środa, 17 kwietnia 2019

Od Joela "Pomyłka" cz. 9

Wrzesień 2022 r.
Nie wiem już jak dużo czasu spędziliśmy w Mieście. Dni mijały szybko, nawet nie liczyłem. Tego wieczora z powodu zerwanych przez wiatr przewodów nie było prądu, więc wpadłem na pomysł romantycznej randki przy blasku świec. Wykorzystałem moment, kiedy Yuki ucinała sobie drzemkę, by wszystko przygotować. Co prawda niezbyt wysiliłem się jeśli chodzi o kolację, bo kucharz ze mnie marny, ale pocieszałem się, że lepsze to niż nic. Padło na parówki przyrządzone tak, aby przypominały ośmiorniczki. Te w moim wykonaniu nie wypadły tak, jak na zdjęciu w przepisie. Były trochę krzywe i przez to, jak je przypiekłem ich uśmiechy nieco się przekrzywiły. Miałem nadzieję, że Yuki nie zwróci na to większej uwagi. Cichutko westchnąłem i ostrożnie przełożyłem je na talerze, tuż obok jajecznicy ze szczypiorkiem, bekonem i pomidorem. Yuki bardzo smakowała taka mieszanka, więc uznałem, że to dobry pomysł... Mimo że wciąż nieszczególnie ambitny. Ułożyłem parówkowe ośmiorniczki tak, aby były ustawione przodem i odłożyłem na stół. Już wcześniej ozdobiłem go papierowymi serwetkami i zapalonymi świeczkami, nie wspominając już o lampkach czerwonego wina. Ulubionego Yuki. Z uśmiechem podziwiałem moje dzieło i dopiero wtedy postanowiłem się skierować do sypialni.
Dziewczyna leżała krzywo na łóżku z rękami rozrzuconymi po niemal całej szerokości. Tego dnia znowu uważała, że jest zbyt ciepło na ubrania, więc była w samej bieliźnie. Uśmiechnąłem się pod nosem. Od samego początku miała problemy z przyjęciem do wiadomości, że ludziom nie wypada chodzić nago przy innych, dlatego uznała to ostatecznie bez sensu i nosiła coś w moim towarzystwie tylko gdy było jej chłodno. Ponadto chyba bawił ją mój wzrok, gdy się tak przechadzała nie mając na sobie nic prócz majtek i stanika. Choć przyznam, że ona też się we mnie wpatrywała jak sęp w padlinę, gdy nie chciało mi się ubierać koszulki. Można zatem uznać, że mieliśmy remis.
Nachyliłem się do niej i aby było mi wygodniej wsparłem się kolanem o łóżko. Jeszcze chwilkę patrzyłem na jej niewinny wyraz twarzy, a później zabrałem się za realizowanie jednego z moich sposobów pobudki. Były to łaskotki. Czując dotyk moich dłoni na bokach natychmiast się zerwała i zaczęła uciekać na drugi koniec łóżka. Skuliła się.
- Masz zimne ręce! - krzyknęła oburzona. Parsknąłem śmiechem na widok jej fryzury i wyrazu twarzy. Prychnęła niby to obrażona, a zaraz potem pociągnęła nosem, jakby kompletnie zapominając o tym jak brutalnie ją obudziłem.
- Czy ja czuję jedzenie? - zapytała.
- Tak. Zapraszam cię na randkę - stwierdziłem z uśmiechem. Wyglądała na zadowoloną. Gdy zgramoliła się z łóżka zawędrowała do mojego biurka. Poprzedniego dnia zostawiłem na niej mój T-shirt i zupełnie o nim zapomniałem. Jak zwykle. To Yuki zazwyczaj sprzątała i w jej obowiązku było krzyczeć na mnie za nieporządek.
- Przez ciebie teraz mi zimno - burknęła, wciągając na siebie moje ubranie. Wywróciłem oczami wcale się tym nie przejmując. Już skierowałem się do wyjścia z sypialni. Odczekałem aż Yuki do mnie dołączy i razem poszliśmy do kuchni. Chciałem widzieć jej minę.
Najpierw jej wzrok przykuły świeczki, a dopiero później przyrządzone przeze mnie danie. Ostrożnie się zbliżyła i z olbrzymim zaciekawieniem nachyliła się, aby zobaczyć więcej szczegółów mojej nieco koślawej ośmiorniczki.
- Co to takiego? - zapytała.
- Um... Parówka. Ale pokrojona tak, żeby przypominała ośmiornicę. Z ciastem francuskim - objaśniłem nadal cicho się bojąc, że mnie wyśmieje za mój brak zdolności gotowania. Ona zaś z uśmiechem wyprostowała się i usiadła. Odetchnąłem w duchu.
- Niech to, nie zdążyłem ci odsunąć krzesła - skomentowałem udając zrezygnowanie. Roześmiała się  nieco złowieszczo i chwyciła za widelec. Dopiero wtedy usiadłem i obserwując ją ukradkiem, sprawdzałem jak jej smakuje. Ku mojej uldze jadła ochoczo, więc nie miałem o co się martwić.
Kiedy kończyliśmy pić wino, ktoś bardzo głośno załomotał do drzwi. Spojrzałem ciut przestraszony na Yuki, ale ona wyglądała na nie mniej zdumioną. Nie spodziewaliśmy się gości o tej porze. Nikt nas raczej nie odwiedzał w ten czas. Powiedziałem jej cicho, że otworzę, a później tak właśnie zrobiłem. Nim dotarłem przybysz załomotał po raz kolejny. Był bardzo zniecierpliwiony. Pomyślałbym, że to komornik lub ktoś od gazu, ale raczej nie przychodziłby tak późno.
Ku mojemu zdumieniu w progu stał Magnus. Niezbyt zachwycony Magnus.
- Cześć, Joel. Cała wataha cię szuka.
Zaśmiałem się nerwowo. To coś nowego. Szukali? Mnie? Nigdy tak nie było...
- A raczej nie ciebie, tylko ciebie i... - tu urwał, wbijając wzrok w kogoś za mną. Obejrzałem się przez ramię i ujrzałem nieśmiało wychylającą się z kuchni Yuki. Orientując się, że to Magnus pośpiesznie się ulotniła. Może również przypominając sobie, że dla obcych ludzi taki ubiór może być niezręczny. Zresztą jak spojrzałem na Magnusa to rzeczywiście miał wypieki na twarzy. Kusiło mnie, by zapytać czy nigdy nie widział tak rozebranej kobiety, ale szybko zmieniłem zdanie, bo pewnie by się zdenerwował jeszcze bardziej. Za bardzo go lubiłem aby to powiedzieć na głos.
- I Yuki? - dopytałem, unosząc brew - Tak, to ona. Znaleźliście.
Wyglądał jakby uleciało z niego całe powietrze, choć na początku miałem wrażenie, że był tego pewien.
- Wygląda na to, że Bezumstvo podrzucił wam jeden ze swoich eliksirów - tłumaczył, odwracając ode mnie wzrok - Zrobił niezły raban w watasze. Znaleźliśmy słoik w twojej jaskini. W dodatku pusty. Yuki również zniknęła, więc uznaliśmy, że możecie być razem...
- Razem? Co to był za eliksir? - zmarszczyłem brwi. Magnus westchnął.
- Eliksir Miłości.
Czułem się tak, jakby cały świat wywrócił się do góry nogami, a ja jakbym miał upaść na podłogę. Musiałem się aż przytrzymać ściany. Dopiero wówczas zaczęło do mnie docierać, że poczuliśmy coś do siebie trochę wbrew naszej woli, a ona wcale nie skrywała jakiegoś uczucia do mnie przez cały ten czas, jak mi się wydawało do tej pory.
Tylko... czy ten związek to coś naprawdę tak złego i warto z niego rezygnować?
Obróciłem się w stronę wejścia do kuchni, w którym stała nie mniej zszokowana Yuki. Uśmiechnąłem się przepraszająco. Chyba domyślała się, że nie zrobiłem tego celowo.
- Tak mi przykro... - westchnął cicho Magnus - Kai mówił, że nie znamy antidotum na to.
- Nie musimy. Jest w porządku - wykrztusiła Yuki, zerkając na mnie. Powoli skinąłem głową, czując jeszcze większy szok z powodu tego, że była podobnego zdania co ja. W końcu bardzo miło spędziliśmy cały ten czas... 
Może pasowaliśmy do siebie od samego początku, ale wcześniej nie mogliśmy tego przyjąć do wiadomości?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz