piątek, 6 września 2019

Od Eterny "Siła mięśni to nie wszystko" cz. 1

Wrzesień 2024 r.
Eterna od dłuższego czasu lubowała się w obserwowaniu młodszych od niej Treunisów. Z początku interesowało ją tylko to, jak rozwijają się wraz z wiekiem ich relacje, lecz z czasem szczególnie upatrzyła sobie Mortimera. Naturalny lider grupy nieposiadający żadnych mocnych cech charakteru. Intrygowało ją to. Nigdy nie rozmawiali, ale lubiła na niego patrzeć z boku, rozmyślając, na jaki pomysł tym razem wpadną basiorki. Czasem porozumiewali się tylko za pomocą spojrzeń, ale nie wyczuwała między nimi żadnej nitki wiadomości przesyłanych telepatycznie. Po prostu doskonale się znali. Ona nie miała nikogo takiego.
– Co należy zrobić w sytuacji, kiedy wilki się ze sobą skłócą? – zapytał Hitam. Eterna powoli odwróciła w jego kierunku głowę, wytrącona z domyślań.
– Zależy o co poszło.
Nauczyciel logiki uśmiechnął się zadowolony.
– O kradzione zapasy jagód z jaskini.
– Wilk, który je ukradł, powinien je zwrócić i przeprosić – Wzruszyła ramionami. Pytania były banalne, ale kątem oka widziała, że Mortimer i Theodore chłoną każde słowo wypowiadane przez Alfę. Nauczyciele zawsze dostosowali poziom pod nich, nie pod nią. Exan z kolei wyglądał na nieobecnego myślami.
– Co jeśli jednak złodziej nie chce ich zwrócić, zapewniając, że jagody są jego?
– Zabrać mu je siłą – prychnął Exan.
– To tylko jagody! – oburzył się Mortimer. "Właśnie", przeszło przez myśl Eternie. Znowu wykorzystała okazję i utkwiła wzrok w czarno-brązowym basiorku.
– Może z tego wyniknąć bójka – dodał Hitam – Co wtedy?
– Pokonać go – odpowiedział Exan.
– Nie masz szans. Złodziej jest dużo silniejszy.
– Jak Navri! – palnął Theodore. Eterna popatrzyła niedowierzająco na basiorka. Zresztą nie tylko ona.
– Ta uwaga chyba nie była na miejscu – skomentował Hitam niepewnie. Theo zwiesił uszy.
– P-przepraszam.
Hitam pokręcił głową z dezaprobatą.
– Musisz nad tym popracować, Theo.
Pokiwał główką. Hitam znowu zwrócił swoją uwagę na Exana.
– Więc? Co byś zrobił?
– To, że nie mam przewagi o niczym nie świadczy. Zawsze jest jakaś szansa wygranej.
Hitam ze świstem wypuścił powietrze.
– Musisz spróbować rozstrzygnąć ten konflikt dyplomatycznie. Na tym polegają te lekcje. Aby zrozumieć, że siła mięśni to nie wszystko...
– Dyplomatycznie? W sensie za pomocą dyplomu? – wtrącił Mortimer.
Eterna z trudem powstrzymała parsknięcie śmiechem. Hitam zwiesił głowę.
– Nie... dyplomatycznie to pokojowo. Nie chodzi o pokój jako pomieszczenie, tylko... – zastanowił się – Stan bez wojen i kłótni.
Mortimer patrzył na niego w głębokim skupieniu, starając się poskładać jego wypowiedź w logiczną całość.
– Chyba rozumiem.
– To dobrze – odetchnął Hitam.
– Solidny wycisk jest skuteczniejszy – mruknął Exan, odwracając swoje duże, jasnoniebieskie ślepia.
– Za pomocą siły daleko nie zajdziesz, Exan – powiedział z powagą nauczyciel. Basiorek wywrócił oczami.
– Jak nie będziesz się bić to będą cię też bardziej lubić – wtrącił Mortimer. Na jego pyszczku zajaśniał uroczy uśmieszek.
– To, że wydaje ci się, że cię lubią nie oznacza, że tak jest – parsknął Exan. Mortimer otworzył pyszczek w oburzeniu.
– Ja go lubię – dorzuciła Eterna pospiesznie.
– Ja też! – wykrzyknął Theodore.
– W takim razie mamy przewagę – podsumował Hitam – Jak będziesz dla innych tak niemiły to ciebie nie będą lubić, Exan.
Basiorek furknął obrażony.
– Dzieciak – mruknęła pod nosem Eterna.
– Słyszałem – powiedział znudzony Hitam – Jesteście chyba najbardziej kłótliwą grupą, jaką do tej pory miałem.
– To przez Exana! – wykrzyknął Theo.
– Lepiej nie zrzucać winy na innych. Zawsze leży gdzieś pośrodku i należy o tym pamiętać.
Eterna patrzyła na Exana w milczeniu. Długa grzywka przysłaniała mu pyszczek tak, że nie widziała dokładnie jego miny. Garbił się.
– Sugeruję powrót do tematu zajęć... Co zatem trzeba zrobić, aby dogadać się ze złodziejem?
– Zgłosić do Alfy kradzież...? – zapytał niepewnie Mortimer. Stukał nerwowo czubkiem pazurka o wystający kamień.
– To już jest jakiś pomysł – Pokiwał głową Hitam – Jakieś jeszcze alternatywy?
– Powiedzieć mu, że nie chciałby, żeby ktoś okradł jego.
Nauczyciel skinął głową. Eterna znużona grzejącym słońcem postanowiła się położyć. Zajęcia już i tak dobiegały końca, więc Hitam tylko przeleciał po niej wzrokiem bez większego zainteresowania. Z tej perspektywy wydał się jej strasznie wysoki.
– Co jeżeli upierałby się, że to zbieg okoliczności, a jagody są tak naprawdę jego?
– Podać jakieś dowody...? – zawahał się znowu Mortimer. Theodore żywo pokiwał głową.
– Dowody na co?
– Że jagody nie należą do niego.
– Jakie dokładnie dowody? – dopytywał Hitam.
Mortimer był zbity z tropu. Wytrzeszczał na niego ślepia tak bardzo, że Eterna nawet spod przymrużonych oczu widziała dokładnie przejaśnienia na jego już i tak jasnozielonych tęczówkach. Alfa jednak niczego mu nie zamierzał podpowiadać. Spokojnie czekał na odpowiedź.
– No... cechy szczególne naczynia, w którym były trzymane chyba.
– Na przykład jakie?
– Ryski na słoiku...? – zasugerował, a widząc, że nauczyciel go nie karci, postanowił kontynuować – Albo jeszcze kurz osiadły na półce i czyste kółko idealnie pasujący do rozmiaru słoika. Jeśli nie jest złodziejem, to nie powinien mieć problemu ze sprawdzeniem tego.
Eterna patrzyła na niego z drobnym podziwem. Nie była pewna, w jakim był wieku. Wiedziała jednak tyle, że wyglądał i zachowywał się na znacznie młodszego od niej. Przymknęła oczy, wyobrażając sobie, jak odgarnia jego puszystą grzywkę i całuje w nosek. Była pewna, że na jego pyszczku pojawiłby się wtedy szeroki uśmiech. Miał najsłodszy ze wszystkich wilków, jakie kiedykolwiek poznała. Nie wiedziała jeszcze, co do dokładnie oznacza. Chyba tylko tyle, że chciała mu ten uśmiech ukraść. Jej wyglądał bardziej jak krzywienie się po zjedzeniu czegoś kwaśnego.
– Co racja, to racja... – Hitam już zbierał się, aby powiedzieć coś jeszcze, ale zaraz potem odpuścił. Poczuła na sobie jego wzrok. Otworzyła ślepia. Uśmiechał się do niej. – Elanor chyba już zasypia. Sądzę, że to już tyle z lekcji na dziś... Nie zapomnijcie przyjść na zajęcia kreatywności po przerwie!
Mortimer uradowany zaczął odchodzić wraz z Theo u boku. Zaraz potem dołączył do nich Exan, przekazując coś na ucho Theo. Eterna podążyła za nimi wzrokiem. Niedługo potem Exan i Theo zboczyli z wydeptanej przez ich watahę ścieżki, zostawiając Mortimera samego na łące. Dopiero wtedy uświadomiła sobie, że jeszcze nigdy nie widziała ich oddzielnie. To właśnie dlatego nie miała do tej pory najmniejszej okazji, by do niego zagadać. Poczuła, jakby właśnie jakieś bóstwa wysłuchały jej cichych próśb i zdarzył się cud.
Pod wpływem impulsu postanowiła za nim pobiec. Niemal nie przewróciła po drodze Hitama i kilku szczeniaków z Watahy Czarnego Kruka, które powoli zaczynały się zbierać na kolejne zajęcia. Źdźbła trawy smagały ją po smukłych łapach. Czuła, że mogła mieć od nich później jakieś skaleczenia, ale nie miała zamiaru stracić Mortimera z oczu. Dystans, jaki ich dzielił był większy, niż początkowo sądziła. Przyspieszyła jeszcze bardziej, mimo że łapy zaczynały ją piec.

<C.D.N.>

2 komentarze:

  1. Nie rozumiem, czemu z mojej postaci robicie bezmyślnego mięśniaka, ale ok xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest bezmyślny, ani nie jest mięśniakiem. Jest co najwyżej opryskliwy i nie chce myśleć w takim kierunku, w jakim powinien na tych zajęciach. Ma w tym opowiadaniu zwyczajnie tendencje do robienia wszystkiego na opak. Może miał gorszy dzień?

      Usuń