sobota, 18 kwietnia 2020

Od Yvara "Ciocia Yuki ma wielkie kły" cz. 4

Czerwiec 2025
Bez słowa weszli do wody. Yvar nie zdołał powstrzymać wzdrygnięcia, kiedy fale uderzyły w jego łapy. Nie chciał znowu nurkować. Nadal bolało go gardło i nos od kaszlenia. Woda była słona i nieprzyjemna. Jednak chęć zdobycia umiejętności polowania była większa.
- Który z nas pierwszy spróbuje zanurkować? - zapytał Morgan i nie czekając na odpowiedź Yvara, dodał - Mogę ja.
- Ja chcę.
Morgan zmarszczył brwi i już otworzył pysk. Yvar wiedział już co nastąpi - basiorek znowu będzie chciał go przekonać, że nie powinien, że to niebezpieczne. Był pod tym względem gorszy niż mama. Niespodziewanie samiec zamknął pyszczek i skinął głową.
- Weź głęboki wdech i zaatakuj. Jeśli ci nie wyjdzie, szybko się wynurz - poradził.
Yvar pokiwał głową i mruknął coś, co miało przypominać "dzięki". Oboje znieruchomieli. Czekali aż ryby musną ich łapy. Yvar wpatrywał się w wodę, próbując wychwycić ich niewyraźny cień. Minęło kilka długich, wypełnionych ciszą chwil. Z daleka słyszeli szmer rozmowy waderek. Basiorka kusiło, żeby obrócić w ich stronę łeb. Nie zrobił tego.
Delikatne poruszenie. Zanurzył się najszybciej jak potrafił, chapnął wodę i znowu spanikował. Morgan, widząc to, złapał go za skórę na karku i mocno pociągnął do góry. Był silniejszy niż na to wyglądał. Pysk Yvara znowu znalazł się nad wodą. Z ulgą wypluł ją i wziął głęboki wdech.
- Szybkie są, a od tej wody bolą oczy - mruknął ni to do siebie, ni do basiorka. - Dziękuję.
- Nie ma za co. Może teraz ja? - zaproponował Morgan.
Yvar w pierwszej chwili chciał zaoponować. Miał ochotę ćwiczyć do momentu, w którym wreszcie mu się uda. Minął moment nim uświadomił sobie, że Morgan pewnie też powinien chociażby spróbować. Samiec niechętnie skinął głową.
Przyglądał się starszemu koledze. Uważne spojrzenie brązowych ślepi wbił w wodę. Jego jasne futerko ładnie unosiło się na wodzie. Yvar przekrzywił łebek i napiął mięśnie w chwili, kiedy Morgan zanurkował. Był gotów wyciągnąć go w każdej chwili tak, jak to samiec zrobił to przed momentem jemu.
Basiorek nie potrzebował pomocy. Wynurzył się samodzielnie, trzymając za ogon rybę. Yvar zacisnął zęby. Dlaczego Morgan dał radę, a on nie? To było bardzo niesprawiedliwe. 
Ryba zaczęła skakać na wszystkie strony, aż w końcu uciekła z pyska samca. 
- Nie! - krzyknął za nią, jednak ryba go nie posłuchała. Szczeniaki mogły zobaczyć jej zarys, jak czym prędzej odpływała. - Już ją miałem.
Yvar sztywno skinął głową. Nie odezwał się. 
- Mogę spróbować jeszcze raz?
Kolejne skinięcie. Nie miał zamiaru się do niego odezwać. Był zły, że basiorkowi wyszło już za pierwszym razem.
Na pysk Morgana wstąpił uśmiech. Odszedł lekko w bok, jakby dzięki temu ryby miały do niego szybciej podpłynąć. Kilka chwil później samiec zaatakował jednym szybkim ruchem. Yvar z otwartym pyszczkiem obserwował, jak szczeniak wynurza pysk, w którym szamotała się drobna rybka. Tym razem ryba nie uciekła. Morgan zacisnął szczęki i wyrzucił ją na brzeg.
- Udało się! - zawołał.
- My mamy już dwie - odkrzyknęła mu Eunice.
Yvar zmrużył oczy. Wszystko wskazywało na to, że tylko jemu nie wychodziło. Musiał się poprawić. Natychmiast.
Szturchnął Morgana.
- Teraz ja.
Samiec skinął głową. Na jego pysku nadal widniał dumny i irytujący uśmieszek. Yvar poczuł chęć starcia go najszybciej jak było to możliwe. Nie był wcale gorszy.

<c.d.n.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz