czwartek, 18 kwietnia 2019

Od Asgrima "Szukaj, a znajdziesz" cz. 2

Lipiec 2023
Od momentu, w którym zabrałem znalezione przez Torance jajko, postanowiłem poruszać się w formie ludzkiej. Tropienie i tak nigdy nie było moją dobrą stroną, więc nie było różnicy czy moje zmysły były trochę bardziej otępiałe niż zwykle. Poza tym, w przeciwieństwie do Tor, mój łeb wystawał ponad wysoką trawę i musiałem ciągle iść mocno zgarbiony, by dobrze widzieć przez łodygi. Natomiast w formie człowieka, rośliny nie były dla mnie żadnym utrapieniem. Mogłem iść wyprostowany i szukać jaj pod drzewami czy też w ewentualnych dziuplach. Widziałem, że niektóre wilki właśnie je sprawdzały - i to zarówno w naturalnej, jak i ludzkiej formie.
A w razie czego - koło moich stóp cały czas dreptała Elena, która mogła mnie w razie czego uprzedzić o jajku, znajdującym się na mojej trasie. 
Kotka trafiła do nas jeszcze na dawnych terenach watahy. Nigdy nie zamierzałem mieć kota, jednak gdy któregoś dnia wróciłem do jaskini i zobaczyłem na swoim posłaniu śpiącą samiczkę, nie mogłem ją porzucić. Elena była malutką i słabą koteczką, którą nieuważna rodzina zostawiła w tyle podczas ucieczki z terenów. Gdy zaczął padać deszcz schroniła się w najbliższej jaskini i czy to los, czy jakiś bóg sprawił, że grota należała właśnie do mnie i Tori. Czekając na koniec ulewy, położyła się i zasnęła. Musiała być bardzo zmęczona, bo nie zbudziły ją nawet moje "głośne kroki i jeszcze głośniejsza krzątanina". 
Jakby nie było, samiczka okazała się teraz niewyobrażalnie wielkim wsparciem. Dzięki niej mogliśmy się na spokojnie podzielić na dwie grupy. Elena i Tori patrolowały ziemię, ja szukałem jaj w każdej napotkanej dziupli oraz próbowałem wspinać się na drzewa w poszukiwaniu gniazd. To ostatnie było o tyle trudne - jeśliby nie powiedzieć niewykonalne - że większość najniższych gałęzi znajdowała się ponad moją głową.
Musiałem skakać, by je złapać i następnie się podciągnąć. Z pewnością nie byłem aż tak zwinny i lekki jak Torance, ale z oczywistych względów ona niezbyt chciała słyszeć o wspinaniu się na więcej niż wysokość czubka głowy Dana, gdy ten był człowiekiem. No i ta rola przypadła właśnie mnie, z czego też niespecjalnie miałem ochotę tańczyć z radości.
Obawiałem się, że znalezione przez Tor jajo może wypaść z mojej kieszeni i roztrzaskać się o ziemię, więc kiedy tylko zaczynałem skakać, zostawiałem je na ziemi w bezpiecznej odległości. Elena miała za zadanie go pilnować, co w pewnym momencie okazało się bardzo złym pomysłem.
Byłem już niezły kawałek nad ziemią, gdy usłyszałem dobiegający spod drzewa pisk mojej kotki. Czym prędzej spojrzałem w jej stronę i... Zamurowało mnie. Jakiś wilk bezczelnie próbował zabrać moją zdobycz! A Elena - jak przystało na młodą i strachliwą kotkę - miała problem z wyartykułowaniem słów protestu.
- Hej! - zawołałem - Zostaw moje jaja!
Wilk rozejrzał się wokół, nie do końca rozumiejąc, skąd dobiegał mój głos oraz czy słowa były skierowane właśnie do niego. Postanowiłem, że mu pomogę zanim ten bezczelnie się zabierze.
- Tak, do ciebie mówię. Bądź tak miły i spójrz w górę.
Niewątpliwie należący do Watahy Czarnego Kruka basior podniósł na mnie odrobinę skołowane spojrzenie. Jednak po chwili wystarczającej na obliczenie, że nie zdołam zejść na dół, zanim on umknie z jajem, wzruszył ramionami.
- Leżało pod drzewem bez opieki. Mam prawo je zabrać - stwierdził, uśmiechając się przekornie.
Spojrzałem na niego z góry (w przenośni i dosłownie), po czym wywróciłem oczami.
- Prawdę powiedziawszy, to miało ono cudowną opiekunkę w postaci mojej kotki, Eleny. Niestety, samiczka wystraszyła się widząc twój... pysk.
Dosłownie cudem udało mi się powstrzymać przed nazwaniem jego pyska "szkaradnym". Na szczęście szybko przypomniałem sobie, że w tej sytuacji obrażenie samca może mi jedynie zaszkodzić.
Spojrzenie wilka padło na Elenę, która nastroszyła futerko i cofnęła się z cichym fuknięciem. W pewnym stopniu jej się nie dziwiłem - nieznajomy z pewnością nie był tak przystojny jak ja, powiedziałbym nawet, że nie grzeszył urodą.
Samiec parsknął z rozbawieniem i uniósł łapy na znak poddania się.
- Z taką wojowniczką nie będę walczyć, ale ostrzegam - ponownie uniósł łeb i spojrzał prosto na mnie - następnym razem nie będę pytać o zgodę. Uważajcie też na innych. Nie wszyscy są tak mili jak ja.
- Jasne, dzięki - powiedziałem i uniosłem dłoń, by pomachać basiorowi.
Wilk odpowiedział jedynie skinieniem głowy i zanurzył się w wysokiej trawie. Ja tymczasem postanowiłem w końcu sięgnąć do gniazda, które było tuż obok mnie. Niemal od razu dostrzegłem wściekle różową skorupkę, która zdecydowanie odróżniała się od błękitnawych jaj. Z uśmiechem wziąłem jajo w dłoń i ostrożnie zszedłem na ziemię.
Mam kolejne - posłałem myśl w stronę Torance.
Super. Mnie też się poszczęściło - odpowiedziała wilczyca i wysłała mi obraz kilku kolorowych jaj.
Nieźle - skomentowałem, uśmiechając się szeroko - Takie poszukiwania mi się podobają.

C.D.N.

Wygrana: 7 jaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz