piątek, 18 października 2019

Od Ismanise "Siła mięśni to nie wszystko" cz. 7

Grudzień 2024 r.
W końcu nadszedł ten dzień. Dzień, w którym lekcje Isy przestały być tak przyjemne, jak do tej pory. Na zajęciach zawitała najbardziej znienawidzona przez nią osoba – Sinope. Trudno było jej w ogóle wyrazić niechęć do tej wadery. Irytowało w niej Isę chyba wszystko – od wrednych oczu, bijących po ślepiach kolorem włosów, irytującej maniery, czy na samym zachowaniu kończąc. Lub to, że ją rodzice kochają. I to, że ma tatę. I że w dodatku lubi się z tego powodu przechwalać.
– To nowa uczennica. Sinope. Możecie ją przywitać – powiedziała ze znużeniem Yuki. Robiła to prawdopodobnie tylko dlatego, że tuż za jej plecami stał uśmiechnięty od ucha do ucha dziadek Isy. Szczeniaki krótko wiwatowały na widok małej, a potem wróciły do porządku dziennego. Dziadek szybko się ulotnił, a Isę przeszedł dreszcz. Nie był to jednak wcale przyjemny dreszcz.
Sino usiadła tuż obok Isy.
– Co to za lekcja? – wyszeptała o pół głowy mniejsza waderka.
– Idiotka – warknęła Isa.
– W związku z tym, że jesteśmy na nowych terenach, które dla odmiany mamy dobrze poznać, ta lekcja będzie inna niż dotychczasowe. Urządzimy sobie wycieczkę krajoznawczą.
– A co to znaczy? – wypaliła Sino.
Isa zaczęła ją w duchu przeklinać. Już wiedziała, co się szykuje – setki niepotrzebnych pytań co dwa zdania.
– Będziemy zwiedzać.
– A co to znaczy "zwiedzać"?
– Chodzić.
– Chodzić to znaczy spacerować. Czemu pani nie powiedziała po prostu spacerować?
– Bo to nie jest spacer.
– A co? Przecież też jest chodzenie.
– Ale inne chodzenie.
– Czym się różni od chodzenia na spacerze?
– Nie zadajemy głupich pytań i oglądamy krajobraz.
– Co to znaczy "krajobraz"?
– Okolica.
– To coś w oku? Lica jak ulica, czy jak buzia?
Yuki zamilkła, patrząc na nią z mieszanką złości i zrezygnowania. Isa zaś zaczęła lekko drżeć. Chciała się odsunąć, ale postanowiła to zrobić dopiero, kiedy nauczycielka popatrzy w inną stronę.
– Masz zakaz na zadawanie durnych pytań do końca lekcji, inaczej przetrzepię ci dupsko – syknęła Yuki.
Isa nie mogła się powstrzymać. Wybuchnęła śmiechem.
– Co cię tak bawi? – zapytała ostro Yuki.
– Nic, proszę pani. Nic takiego – wykrztusiła, nadal się śmiejąc. Im dłużej to robiła, tym bardziej niepokojąco to brzmiało.
– Co znaczy dupsko? – zapytała nieśmiało Sino, na co Isa zaśmiała się jeszcze głośniej. Zagłuszyła resztę rozmów. Spłoszone ptaki poderwały się do lotu. Szczeniaki w pierwszej chwili wydały się poważnie speszone.
– Tobie grozi to samo, młoda damo – zagroziła Yuki – Jeśli tylko nie przestaniesz z łaski swojej się śmiać.
– Przestać? Ja?
– Nikt inny się nie śmieje.
– Mam się bać klapsa w zad? Mogę zawsze oskarżyć panią o...
– I komu to zgłosisz? Mamusi? Na pewno potraktuje cię poważnie. Już to widzę.
Isa popatrzyła wyzywająco na Yuki.
– Nie. Zgłosiłabym to prosto do Alfy.
– I on niby coś mi zrobi? – kpiła dalej nauczycielka – On?
– Chce się pani przekonać?
Yuki postąpiła kilka kroków w jej kierunku.
– Nie będziesz mi grozić, ty mała... – stała już na tyle blisko, że Isa czuła jej gorący oddech na pysku.
– Niech pani dokończy.
Warknęła coś i odsunęła się.
– Nie zrobi tego pani przy dzieciach, co? – zaśmiała się ironicznie Isa.
– Isaaa, psujesz nam lekcję! – jęknęła przeciągle Sino.
– Właśnie! – zawtórowała jej reszta grupy.
Z gardła Isy wydarł się warkot. Sino wyglądała na dumną z siebie. Wyraz głupiutkiej waderki zniknął z jej pyska. Teraz była Sino-niszczycielem.
– Tylko spróbuj, powiedzieć coś jeszcze, a cię zabiję.
– Proszę pani, ona mi grozi! – powiedziała Sino.
– Uspokójcie się, bo będziecie musiały być rozdzielone, a nikt z nas tego nie chce.
– My chcemy – odparowała Isa.
– Co ci do łba strzeliło, Ismanise? – syknęła Yuki – Coś się zmieniło, że nie możesz usiedzieć choć chwili w spokoju, bez obrażania innych?
– Może – uśmiechnęła się wstrętnie.
– Porozmawiam z twoją mamą.
– Wie pani, że nie obchodzę mojej mamy – odpowiedziała słodko Isa – Więc po co to robić?
– Odbierzemy jej prawa do opieki i...
– I dobrze.
W Yuki aż się gotowało. Nie mogła zebrać słów. Isa widziała to doskonale na jej pysku.
– A więc to tak...
– Złość piękności szkodzi – dodała Isa.
– Pani już zaszkodziła – powiedziała cicho Sino. Niestety dostatecznie głośno, by pobudziło to wściekłość Yuki.

<C.D.N.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz