piątek, 17 kwietnia 2020

Od Yvara "Ciocia Yuki ma wielkie kły" cz. 3

Czerwiec 2025
Yvar wszedł do morza. Ciepła woda otoczyła jego łapy, wprawiając sierść w interesująco wyglądający ruch. Z każdą falą poziom wody podnosił się, by za moment znowu opaść. Basiorek dopiero teraz w pełni zrozumiał te wszystkie przestrogi mamy, żeby nigdy nie wchodził do wody zbyt daleko.
Yngvi znalazła się tuż obok niego i pchnęła go łapką, aby zwrócić jego uwagę.
- Co tak długo?
- Nie widziałaś?
Wilczyca pokręciła głową.
- Próbowałam pływać. Ta woda jest cu-dow-na!
Yvar mimowolnie się uśmiechnął, by już za moment spoważnieć, mając w głowie wspomnienie sprzed chwili.
- Eunice zatrzymała się tuż przed wodą i na nią wpadłem. Przez nią boli mnie łapa - burknął. W jego głosie wyraźnie wybrzmiało oskarżenie i irytacja.
- Ale nie chce iść zgłosić to nauczycielce - wtrącił Morgan.
Yvar gwałtownie obrócił się w jego stronę. Posłał mu groźne spojrzenie. Z uśmiechem zauważył, że samiec drgnął.
- Mówiłem, że wszystko w porządku.
- Mówiłeś też, że boli cię łapa.
- Ale nie aż tak - warknął.
- Yv, jesteś niemiły.
Spojrzał na bliźniaczkę. Wlepiała w niego zdezorientowane spojrzenie. Poczuł jak robi mu się wstyd. Miała rację. Nie powinien się tak zachowywać. Morgan nie chciał dla niego źle, wręcz przeciwnie. Tylko dlaczego bycie dla niego miłym musiało być tak trudne?
- Przepraszam - mruknął po chwili milczenia. Nie spojrzał na samca.
- Nie szkodzi. Skoro mówisz, że wszystko dobrze, chyba muszę ci uwierzyć. Też przepraszam. Nie miałem nic złego na myśli.
Yvar nie odpowiedział. Rzucił spojrzenie Vi i wszedł głębiej do wody. Nie miał ochoty na dalsze rozmowy. Wolał zabrać się do polowania. Szybko okazało się, że radosne rozmowy szczeniaków odstraszały wszystkie ryby. Warknął podirytowany i odszedł na bok. Nadal docierały do niego wypowiadane przez tamtych słowa, ale wolał je ignorować. Ten dziwny ból nieustannie rozdzierał jego klatkę piersiową. Zęby z własnej woli zazgrzytały. Nie umiał tego kontrolować.
Zamarł i przymknął oczy. Coś dotknęło jego łapy. Podskoczył. Z jego gardła wydobył się zaskoczony pisk. 
- Yv, coś się stało? - zawołała Vi. 
Krótko przytaknął. Nie musiała się o niego martwić. Drugi raz nie pozwoli, żeby coś go wystraszyło. Ponownie zamarł i tym razem był przygotowany. Kiedy poczuł muśnięcie, zanurkował. Woda zalała nos i uszy. Zdezorientowany otworzył pysk, wpuszczając do środka wodę. Łapy straciły podparcie. Zaczął nimi przebierać gwałtownie, szybko, z paniką. Klatka piersiowa zabolała mocniej. Minęło kilka długich chwil, nim wynurzył pysk. Zaczerpnął powietrza i wybiegł na cudownie suchy piach. Wypluł wodę i zakaszlał kilkukrotnie.
Ktoś dotknął jego barku i potrząsnął nim. Yvar nie obrócił się. Nie musiał.
- Co to miało być? - spytała Vi.
- Nurkowanie - odparł pomiędzy kaszlnięciami.
- Chyba ci nie wyszło.
Wstał. Zmęczone walką z wodą łapy zadrżały. Potrząsnął nimi. Kilka kropel zabarwiło piasek na brązowo.
- Wiem. Ale tym razem wyjdzie.
- Wyglądasz okropnie - wtrąciła Eunice. Yvar zagryzł policzki, powstrzymując się od komentarza.
- Jeśli już tak bardzo chcesz, to może nie idź sam? Podzielmy się parami - dodał Morgan.
Yvar zatrzymał się. Woda delikatnie podmyła poduszki jego łap. Spojrzał na szczeniaki.
- Chcesz iść ze mną? - Eunice szturchnęła Vi.
Samiec nie zaoponował, kiedy jego siostra wyraziła zgodę. Nie zdążył. Morgan go uprzedził.
- Eunice, jesteś pewna? To ich pierwsza lekcja, a ty...
Wilczyca pokręciła głową.
- Idź z Yvarem. Nie wejdę przecież głęboko.
- Ale...
- Nie jestem szczeniakiem.
Morgan stanął tuż przed nią. Yvar przekrzywił głowę. Ta sytuacja nie miała najmniejszego sensu.
- Jesteś. 
- Nadal starsza od ciebie - dodała samica i bez dłuższych dyskusji odeszła na bok.
Yngvi spojrzała na nią i Morgana. Wzruszyła ramionami i pobiegła za koleżanką. Yvar i Morgan zostali sami. Westchnęli w tym samym czasie. Yvar uniósł brwi. Morgan je zmarszczył. Żaden z nich nic nie powiedział.

<c.d.n.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz