poniedziałek, 7 września 2020

Od Firii "Brakuje mi ciepła" cz. 9


Luty 2027
– Nie, tego nie wolno, Firia! – zawołał Momo.
Przed nosem mignęła mi jego łapa. Kamyk, który gryzłam zniknął. Liczyłam, że z Momo obejdzie się bez takich zjawisk. Podeszłam do wilka i pociągnęłam go za futro.
– Kamyk!
– Nie ma – Powiedział to! Powiedział to! Dokładnie to samo mówił tata, jak coś znikało!
– Daj!
– Nie wolno, zrobisz sobie krzywdę. Chcesz korę? – Momo podsunął mi pod nos inną zabawkę.
Złapałam kawałek drewna w pyszczek i odrzuciłam na bok. Nie o to mi chodziło!
– Kamyk!
– Nie ma. Nie wolno gryźć kamieni. Możesz się zadławić albo złamać ząb.
Prychnęłam. Nie chcę żebyś gadał, chcę żebyś oddał mój kamyk!
Wreszcie zmęczyło mnie to szarpanie za jasne futro. Chyba już nie zadziała. Przysiadłam na piasku. Muszę w takim razie znaleźć sobie inną rzecz do zabawy... Może.. może... Korę! Gdzie jest kora?
Szybko zlokalizowałam obiekt moich rozmyślań i złapałam w zęby. Jednak nie ma to jak kora.
Momo westchnął.
– Bywasz czasem naprawdę humorzasta, Firia...
Podniosłam uszy i odwróciłam głowę w stronę wilka. Chcesz jeszcze podyskutować o moich zabawkach? A może chcesz się ze mną pobawić?
– Kola, Momo – Rzuciłam wspomniany przedmiot w jego stronę.
Wilk podniósł kawałek kory i usiadł bliżej mnie. Poobracał go trochę w łapach i znów zaczął mówić:
– Dasz radę powiedzieć "Morgan"?
Zamerdałam ogonkiem. Podaj korę, podaj!
– Spróbuj – Wilk uśmiechnął się szeroko.
Zabrałam od niego moją zabawkę i zaczęłam gryźć.
– Mor-gan – powiedział mój towarzysz. Hej, to brzmi jak...
– Momo! – zawołałam, wypuszczając korę z pyszczka.
– Mor-gan – powtórzył wilk. Nie, to jednak coś innego... trochę... jakby...
– Mo... gaa? – spróbowałam ułożyć nowy zlepek dźwięków. – Gaa gaa?
– Nie, Firia – mruknął Momo.
– Mo... Fi.. ga... gaa – Powoli mieszały mi się już te wszystkie dźwięki. Same w sobie nie były skomplikowane, ale łączenie ich to całkiem inna bajka. Jak te duże wilki to robiły?
– Mor-gan – powtórzył powoli Momo. Chyba naprawdę lubił ten konkretny szereg dźwięków.
Hm... jak jeszcze mogłabym to połączyć, żeby miało to sens?
– Moga... – Już prawie to mam!
– Firia, Mor-gan – odezwał się znów Momo.
Zamilkłam. Teraz już całkiem wybył mnie z rytmu. Jak to w ogóle zrobić?
– Fi... fi... go... ga... oga... for... oga... Oga for oga – powtórzyłam. Ten zlepek fajnie brzmiał.
Spojrzałam na Momo. Nie wyglądał na szczególnie zachwyconego moimi dokonaniami. Chyba że już całkiem przestał słuchać.
– Oga for oga! – Pociągnęłam go za łapę, żeby zwrócił na mnie uwagę.
– Hej, Morgan wiesz może, gdzie znajdę... – zagrzmiał jakiś nowy głos.
Podskoczyłam. Nad naszą dwójką stanął szary cień - chudy, długi, wysoki i przerażający. Jak mogłam go wcześniej nie zauważyć?!
Potykając się o piasek pobiegłam do Momo.
– Morgan... – przerażający głos znów się odezwał. – Czemu uczysz siostrę mówić po szwedzku..?
– Um... nie o to mi chodziło... – mruknął Momo. Hej, powinieneś mnie bronić, a nie z nim gadać! – To... czego pan szuka?
– Szukałem waszych rodziców...
Spojrzałam niepewnie w stronę wielkiego, szarego cienia. Wyglądał trochę jak wilk.

<C. D. N.>

Uwagi: Przed "albo" nie należy dawać przecinka; to synonim słowa "lub".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz