środa, 16 października 2019

Od Eterny "Pierwsze polowania" cz. 3 (cd. Naida)

Styczeń 2025 r.
Eterna nieszczególnie emocjonalnie obserwowała Naidę z trudem broniącą się przed szczypcami małego żyjątka. Miało ciemne, wyłupiaste oczy, dość długie odnóża i wyjątkowo twardy pancerz. Nie do końca tak sobie je wyobrażała, ale brak pretensji nauczycielki upewniły ją w tym, że to w rzeczy samej jest krab, którego tak poszukiwali.
– Przyniosę jakiś patyk, to go załatwimy! – wrzasnęła waderka. Jej głos ponownie podrażnił czułe uszy Eterny. Najchętniej pozbyłaby się natrętnej małej. Sama jej obecność wzbudzała w niej odrażającą niechęć do robienia czegokolwiek.
Morti i Theo rzucali się z wielkim zaangażowaniem na kraba, sypiąc wokół piaskiem. Zrobiła dwa kroki w tył.
– A może odetniemy mu głowę? – zapytała Eterna powoli.
– Jak?! – odkrzyknął Morti, po raz kolejny usiłując uderzyć kraba łapą.
Wtedy Theo udało się naskoczyć całym ciężarem ciała na żyjątko. Krab przestał uciekać, ale wciąż usiłował mu się wyślizgnąć.
– Szybciej, bo mi ucieknie! – wył Theo.
– Mam kija! – krzyknęła waderka, znowu wracając do ich grupy.
W jej pysku znajdował się stanowczo zbyt długi jak na nią badyl. Haczyła jego końcami o ziemię, kiedy szła. Nie utrzymywała równowagi. Nim Eterna zdołała to jakoś skomentować, samiczka rzuciła się na kraba i zaczęła go uderzać na tyle, ile potrafiła. Eterna odsunęła się dosłownie w ostatniej chwili, inaczej oberwałaby końcem kija. Z bliska rozpoznała, że był to bambus. Ostry na końcu.
– Dawaj, dawaj! – dopingował ją Morti.
– Właśnie! Bij go, bij go! – wtórował Theo, raz po raz unikając uderzeń waderki.
Yuki w milczeniu obserwowała ich poczynania. Eterna zauważyła kątem oka, że dookoła nich zaczyna się zbierać mały wianek widzów. Niektóre ze szczeniaków dołączyły do dopingowania.
Nagle koniec bambusa utknął w piasku, ale mała zauważyła to zbyt późno. Z impetem uderzyła w niego głową, aż zabrzęczało.
– Ała! – pisnęła – Zabiłam go?!
– No nie za bardzo – mruknęła Isa stojąca teraz tuż za plecami waderki.
Eterna westchnęła przeciągle i wyrwała z piasku bambus. Następnie używając maksymalnej siły, wbiła go ostrym końcem w sam środek kraba. Przeszedł na drugą stronę z zaskakującą łatwością. Wycofała się, oczekując na aprobatę nauczycielki.
– O ile na co dzień jesteś bezużyteczna... To akurat było niezłe – skomentowała Yuki.
– Nie można być dobrym we wszystkim – odparła Eterna.
– Zapytaj o to Navri.
Szczeniaki śmiały się piskliwie jeden przez drugiego. Eterna zerknęła na Isę, która położyła po sobie uszy. Patrzyła dziko na resztę grupy.
– Ja przynajmniej nie jestem wredna.
Szczeniaki zareagowały na tę uwagę równie żywiołowo.
Kiedy Eterna już niemal zapomniała o tej małej niedojdzie, jaką była łaciata wadera, ta znowu zabrała głos:
– Brawo, załatwiłaś go! Ja bym nie dała rady.
Eterna spojrzała na nią groźnie. Mała patrzyła na swoje łapy i uśmiechała się głupio. Eterna nabrała ochoty naplucia jej na czubek głowy, ale miała zbyt wiele dumy, by to zrobić. Poza tym Morti wciąż na nią patrzył.
– Podsumowując – zaczęła Yuki – Polowanie na kraby nie jest tak oczywiste i banalne, jak polowanie na króliki. Mają twardy pancerz, więc należy go przebić lub celować prosto w głowę – Popukała koniuszkiem pazura w punkt, o którym mówiła – Dużo łatwiej mają wilki, które znają już swoją moc, bo mogą się nią wspomóc. Używając żywiołu ognia macie od razu przysmażone mięso.
– W tym w ogóle jest mięso? – zapytała Isa z pretensją w głosie.
– Jest... Ale najlepiej zostawić to dorosłym zmieniającym się w ludzi, bo trzeba rozerwać pancerz za pomocą noża, aby dostać się do mięsa.
– Nie wyglądają na smaczne... Są też strasznie małe! – wtrąciła irytująca waderka – Po co mamy się tyle męczyć łapiąc je, skoro i tak się tym dobrze nie najemy? One są bez sensu!
– A masz lepszy pomysł, cwaniaku?
Eterna pożałowała, że Yuki nie użyła mocniejszego określenia.
– Zostawmy kraby i zacznijmy polować na coś większego – mówiła niby stanowczo, ale jej niepewny uśmiech ją zdradził.
– Na przykład?
– N-na przykład... – zająknęła się mała – Jelenie albo króliki... Albo jakieś większe ptaki... em...
Waderka przeleciała błagalnym wzrokiem po reszcie grupy. Wszyscy milczeli jak zaklęci.
– I gdzie znajdziesz królika? – wtrąciła ironicznie Isa.
– No... zwykle są pod ziemią w swoich norach, albo gdzieś na ziemi... Może będą tam?
Eterna skierowała swój wzrok we wskazywany przez nią kierunek. Pokazywała na wulkan. "Sama się pogrążasz, mała", pomyślała. Poniekąd bawiło ją to, jak bardzo ośmieszała się przed resztą.
– Tutaj jest dżungla, i zapewniam, że nie znajdziemy królików, ani jeleni – powiedziała Eterna.
– Więc będziemy jeść tylko kraby?
– Są jeszcze ryby – oznajmiła Yuki.
– Fuj! – pisnął jakiś szczeniak.
– A co z tymi ptakami, które widzieliśmy wcześniej? – nie poddawała się mała.
Eternę na nowo zalała fala irytacji. Chciałaby rozszarpać tę waderkę na strzępy.
– Przy odrobinie szczęścia – może, ale latają szybko, a my nie powinniśmy póki co wchodzić do dżungli – mówiła Yuki.
Eterna zaczęła się dziwić jej iście anielskiej cierpliwości.
– To może jedzmy rośliny, tak jak robią to króliki? One jakoś z tego żyją.
Nauczycielka już nie wytrzymała. Wybuchnęła perlistym śmiechem.
– To... może znajdziemy jakieś kozy? – zapytała drżącym głosem mała. Eterna z rozbawieniem dostrzegła łzy w jej oczach.
– I gdzie je znajdziesz? Wspinając się po bananowcach?
Mała się skuliła.
– Możemy... Jeść te kraby, jeśli trzeba... Chociaż nadal wierzę, że jest lepsze wyjście...
– Póki co – nie.
Łaciata wciąż rozdygotana pokiwała głową i wskazała łapką na dziurawego kraba.
– Więc będę jeść to coś... Ale nie mam zamiaru ich łapać. To trudne!
– Kiedyś się nauczysz.
Wtedy Eternę ogarnęła trudna do opisania wściekłość. Najczystsza, najprawdziwsza nienawiść. Gniew.
Morti położył łapę na plecach Łaciatej.
Położył. Łapę.
Zrobił to. Dotknął jej.
Martwił się? O tę małą cholerę?
– Kiedyś wszyscy się nauczycie. Niekoniecznie teraz.
Eternę już nie obchodziły słowa nauczycielki. Wbijała palące spojrzenie w tę dwójkę. Szeptali coś między sobą. Miała ochotę ją odtrącić, a później wgryźć się w jej szyję. Rozszarpać i rozrzucić po całej plaży.
Morti i mała zaczęli na nią patrzeć. Eterna zmusiła się do wyjątkowo krzywego uśmiechu. Morti chyba nie zauważył, jak sztuczne to było, bo wrócił do swobodnego szeptania z Łaciatą, która jednak ciągle na nią zerkała. Raz nawet popatrzyła na nią wyjątkowo dziwnie, akurat wtedy kiedy nareszcie przestali rozmawiać, a łapa Mortiego zniknęła z jej grzbietu. Dlaczego pocieszał akurat Łaciatą, a nie ją? Dlaczego nigdy nie kładł tak łapki na jej plecach? Bo była za stara? Bo mu się nie podobała?
Dlaczego podobała mu się akurat Łaciata? 
Yuki zaczęła prezentację rozłupywania kraba, ale Eterna nadal nie mogąc się uspokoić wewnętrznie, obserwowała tę kulkę cuchnącej sierści. Obiecywała sobie w duchu, że w końcu ją zabije. Nie wiedziała jeszcze kiedy to nadejdzie, ale zrobi to na pewno. O niczym innym nie marzyła. Chciała krwi, chciała zemsty. Brutalnej i jak najboleśniejszej. Za to, że ją dotknął.

<Naida?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz