sobota, 12 września 2020

Od Morgana "Miłość w promieniach słońca" cz. 1

Wrzesień 2026
– Dzisiaj chciałbym omówić z wami recepturę na Eliksir Miłości – powiedział pan Asgrim, gdy tylko rozpoczęła się lekcja eliksirów. Siedziałem tuż przed nim, jak zwykle słuchając z pełnym skupieniem. Te zajęcia były zdecydowanie moimi ulubionymi i żałowałem, że mamy ich tak mało względem reszty. – Czy ktoś mógłby mi powiedzieć, co on takiego daje?
– Noo... Wilki się w sobie zakochują – powiedziała od razu Yngvi. – To wynika z nazwy, nie?
– Oba? – drążył z uśmiechem nauczyciel.
– Tak...? – zaryzykowała wilczyca. 
Asgrim pokręcił głową i spojrzał wyczekująco na resztę grupy. Niepewnie uniosłem łapkę. 
– Wilk, który go wypije, zakochuje się w pierwszej osobie, którą zobaczy – odparłem, kiedy nauczyciel udzielił mi głosu. 
– Nawet jeśli jest tej samej płci? – Gwidon uniósł brwi.
Przytaknąłem i zerknąłem nauczyciela. Omawialiśmy już ten eliksir na zajęciach dodatkowych, ale nie byłem pewien, czy dobrze zapamiętałem. Asgrim pokiwał głową na znak, że nic nie pomyliłem. Odetchnąłem z ulgą.
– Ohyda – stwierdził basiorek.
Kaiju przewrócił oczami.
– Sam jesteś ohydny.
– Mówisz tak, bo lubisz basiorki? 
– Daj mu spokój – warknęła Eunice, mierząc Gwidona wściekłym spojrzeniem.
– Boisz się, że obraża też ciebie? – wtrącił Yvar. 
– Nie. Boję się, że wasz idiotyzm przejdzie na kogoś innego – parsknęła samica. Spojrzałem na nią zaskoczony. Zazwyczaj nie dawała się tak łatwo sprowokować i to jeszcze przez takie głupoty.
Pan Asgrim odchrząknął, próbując zwrócić na siebie uwagę uczniów. Minęła chwila wypełniona kilkoma kolejnymi chrząknięciami, nim wszyscy na niego spojrzeli. 
– Czy ktoś jest w stanie powiedzieć mi, jakie są składniki Eliksiru Miłości?
Widząc, że nikt inny nie kwapi się do odpowiedzi, podniosłem łapkę i zacząłem je wymieniać. Ktoś wymieniał szeptem jakieś komentarze, co bardzo mnie rozpraszało. W końcu westchnąłem i, opuściwszy uszy, urwałem, pozwalają, by to nauczyciel kontynuował
– Czemu oni są tak niedojrzali? – burknęła Eunice.
– Nie zwracaj na nich uwagi.
Kaiju położył łapę na jej łapie. Wilczyca uśmiechnęła się delikatnie. Patrzyłem na nich zaskoczony. Zazwyczaj to Eunice uspokajała basiorka, nie na odwrót. Dziwnie było obserwować ich w takiej sytuacji.
Moi przyjaciele poczuli na sobie moje spojrzenie. Kaiju zabrał łapkę i zaśmiał się nerwowo. Wymienił spojrzenie z Eunice, a ta skinęła głową. 
Patrzyłem na nich z rosnącym zdziwieniem. To nie była pierwsza taka sytuacja, przez co miałem wrażenie, że już od jakiegoś czasu graliśmy w jakąś dziwną grę i tylko mnie nikt nie wytłumaczył jej zasad. Poruszałem się całkiem po omacku... A nawet jeszcze gorzej, bo Silee, chociaż niewidoma, nie odstawała od reszty szczeniaków tak, jak ja odstawałem teraz od reszty moich przyjaciół.
Chciałem już dawno ich o to zapytać, ale ciągle nie ułożyłem odpowiedniego pytania. Miałem wrażenie, że każde brzmiało... Źle, dziwnie, nienaturalnie...
Westchnąłem głośno i zacząłem w zamyśleniu malować w piasku. Nie wychodziło mi najlepiej; raczej nie miałem zdolności plastycznych. Nie było mi z tego powodu żal. Już jakiś czas temu zdałem sobie sprawę, że nikt nie był wszechstronnie uzdolniony.
Nagle Kaiju szturchnął mnie w łapę, niszcząc efekt mojej nie w pełni świadomej pracy.
– Musimy z tobą pogadać po zajęciach.
Westchnąłem, całkowicie zamazując krzywą palmę, którą narysowałem.
– My?
– Ja i Eunice – Wskazał na przyjaciółkę, która patrzyła na nas, marszcząc brwi. Nic dziwnego; tuż za mną na niebie wisiało słońce. Musiało palić ją w oczy. Skrzywiłem się na samą myśl. – To jak?
– Mam wybór?
Kaiju wyszczerzył zęby i pokręcił głową. Uniosłem wzrok, uśmiechając się. 

<c.d.n.>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz