moment...
Znużona zerknęła na pozostałe szczeniaki. Siedziały z zamkniętymi oczami. Dookoła niektórych lewitowały drobinki piasku, muszelek i kamieni. Kai nauczył ją medytacji już kilka miesięcy wcześniej. Nie musiała się zatem uczyć tego teraz. Od samego początku uważała lekcje ze szczeniakami w zróżnicowanym wieku za zwykłą głupotę – poziom był bardzo niewyrównany, w związku z czym wiecznie ktoś czegoś nie umiał lub jedyne co robił, to się nudził.
– To jak? Chcesz przestać myśleć o chłopakach? – Uśmiechnął się do niej przyjaźnie.
Przeszło jej przez głowę, że jeśli ma się irytować, to rzeczywiście – wolałaby poświęcić myśli czemuś innemu. Przynajmniej do momentu, kiedy nie dojdzie do konfrontacji z Ismanise i kiedy w końcu będzie mogła jej rozszarpać gardło.
– W porządku.
Gerrant wyglądał na usatysfakcjonowanego. Eterna odrobinę znużona popatrzyła w jego krwistoczerwone oczy.
– Dla ułatwienia możesz zamknąć oczy – Tu zrobił pauzę, czekając, aż Eterna wykona jego polecenie. – Początek wygląda dokładnie tak samo, jak w wypadku medytacji. Musisz uspokoić myśli i oddech. Kolejnym progiem jest jednak myślenie o mroźnych krainach. Musisz myśleć o formujących się zaspach śnieżnych...
– Nie sądzi pan, że to dość ironiczne, zważywszy na to, że jesteśmy na plaży?
– Może trochę tak – Zaśmiał się cicho.
– Jeszcze trochę i szczeniaki urodzone tutaj nie będą miały pojęcia, jak wygląda śnieg. Co wtedy? Jak się wtedy uspokoić?
– Można myśleć jeszcze o pustyni lub o morskich falach.
Eterna po chwili namysłu, czy ma to sens, potaknęła głową. Wciąż nie otworzyła oczu.
– Wracając do procesu uspokajania się... Musisz odpłynąć myślami na tyle daleko, by poczuć, jakbyś nie była obecna tutaj duchem. Jednak nie jest to typowe rozkojarzenie, a raczej wchodzenie na poziom maksymalnego skupienia.
Eterna odrobinę uniosła brwi.
– To brzmi jak dobra metoda dla tych wszystkich nieskupionych szczeniąt na zajęciach... Czemu nie mówi się o tym na początku?
– Nie przy wszystkich żywiołach to działa... – odparł ze smutną nutą w głosie – A mówimy o tym raz na jakiś czas. Wiesz, że szczeniaki odchodzą i przychodzą do grupy. Nie ma czegoś takiego, jak "na początku". Gdyby każdy miał jakiś początek, lekcje byłyby prowadzone indywidualnie.
Uchyliła powieki.
– Nie myśleliście nigdy nad podzieleniem nas na mniejsze grupki wedle wieku? Chyba to by wiele ułatwiło...
Gerrant się zadumał, patrząc jednocześnie w bezchmurne niebo.
– Jest to jakiś pomysł... Całkiem dobry. Mogę zapytać Alfę o zgodę. Może się przyjmie.
– A powie pan, że to mój plan, czy przywłaszczy sobie? – zapytała z odrobinę kąśliwym uśmieszkiem.
– Oczywiście, że powiem.
– Z imienia?
– Zobaczymy.
Pokiwała głową ze zrozumieniem, a następnie ponownie zamknęła oczy.
– Możemy wrócić do tego uspokajania myśli? – zapytała.
– Tak, oczywiście. Wystarczy, że zrobisz to, o czym mówiłem. Wtedy powiedz, czy ci się udało, czy nie.

<C.D.N.>