środa, 22 kwietnia 2020

Od Exana „Proste jak banany” cz. 1

Styczeń 2026 r.
Exan z uwagą wpatrywał się w podłużne owoce leżące na ziemi. As objaśniał właśnie zastosowanie bananów. Basiorek starał się zapamiętać jak najwięcej informacji. Nie miał jednak pojęcia, do czego może mu się przydać zdobyta wiedza na temat tej żółtej roślinki. Niektóre szczeniaki wydawały się być znudzone. Wszyscy siedzieli cicho. Gdzieś na tyłach grupy słychać było regularne ziewanie. W pewnym momencie, zza pleców Exana dobiegł czyiś głos.
– A dlaczego te banany są takie krzywe? – zapytał Theo.
Wśród uczniów dało się słyszeć pojedyncze śmiechy i parsknięcia. Exan niepewnie spojrzał na brata. Basiorek zgarbił się nieco pod wpływem spojrzeń. Odchrząknął cicho i spojrzał na Asa, który chyba nie zrozumiał zadanego mu pytania.
– Niektóre banany, jakie widziałem, były bardziej proste, a te są tak mocniej krzywe. Dlaczego?
– Och, o to ci chodziło! – zaśmiał się As. – Już tłumaczę! A więc... jakby to... Banany są jak drzewa! Tak. Każde drzewo jest trochę inne. Banany także mogą się od siebie różnić tym, jak bardzo są zakrzywione.
– Ale tamte drzewa są identyczne! – zawołał jakiś szczeniak, wskazując rosnące nieopodal palmy.
– Nie do końca! Tamte po prawej jest bardziej krzywe – stwierdził Exan.
– Jak banany! – zawołał Theo.
Szczeniaki zaczęły z zaangażowaniem wymieniać inne różnice pomiędzy palmami, porównując je jednocześnie do żółtych owoców. Niektórzy zaczęli przekrzykiwać innych twierdząc, że dostrzegają więcej niż reszta. Wkrótce lekko zdezorientowany As podchwycił temat i starając się uciszyć narastający hałas, opisywał krzywiznę pobliskich drzew. Exan uśmiechnął się lekko i spojrzał na Theo.
– Chyba trochę rozruszałeś grupę – zaśmiał się.
– Przypadkowo, ale i tak cieszę się z efektu!
– Ale to ty zauważyłeś różnicę pomiędzy palmami, Exan – stwierdziła Ruby, zbliżając się do nich.
– Cześć, Ruby! – Theo uśmiechnął się przyjaźnie.
Waderka zignorowała basiorka i z westchnięciem opadła na piasek obok Exana.
– Zauważenie różnicy nie było takie trudne...
– Ale jednak niektórzy jej nie dostrzegli.
Exan nie wiedział czy uznać słowa waderki za komplement, czy za sarkazm. Spojrzał na nią i z pewną ulgą stwierdził, że to na pewno nie była pochwała. Ruby wpatrywała się w nauczyciela ze znudzeniem. Pewne było, że ta lekcja jej się nie podobała. Waderka ziewnęła przeciągle i położyła się wygodnie na piasku. Exan odwrócił wzrok i skierował go na banany. Siedzieli tak w ciszy, wsłuchując się w lekcję. W pewnym momencie Theo jęknął cicho. Exan spojrzał na niego pytająco, jednak basiorek ignorując go, wpatrywał się z lekkim rozdrażnieniem w jakiś punkt. Basior podążył za jego spojrzeniem i dostrzegł dwie waderki siedzące obok Mortiego. Nie dało się nie dostrzec, że obie starały się siedzieć jak najbliżej młodego wilczka. Biedak zbyt miły, aby zwrócić im uwagę, siedział wciśnięty pomiędzy rywalki.
– Nie przejmuj się nimi – wymamrotał cicho Exan.
Theo spojrzał z przerażeniem na brata, po czym zerknął na leżącą obok Ruby. Uspokoił się dopiero, gdy waderka chrapnęła cicho. Najwidoczniej zasnęła znudzona lekcją.
– Jak mam się nie przejmować. Biedny Morti zaraz zostanie zgnieciony! – wyszeptał.
– Morti wcale cię nie obchodzi. Wiem, że martwisz się o coś innego.
– O Elanor? Tak, jeśli przegra z Naidą będzie smutna...
– Nie udawaj! Ona ci się podoba!
– Elanor? Jest ładna, ale nie w moim typie – zaczął się tłumaczyć.
– Theo! – Exan spojrzał na niego zirytowany. – Chodziło mi o Naidę!
– Och, o nią... Ona jest tylko moją przyjaciółką...
Theo zawstydzony odwrócił wzrok, udając nagle bardzo zainteresowanego budową banana. Exan wpatrywał się w niego przez dłuższy czas. Miał nadzieję, że brat przyzna mu się w końcu do prawdy. Z daleka było widać, że Naida mu się podoba! Jego rozmyślania przerwało ciche chrapnięcie. Exan spojrzał na śpiącą Ruby. Waderka wyglądała nawet ładnie, kiedy tak spała skąpana w promieniach słońca. Jej włosy wydawały się jakby jaśniejsze i żywsze. Wpatrywał się w nie jak zahipnotyzowany. Gdy lekko falowały na wietrze, wyglądały jak tańczące płomienie. Spojrzał na jej pyszczek i aż podskoczył przerażony. Ruby wcale nie spała. Wpatrywała się w Exana z dziwnym zainteresowaniem. Basiorek zawstydzony wbił wzrok w ziemię, mając nadzieję, że nie zauważyła jak jej się przyglądał. Mogła to uznać za coś dziwnego. Nie każdy przecież wpatruje się w ciebie, kiedy śpisz. Zaskoczony usłyszał jednak, że waderka śmieje się z niego.
– Czego się tak śmiejesz? – rzucił Exan.
– Z niczego – wzruszyła ramionami. – Po prostu nie wiedziałam, że tak cię onieśmielam.
– Jeszcze czego! Po prostu się zamyśliłem, a ty mnie wystraszyłaś!
– Na randki będziecie umawiać się po lekcjach. Teraz proszę o ciszę albo rzucę w was bananem! – zawołał do nich As
Exan ze strachem stwierdził, że nawet nie zauważył, kiedy podniósł głos. Pokiwał powoli głową i zawstydzony zerknął na resztę grupy. Niektórzy już zaczynali szeptać. Exan nie mógł sobie pozwolić na takie ośmieszenie! Wyprostował się z dumą i jakby od niechcenia zerknął na Ruby. Waderka uśmiechała się lekko, ale już nic nie mówiła. Exan odetchnął w cicho z ulgą. Skarcił się w duchu za tak dziecinną reakcję. Czuł na sobie spojrzenie rzucane mu przez Theo. Basiorek z rozbawieniem przyglądał się całej sytuacji.


<c.d.n.>

Uwagi: brak.

Od Yvara "Ciocia Yuki ma wielkie kły" cz. 5

Czerwiec 2025
Yvar zauważył wcześniej, że Morgan był na tej samej głębokości co on podczas swoich prób. Jednak ze względu na to, że basiorek był od niego wyższy, woda nie sięgała mu tak wysoko. Wobec tego nie mógł wykluczyć, że to był właśnie powód, dla którego samczykowi wyszło tak dobrze. Wycofał się odrobinę. Na próbę zanurzył głowę i faktycznie - mając tyle ciała nad taflą łatwiej było ją podnieść.
- Powinieneś... - zaczął Morgan.
Yvar nawet nie spojrzał w jego stronę. Natychmiast mu przerwał, aby szczeniak nie zdążył się rozkręcić.
- Wiem, co robię.
- Oczywiście.
Przez moment miał wrażenie, że w głosie jego kolegi wybrzmiała nuta zawstydzenia. Nie miał jednak ani pewności, ani czasu żeby o tym rozmyślać. Ryby kolejny raz zaczęły ignorować jego łapy. Basiorek zamknął na moment oczy, wziął głęboki wdech. Wypatrzył jedną rybę, która powinna zaraz znaleźć się tuż przed nim. W jednej chwili zanurkował i chapnął wodę. Z zaskoczeniem poczuł, jak jego zęby napotykają na opór. Zacisnął mocniej szczęki. Metaliczny smak krwi rozlał się po pyszczku. Wynurzył się i poszukał spojrzeniem wzroku Morgana. Szukał upokorzenia na jego pysku. Nie znalazł go.
- Udało ci się! Mamy kolejną! - zawołał radośnie.
Yvar nie zdołał powstrzymać uśmiechu. Dał radę. Trochę mu to zajęło, ale ważny był efekt. Nawet jeśli po Morganie nie było widać niezadowolenia, to zwyciężył tę małą walkę. Jednak decydująca miała się dopiero rozegrać i to już za moment...
- Dalej dam radę sobie sam. Więcej złowimy łowiąc osobno.
- Masz rację. Odejdę trochę na bok - Morgan pokiwał głową. - Ale... Yvar?
Spojrzał na niego ze zniecierpliwieniem. Czego on jeszcze chciał? Powinni zabrać się do roboty natychmiast, a nie plotkować. Yv mruknął coś, aby samiec wiedział, że go słucha.
- Uważaj na siebie i w razie czego zawołaj, dobrze? Obiecaj mi to, proszę.
Yvar zesztywniał. W jego głowie kolejny raz pojawiło się to samo pytanie. Morgan był zbyt miły. To musiał być podstęp. Szczeniak zmierzył samca wzrokiem i zadrżał, napotkawszy na jego troskliwe spojrzenie.
- Obiecuję - wyszeptał.
Morgan uśmiechnął się i odszedł na bok tak, jak mówił. Yvar został w tym samym miejscu. Nim ciocia Yuki ich zawołała, basiorek złapał kilka drobnych rybek i nawet jedną dużą. Niestety na nikim nie zrobiło to wrażenia. Wszyscy byli zbyt zajęci podziwianiem zdobyczy Yngvi i Morgana, którzy złapali ich najwięcej. Jedynie Eunice prawie nic nie złapała, ale nie wyglądała jakby było jej z tego powodu przykro. Widocznie pogodziła się ze swoją beznadziejnością.
- Przyglądałam się waszej technice - powiedziała nagle Yuki.
Szczeniaki wymieniły spojrzenia. Morgan zadrżał widocznie spodziewając się nagany. Yvar zacisnął ząbki i utkwił wzrok w nauczycielce. Również miał pewne obawy.
- Yngvi, czy nie potrafisz chociaż przez moment stać spokojnie? Odstraszasz wszystkie ryby. Gdyby nie to, poszłoby ci znacznie lepiej.
- Ale woda jest taka fajna! To niemożliwe, żeby się w niej nie ruszać - zaprotestowała Vi.
- Twoim kolegom jakoś się udało - odparła Yuki i zanim samiczka ponownie otworzyła pyszczek, kontynuowała - Morganowi poszło nawet znośnie. Daleko ci do perfekcji, ale nie jest źle.
Szczeniak odetchnął z ulgą i wyszczerzył ząbki w dumnym uśmieszku. 
- Co do Yvara... Dawno nie widziałam takiej niezdary. Na szczęście zauważył swój błąd samodzielnie. - Spojrzała prosto na niego. - Nadal brakuje ci szybkości i zwinności. Musisz jeszcze sporo popracować.
Pokiwał głową. Nie był tak dobry jak tamci, ale jeśli faktycznie popracuje... Może mógłby coś osiągnąć.
Została jedna osoba. Yvar zerknął w jej stronę i zauważył, że wilczyca drży. Morgan zmniejszył dystans między nimi i pozwolił, aby Eunice oparła się o jego pierś. 
- Eunice - zaczęła nauczycielka. Samica zadrżała. Yvar dopiero w tej chwili zrozumiał, dlaczego niektóre szczeniaki tak bały się Yuki - Nawet nie weszłaś do wody na odpowiednią dla siebie głębokość. Cudem upolowałaś jedną drobną rybę, nie zanurzając pyska. Po tym wyszłaś na brzeg i nie opuściłaś go do samego końca. Okazałaś się ogromnym nieposłuszeństwem. Mam nadzieję, że to się nigdy nie powtórzy. Inaczej nie chcę cię więcej widzieć na swoich lekcjach. 
- Proszę pani, ona nie powinna... - zaczął Morgan, lecz nie dane mu było dokończyć.
- Nie obchodzi mnie, co ona powinna, a co nie - warknęła. - Na lekcjach powinna wykonywać moje polecania. Nie toleruję braku posłuszeństwa, zrozumiano?
Yvar wyraźnie widział, jak szczeniak zaciska szczękę. Eunice coś do niego powiedziała, ale ze swojego miejsca nie słyszał jej słów. Morgan spuścił wzrok. Coś czaiło się w jego oczach, czego szczeniak nie potrafił nazwać.
- Możecie iść - zarządziła Yuki.
To Morgan i Eunice podnieśli się pierwsi. Yvar zmrużył oczy, kiedy blask zachodzącego słońca odbił się od jednej z łusek waderki.