piątek, 5 czerwca 2020

Od Eterny "Zazdrość" cz. 8


Uwaga! W opowiadaniu pojawiają się treści drastyczne.

Luty 2026 r.
To, że na słowa rudej coś się w Eternie zagotowało, to za mało powiedziane. Jedyne, co ocaliło jej skórę, to zmęczenie Eterny i to, że natychmiast po wypowiedzeniu tych okrutnych słów zaczęła uciekać. Gdyby tylko mogła, zabiłaby ją samym spojrzeniem. Niestety nie posiadała takiego daru, czego serdecznie żałowała.
– Vi! Co ty tam robisz? Zaraz zacznie się lekcja. Czekamy już tylko na ciebie – krzyczał jakiś basiorek.
– A więc masz na imię Vi, co? – warknęła pod nosem Eterna. Jej imię pomoże jej wyłącznie w namierzaniu rudej i... (Zacisnęła powieki.) Unikania. Tak, na pewno chciała unikać tej przeklętej Vi. Wcale nie chciała jej zagryźć, wyrwać tętnice i powiesić za nie na gałęzi. Wcale nie chciała rozszarpać jej brzucha i udusić jelitami. Ani wyrwać łap i wepchnąć do jej własnego gardła.
– Dorwę cię. Prędzej czy później cię dorwę. Dorwę i zniszczę – wymamrotała pod nosem. Vi niewinnie patrzyła na Derneta, wysłuchując jego poleceń. Eternie było niedobrze na sam jej widok. Prychnęła cicho i odwróciła głowę w przeciwnym kierunku. Może pójdzie na wagary? Ten jeden, jedyny raz? Ciekawe, czy ktoś się nią przejmie.
Szybkim krokiem skierowała się do dżungli. Już zaraz potem zniknęła za krzewami. Czy mieli na przeklętej lekcji eliksirów jakieś trujące rośliny? Chyba nie. Po sztukach walki ma eliksiry. Zapyta Asgrima.
Kopnęła leżący jej pod łapami kamień tak mocno, że wystrzelił w powietrze i odbił się od najbliższego drzewa. Kiedy była na tyle głęboko w dżungli, żeby mieć pewność, że nikt jej nie usłyszy, przeklęła. Znajdowała się już stanowczo za głęboko w lesie, niż było im to przykazane, ale teraz nic jej nie obchodziło. Kai zapewne szybko otrzyma informacje o jej ucieczce. Na samą myśl o tym zacisnęło się jej gardło. Nie miała zamiaru mu tego tłumaczyć. To zapowiadało jej początek wojny z opiekunem. Nie było jej go żal. Na samą myśl o jego zagubionym wyrazie pyska, kiedy nie wie co się dzieje, uśmiechnęła się z politowaniem. Jego nie miała ochoty rozszarpać. Przynajmniej nie tak bardzo, jak Vi.
Idąc wgłąb dusznej dżungli jedyne co zaprzątało jej umysł, to jak mogłaby skutecznie i bez śladów pozbyć się rudej. Nie miała zamiaru mieć konkurencji. Morti ją lubił. Zbyt bardzo. Morti nie powinien lubić nikogo, prócz niej samej.
Nie wiedzieć kiedy, poczuła gorącą ciecz spływającą jej po policzkach. Z szoku aż oparła się o śliskie drzewo. Czy ona... płakała? Dlaczego? Z beznadziei? Ze złości? Czy może z...
Potrząsnęła głową. Chciała dalej udawać przed samą sobą silną i iść dalej, ale nie zdołała. Stała w miejscu, uparcie wpatrując się w ziemię. Łzy dalej płynęły. Nie umiała ich zahamować.
Minęło wiele czasu, nim usłyszała w lesie znajome okrzyki. Wołali jej imię.
Schowała się pod pierwszy lepszy krzak. Nadal płakała. Nie chciała, żeby zobaczono ją w takim stanie. Zwinęła się w kłębek i przeczekała, aż wilki które udały się na zwiady ją wyprzedzą. Jej szczęście, że naprzeciwko znajdowało się dość duże pole kwiatów. Ich mocny zapach zmylił Dana i Jasmine, których najwyraźniej udali się na poszukiwania. Skręcili w całkiem innym kierunku, przedzierając się przez sam środek kwiatowego poletka. Eterna nieco się rozluźniła, ale nadal tkwiła pod krzakiem.

Nie wiedziała, ile czasu minęło, nim postanowiła w końcu się ruszyć. W dżungli panowała zupełna cisza. Nikogo nie było w pobliżu. Nawet ptaków. Kiedy słońce już raziło jej oczy, a plaża była w zasięgu wzroku, wypatrzyła Mortiego. Potrzebowała go. Już i teraz. Jak antidotum. Rozmawiał akurat z braćmi, więc po prostu tępo patrzyła w jego kierunku, stojąc na skraju dżungli. Nie lubiła się przytulać, ale teraz potrzebowała, aby zrobił to Morti.
– Eterna! Gdzież ty się podziewała? Szukaliśmy cię! – powiedział nagle Asgrim. Eterna odskoczyła w bok. Zupełnie nie była przygotowana na jego nagłe pojawienie się. Nie była w stanie wykrztusić ani słowa.
– Będziesz się tłumaczyć później. Teraz chodź na lekcję, bo właśnie się zaczyna. Nie chcę, żebyś się spóźniła.
Eterna spuściła głowę, po czym smętnie przytaknęła.
Nie miała pojęcia o czym była ta lekcja. Była zbyt zagubiona faktem, że zdarzyło się jej w życiu płakać. Nie miała dotychczas pojęcia, jakie to uczucie. Nawet nigdy się nad tym nie zastanawiała. Nie miała po co. Nawet bliska obecność Mortiego pozostawiało w jej sercu uczucie dziwnej pustki. 
Jakby wcale go tam nie było.

<C.D.N.>

Zdobyto: 23 czerwonych⎹ 25 pomarańczowych⎹ 6 zielonych⎹ 29 niebieskich⎹ 3 granatowych⎹ 4 fioletowych⎹ 5 różowych odłamków

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz