środa, 24 kwietnia 2019

Od Kai'ego "Poszukiwania w trawie" cz. 5 (cd. Cess)

Lipiec 2023
Kiedy teren zaczął się obniżać, a nasze uszy wyłapały cichy szum wody, Cess nieco przyspieszyła kroku. Przeszło mi przez myśl, że po prostu sądzi, że tam może być więcej jaj. Kiedy jednak byliśmy już niemal przy wąskiej rzeczce, Cess podeszła na sam brzeg i nachyliła głowę z zamiarem napicia się.
- Stój - powiedziałem dość ostro. Wadera zatrzymała głowę w połowie drogi i spojrzała na mnie z prośbą w oczach. Mój wzrok raz jeszcze powędrował do pieniącej się wody. Coś mi mówiło, że to nie jest najlepszy pomysł...
- Nie powinnaś tego pić.
- Może tak, może nie - odpowiedziała nieco ironicznie, ponownie skupiając swoją uwagę na wodzie. Nim jednak zdołałem ponownie podjąć próby wyperswadowania jej tego pomysłu, ona już użyła swojej mocy, unosząc wir wodny ponad poziom strumienia. Odsunąłem się o jeden krok, w pierwszej chwili sądząc, że ma zamiar mnie oblać w ramach zemsty za jakiekolwiek uwagi. Ona jednak najwyraźniej nieco się zreflektowała, bo jednak postanowiła się przyjrzeć uważniej. Rzeczywiście, woda połyskiwała tak, jakby ktoś posypał ją brokatem. Cokolwiek to było, osadziło się na dnie i równie dobrze cała reszta była rozrobiona w wodzie tak mocno, że pozornie nie było jej nawet widać. Taki osad zwykle oznaczał nadmiar substancji w cieczy...
- No nic, szukamy dalej jaj - mruknęła z niezadowoleniem Cess, spuszczając wir z chlupnięciem do wody. Po raz kolejny się odsunąłem, ale kropelki nawet mnie nie dosięgnęły. Odwróciła się i zaczęła wędrować po brzegu rzeczki. Szybko ją dogoniłem. Ona patrzyła przed siebie i nieco na lewo, a ja skanowałem wzrokiem prawą stronę. Po jakimś czasie się rozdzieliliśmy, co oświadczyłem jej cichym komentarzem, że chyba coś wypatrzyłem. Niestety szybko okazało się, że to był kwiat, a nie pisanka. Na szczęście dobrze orientowałem się, że była to róża Hery, która często przydawała mi się do eliksirów. Ostrożnie zerwałem ją zębami, kiedy dostrzegłem, że krzew nie jest porośnięty tylko tym jednym kwiatem. Było ich tam dość... sporo. Ochoczo zabrałem się za zbieranie.
Kiedy kończyłem robotę, po okolicy poniósł się krzyk Cess:
- Mam kolejną!
Wysunąłem głowę z krzewu, będąc nieco pokaleczonym na pysku. Szybko przeleciałem wzrokiem po okolicy. Wypatrzenie Cess, a raczej jej ogona, nie było szczególnie trudnym zadaniem. Podbiegłem do niej, w ostatniej chwili chowając za pomocą zaklęcia swoje znalezisko. Nie chciałem, aby przypadkiem po raz kolejny zniszczyła pisankę. Musiałem jej dopilnować.
Cess szczęśliwa wskazała kierunek, który od razu zacząłem studiować wzrokiem. Trawa, trawa i jeszcze więcej trawy. Zmrużyłem oczy, ale i tak niewiele to dało.
- Nic tu nie widzę... - mruknąłem. Cess przez chwilę się rozglądała, dopóki coś nie przykuło jej uwagi. Wtedy wymamrotała niezbyt zadowolona:
- Bez jaj...
Westchnęła, a ja zerknąłem w to samo miejsce, co ona. Widząc wesoło hasającego szczeniaka z kolorowym jajkiem w pysku od razu domyśliłem się co zaszło. Pokręciłem głową. Cały Philip.
- Ja znalazłem kolejne dwa - dodałem, spoglądając na nią. Faktycznie, oddalając się od krzewu róż Hery w ostatniej chwili przechwyciłem kątem oka coś, co nie mogło być żadnym kwiatem. Nie zdążyłem jednak nawet tego zabrać, tak spieszyłem się do Cess. Byłem niemal pewny, że były to dwa jaja. Miałem nadzieję, że ani Philip, ani przykładowo Charice nie postanowili mi ich w międzyczasie zabrać.
Cess z zrezygnowaniem opuściła głowę.
- Mam dla ciebie radę - Zacząłem, czując do niej nagłą litość. Zerknęła na mnie z nikłą nadzieją. - Warto szukać pod jakimiś krzewami, szczególnie kłującymi. Pewnie sporo wilków zrezygnowało z wygrzebania ich, ale jak się postarasz, to powinnaś dać sobie radę. Jak trafisz na jakąś dziwną roślinę, która dzieli cię od dotarcia do celu, możesz mi powiedzieć. Znam się na tym, więc w razie czego mogę cię ostrzec, co robić, a czego lepiej nie.
Po chwili wahania niepewnie pokiwała głową. Uśmiechnąłem się i spokojnie skierowałem się ku krzewowi, od którego niestety musiałem się oddalić.
- Na pocieszenie mogę ci oddać jedno z mojej kolekcji.
- Nie. Nie trzeba. Sama znajdę własne - oznajmiła z nowym przypływem chęci. Wówczas skręciła w najbardziej zarośnięte rejony. Pobieżnie zorientowałem się, że była to mięta, która nie mogła zrobić jej nic złego.
- Weszłaś w krzak ziół! Możesz uzbierać trochę i się ze mną podzielić - Zaśmiałem się, akurat zbierając coś, co wcześniej zobaczyłem i faktycznie okazało się być pisankami. Nawet nie dwoma, a trzema.

<Cess?>

Wygrana: 7 jaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz