sobota, 18 maja 2019

Od Exana "Wieczór poszukiwań" cz. 1 (cd. Cess)

Październik 2023
Dzisiejszy wieczór był chłody. Chłód wiatru przedzierał się przez futro, wywołując dreszcze od ogona, po uszy. Alfa zarządził, żeby nasze smoki zatrzymać w miejscu niedaleko położonego od lasu, który wydawał się przebijać horyzont. Mój ojciec wraz z moim rodzeństwem wyskoczyli z grzbietu naszego smoka, po czym zaczęli szukać jakiegoś miejsca na odpoczynek. Smok rozpostarł jeszcze raz błoniaste skrzydła, po czym złożył je jak wachlarze. 
Płaskowyż, na którym wylądowaliśmy był pusty od jakiejkolwiek żywej duszy, a jego zakątki przemierzał surowy wiatr. Smok ponaglił mnie, abym poszedł za ojcem. Westchnąłem tylko i pożegnałem się z nim, w głębi kryjąc urazę do niego. Właśnie skazał mnie na towarzystwo mojego szalonego rodzeństwa... obecność Joela jeszcze zniosę. 
Stąpałem po szorstkiej trawie, w której gdzieniegdzie majaczyły kopce kretów. W czasie, gdy rodzeństwo było pochłonięte swoją zabawą, a mój tata z kimś rozmawiał (chyba z przyjacielem), ja zaczynałem rozkopywać kopce. Strasznie to lubiłem, bo gdy to robiłem, w wykopanym otworze ziemi, znajdował się tunel. Tędy zwierze musiało wyjść. 
Tata tak był pochłonięty rozmową, że nie zauważył zniknięcia mojego zwariowanego rodzeństwa. 
- Exan! - zawołał mnie tata. Podszedłem do niego. Ów rozmówcą mojego taty był nie kto inny, jak Asgrim.- Widziałeś, gdzie odeszli twoi bracia?
Oczywiście! Jestem z nich najmłodszy, po co mam się nimi przejmować?! 
- Nie mam pojęcia, tato - odparłem, a w głębi siebie, aż chciało mi się krzyczeć.
- Mógłbyś ich poszukać?
- Czemu ja? Mają swoje rozumy! - odpowiedziałem buntowniczo. 
- Exan, to są twoi bracia! - Ojciec najwyraźniej nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą powiedziałem.
- No i co z tego? Zawsze, jak coś zbroją, wszystko spada na mnie! 
Przyjaciel mojego ojca uniósł lekko brew.
- Joel, jak chcesz, mogę ci pomóc ich odszukać.
Joel pokręcił przecząco głową.
- Nie musisz, ja i Exan pójdziemy ich poszukać, ty idź i odpocznij. 
Ostatnie słowo brutalnie zostało stłumione, przez gwałtownie ożywiony wiatr, nasze futra przez chwilę targnęła wszechogarniająca siła powietrza. 
- Pójdę z wami - przyjaciel taty był trochę uparty. 
Joel obdarzył przyjaciela wdzięcznym spojrzeniem, a mnie... szkoda gadać. W jego spojrzeniu mogłem wychwycić zaklęty w nim żal. Nie powiem, zrobiło mi się przykro. 
Gdy nasza trójka wyruszyła w poszukiwania, ja starałem się nie przejmować tym wszystkim. 
Gdy mój ojciec i jego przyjaciel rozdzielili się, ja podążyłem za Joelem. 
Wytyczona przez niego ścieżka przez zarośnięte chaszcze, doprowadziła mnie do nieznajomego mi miejsca, ale udało mi się też zwietrzyć czyiś zapach. Ani mojego ojca, ani rodzeństwa. To była wadera. 
W szali ogarniającej już cały teren ciemnością, była ona pod postacią cienia. Gdy mnie ujrzała, podeszła do mnie, a wtedy zaczęły się rysować jej rysy pyszczka, jej w pół rogata głowa nosiła nietoperzowate uszy, które jedno z nich było przekłute kolczykami. Jej czerwone oczy wpatrywały się we mnie groźnie, ale tylko tak wyglądały. 
- Co tu robisz, mały?
Że co? Ja mały?
- To pani jest mała! Ja jestem tylko niski!
Wadera roześmiała się tylko.
- Czego tu szukasz? Wiesz, że noc to nieodpowiednia pora dla takich szkrabów, jak ty?
Czułem, że zaraz pewność siebie rozwali mnie od środka.
- Nie boję się, tak samo jak pani! 
Wadera uniosła brew.
- Odwagi ci nie brak, co? No dobrze, młody. Czego szukasz? - zapytała tym razem stanowczo.
- Mojego rodzeństwa! - odparłem tylko. 
Wadera znów uniosła brew, tym razem jeszcze wyżej i spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Ale oni są tutaj! - rzekła wadera. - Śpią
Różne rzeczy słyszałem. Na przykład to, że sowa jest w stanie dostrzec swoją ofiarę nawet pod najgłębszą warstwą śniegu, albo to, że woda jest w stanie zmiażdżyć każdą żywą istotę, która będzie zanurzać się coraz głębiej. Ale żeby moje rodzeństwo, które chyba nie grzeszyło rozsądkiem, żeby wybrać się bez wiedzy taty na przechadzkę po kompletnie obcym im miejscu... i jeszcze usnąć bezmyślnie. 
- Musieli być bardzo zmęczeni - powiedziała wadera. 
- Nie wątpię!
Moi bracia leżeli obok siebie. Wyglądali, jakby w czasie zabawy poczuli zmęczenie, które nie mogli powstrzymać.
- ...Emm dziękuję pani...
- Mów mi Cess, mały. 
Cess pomogła mi zaciągnąć moje rodzeństwo do obozu, ale tata jeszcze nie wrócił z poszukiwań.

<Cess?>

Uwagi: Brak tytułu i daty! Zdarza ci się mieszać czasy. Kiedy wtrącasz narrację do dialogu, spacja powinna być również przed myślnikiem (np. "- Witaj - powiedziała").

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz