wtorek, 30 kwietnia 2019

Od Lind "Szukaj, a znajdziesz" cz. 5 (cd. Edel)

Lipiec 2023
Ja i Ting cały dzień spędziliśmy na poszukiwaniu jaj należących do Aratrisa. Po długim spacerze w towarzystwie Leah oraz Arkana zrobiliśmy przerwę na obiad, a potem wróciliśmy do pracy i tak krążyliśmy do późnego popołudnia. Niestety, druga wyprawa tego dnia była odrobinę mniej owocna. Prawdopodobnie później trafiliśmy już na miejsca, które wszyscy przeszukali w pierwszej kolejności, zostawiając dla nas raptem kilka pojedynczych sztuk.
Pomimo tego, nie chciałam się poddać i wędrowałam dalej aż do wieczora. Las powoli ogarniał półmrok, rozbijany przez jakieś świecące na niebiesko rośliny. Robiło się też coraz ciszej. Pierwsze stopniowo milkły ptaki, później wraz z nimi reszta zwierząt żerujących za dnia.
Odmieniec po raz kolejny zanurkował pośród gęstych krzewów, by po chwili wyjść stamtąd z dwoma jajkami w garści. Ja wzięłam się za szukanie pośród wysokiej koniczyny, kiedy nagle w gęstwinie rozległ się głośny chichot, który przywiódł mi na myśl Bezumstvo w wersji żeńskiej. Wyprostowałam się i postawiłam kilka kroków w tamtym kierunku, zainteresowana. Wtedy tajemnicza osoba ryknęła na całe gardło:
- Hej kto tam?
Ten głos brzmiał całkiem znajomo. Chciałam podejść i dowiedzieć się, czy to na pewno ktoś z watahy, ale nie zauważyłam głębokiego dołu częściowo zakrytego roślinnością. Wpadła mi do niego jedna łapa, przez co poleciałam na ziemię i uderzyłam nosem o coś twardego. Syknęłam i wyburczałam jakieś przekleństwo. Byłam już naprawdę zmęczona po całym dniu łażenia tam i z powrotem więc tyle wystarczyło, bym się zdenerwowała. Znów usłyszałam śmiech, a po nim wołanie:
- Halo, tutaj! Nad rzeką! Chodź, porozmawiajmy!
Podniosłam się, otrzepałam i poszłam dalej. Brnąc przez gęstą trawę, otarłam pazurem o kolejną pisankę. Zabrałam ją szybko do torby i wreszcie wnurzyłam się z wysokiej roślinności, wychodząc naprzeciw nawołującej postaci. Z początku odskoczyłam, bo myślałam, że spotkałam jakiegoś Tantibusa, czy innego, sporego Odmieńca. Dopiero po sekundzie zreflektowałam, że to sylwetka wilka. Przemoczonego i przeraźliwie chudego, ale wilka. Z trudem rozpoznałam Edel - waderę, o której dotychczas wiedziałam tylko dwie rzeczy; że jest przyjaciółką Asa i Tori oraz że leci na tym samym smoku, co mój serdeczny przyjaciel Crane. Wilczyca spojrzała na mnie rozbawionym wzrokiem.
- Te twoje piórka zawsze były takie kolorowe? - spytała, zanim zdążyłam się z nią przywitać.
- Nie... - odparłam zmieszana.
Odpowiedział mi kolejny chichot. W zachowaniu Edel było coś dziwnego. Nigdy nie widziałam jej tak wesołej. Prawda, na co dzień uśmiechała się delikatnie, ale nie zwykła suszyć zęby jak hiena. Nie zapraszała też nieznajomych do rozmowy, ba, zdaje się, że unikała takich sytuacji.
- A ile masz na nich kolorów? Tyle, co w tęczy? - wydusiła, po czym uderzyła łapą w taflę rzeki i znów wybuchła śmiechem.
- Nie wiem... - odpowiedziałam na kolejne pytanie znikąd. 
Jeszcze chwilę się nad tym zastanawiałam, a potem dostrzegłam leżący koło wilczycy stos Nocnych Lilii. I wszystko jasne... Edel po prostu je powąchała, albo zjadła tego trochę i oto efekt. Czyli zaraz jej przejdzie, nie ma powodów do niepokoju. 
- A ile masz piór? 
- Nie liczyłam - odparłam wymijająco i zaczęłam szukać jajek w pobliżu rzeki, nad której brzegiem siedziała wilczyca. Zdążyłam znaleźć dwa, a samica w międzyczasie powoli uspokajała się i wkrótce przystopowała z bezsensownymi pytaniami. Wzięła głęboki oddech, po czym nawiązała znów rozmowę; już normalnym tonem.
- Przepraszam - mruknęła, odrobinę zawstydzona.  - Ja tu tylko... - urwała. 
- Zbierasz Lilie? - spytałam. 
- Tak. Zbieram Lilie - powtórzyła po mnie i przeciągnęła się. Zobaczyłam potwornie wyraźnie zarysy kości pod jej skórą. Wyglądało to osobliwie i... naprawdę nieprzyjemnie.  
- To ja może też wezmę ze sobą kilka - powiedziałam, odwracając dyskretnie wzrok. - Podobno można z nich robić jakieś eliksiry. 
- Pewnie, czemu nie - odparła wilczyca. 
Wtedy dołączył do nas Ting i przysiadł koło mnie. Chwilę obserwował, jak zbieram kolejne kwiaty, po czym spojrzał na Edel. 
- Wyszłaś na deszcz, Błękitnooka? 
- Nie, to woda z rzeki - odparła wilczyca bez wyrazu.

<Edel?>

Wygrana: 5 jaj

Uwagi: brak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz