piątek, 7 sierpnia 2020

Od Firii "Brakuje mi ciepła" cz. 2


Grudzień 2026
Te dwa duże cienie tylko siedzą i buczą. Najpierw jeden, potem drugi. Ciekawe po co i na co...
– Nie miałam ostatnio okazji do treningu z żywiołem, wiesz o tym – oznajmił mój ulubiony głos.
– Nie o to pytam... – mruknął ten niski. – Pytałem, czy m y ś l i s z, że będzie lepiej.
– Nie dowiem się, dopóki nie sprawdzę. Sam mówiłeś mi, że nie lubisz gdybać.
– Dobra, przepraszam... po prostu się martwię... – zadudnił ten drugi.
– Na razie chyba nie ma o co. Nie używam magii i jest okej – Mój ulubiony głos znów brzmiał smutno. Nie tak smutno, jak ostatnio, ale jednak.
Ciekawe, co mogło się stać. Ja na pewno nie miałam na to wpływu; nadal siedziałam pod Białym Puchem. Dzisiaj był bardzo spokojny.
– To takie dziwne, Crane... Całe życie spędziłam z jednym żywiołem. U innych wilków też jest tak, że chociaż chcą użyć jednego, przypadkiem uaktywnia się drugi?
– Różnie to bywa – odparł niski głos. – Ja nie mam tego problemu, ale moje żywioły są bardzo podobne do siebie. Granica między jednym, a drugim trochę się zaciera...
Usłyszałam głośne, podłużne westchnięcie. Przez chwilę myślałam, że zwieje ono ze mnie Biały Puch. Dla pewności postanowiłam złapać jego część w pyszczek. Smakował tak samo, jak to kolorowe coś, ale mniej uwierał. Bardzo ciekawe...
– Na pewno damy sobie radę, moja droga – kontynuował niski głos. – Jak to powiedziała Torance..? "Nie ma problemów zbyt trudnych."
– Heh... Tak... Najgorsze w sumie za nami – odparł mój ulubiony ton. – Jak Firia podrośnie, będę znów ćwiczyć z moimi... dwoma żywiołami – ostatni pomruk brzmiał dość nienaturalnie. Ciekawe dlaczego.
Może jednak powinnam sprawdzić, co się dzieje. Kto wie, może lodowaty wicher zniknął? A może rudy cień znów go zablokuje?
Wysunęłam niepewnie nos spod Białego Puchu. Zapachy te same, co zawsze. Nie zauważałam jednak wiatru; chyba jest bezpiecznie. Wystawiłam powoli całą głowę, potem uszy, w końcu wyszłam cała. Nie powiem, że na zewnątrz było idealnie, ale zdecydowanie lepiej, niż ostatnio. Niepewnie ruszyłam naprzód.
Nagle ziemia się zatrzęsła. Nad moją głową rozległ się przerażający, obcy głos.
– Och, jaka ona śliczna...
Natychmiast zaczęłam się wycofywać. Pod Puch, pod Puch!!!
– Miło cię znów widzieć, Leah. I ciebie, Silee – O dziwo mój ulubiony ton nie brzmiał na przerażonego. Ja jednak wolałam nie ryzykować i wróciłam do bezpiecznej kryjówki. Tutaj mnie nie znajdą!
– Dzień dobry, ciociu... – O nie, jest ich więcej!!!
Co robić, co robić? Złapałam mocno Biały Puch; teraz absolutnie nie mogłam pozwolić mu na ucieczkę. To jedyny ratunek!
– Wybaczcie... Firia jest trochę nieśmiała – mruknął mój ulubiony głos.
Postanowiłam, że najlepszą strategią będzie się w ogóle nie ruszać. Nagle Biały Puch zadrżał. O nie, nie, nie! Masz zostać na swoim miejscu!
– Może lepiej, jak wrócimy trochę później... – znów odezwał się pierwszy z obcych głosów.
– Za parę godzin mała zgłodnieje – odpowiedział dobrze mi znany, niski ton. Może próbował je przegonić? Nie miałabym nic przeciwko.
– Ciekawe, jak Ting by zareagował na fakt, że nazywasz ją "małą", skoro to Morgana zawsze tytułował "Małym" – kontynuował tamten głos. Im dłużej go słuchałam, tym mniej się bałam. Może na dłuższą metę nie jest taki zły...
W tym momencie na chwilę zapanowała cisza. To było podejrzane...
– Jakieś wieści? – dopytał ten sam głos.
– Nadal nic – odparł krótko mój ulubiony.

<C. D. N.>

Uwagi: brak. 

Zdobyto: 29 czerwonych⎹ 25 pomarańczowych⎹ 28 zielonych⎹ 16 niebieskich⎹ 23 granatowych⎹ 8 fioletowych⎹ 1 różowych odłamków

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz