niedziela, 28 czerwca 2020

Od Lind „Los zawsze daje szansę” cz. 11


Luty 2025
Opowiedziałam Babci o moim spotkaniu z Freezem. Wspomniałam o jego dziwnym zachowaniu, a także o zmienionym wyglądzie. Babcia wiedziała już, że jej krewniak zapanował nad mocą Mroźnej Burzy, ale zaskoczył ją fakt, iż Freeze zdobył również Kamienny Las.
– Zażądał i Wichury – kontynuowałam. – Mówił coś o honorze rodziny, o spadku... Groził mi, zaczęliśmy walczyć. Tak na poważnie; z użyciem naszych żywiołów.
– Och... to straszne – westchnęła Babcia. – Jak to się skończyło?
– Tamtejsza władza zamknęła nas... w... więzieniu – Zaczęłam szybciej oddychać.
– Lind?
– Z resztą, to nie jest ważne... – Czym prędzej uciekłam od tego tematu. Nie było tam nic wartego wspominania. – Ważny jest Freeze. Obiecał, że mnie odnajdzie.
Babcia położyła łapę na moim ramieniu. Spróbowałam uspokoić oddech.
– Freeze się bardzo zmienił... – mruknęła starsza wadera. – Kiedy cię nie było, pojawił się w okolicy.
Zamarłam.
– Co? Czego chciał?
– Wypytywał o pozostałe artefakty – Wilczyca znów podniosła się nieco z łóżka.
– Czy już wtedy wyglądał... w ten sposób?
– Z lodu miał tylko jedną łapę... – odparła Babcia – Mnie też mówił, że chce odzyskać wszystkie artefakty.
– J...jak zareagował na to, że oddałaś mi Klucz?
Starsza wadera przymknęła na chwilę oczy.
– Cóż... Był wściekły – mruknęła. – Miałam szczęście, że byli ze mną Rey i Jen. Gdyby nie oni... pewnie by zaatakował.
– Czegoś się od ciebie dowiedział? – wypytywałam dalej.
– Nie powiedziałam mu nic. Widać było, że dostał prawdziwej obsesji na punkcie artefaktów – Babcia zrobiła krótką pauzę. – Jeśli obiecał ci, że wróci po Wichurę... pytanie nie brzmi "czy?", ale "kiedy?" – skwitowała gorzko.
Ścisk w gardle wrócił; znów brakowało mi powietrza. Przysiadłam na podłodze.
– Nie, ja nie chcę tego... – wydusiłam.
– Ciii... Będzie dobrze, Lind... – Babcia przytuliła mnie do siebie.
– Babciu... to źle, że nie oddałam mu wtedy Wichury? To źle, że nie chcę oddać mu czegoś, co zdobyłam?
– On tego nie widzi tak samo jak ty... – westchnęła Babcia. – Zrobiłaś, co uważałaś za słuszne. Pomyśl, że ja nie dałam ci Klucza po to, żebyś oddała artefakt przy pierwszej okazji. – Pogładziła mnie po głowie. – Podjęłaś decyzję, a z każdą decyzją wiążą się jakieś konsekwencje. Uważaj na siebie, Lind. Pamiętaj, że Freeze wcale nie musi walczyć uczciwie.
Przytuliłam się mocniej do swojej opiekunki.
– Dasz sobie radę, kochana – wyszeptała starsza wilczyca. – Jesteś o wiele silniejsza i mądrzejsza, niż myślisz.
Po chwili rozluźniłam uścisk. Pomyślałam, że zachowuję się, jak tchórzliwe szczenię.
– Babciu... Czy jest coś, co powinnam wiedzieć o artefaktach?
– Nic, co wiem, nie będzie już dla ciebie przydatne – odparła wadera. – Freeze sam odnalazł tamte dwa artefakty, ty masz trzeci. To koniec poszukiwań.
Spuściłam wzrok. Babcia znów pogładziła mnie po głowie.
– Ta stara wieża... nadal stoi? – Kiedyś obserwowałam stamtąd gwiazdy. Towarzyszył mi wówczas wilk, o którym rozmawialiśmy. 
– Oczywiście. Stała tu od setek lat i wszystko wskazuje, że wytrzyma kolejne sto.
Sto... sto... Gdyby nie Freeze, nie wiedziałabym co ta liczba oznaczała.

<C. D. N.>

Uwagi: brak.

Zdobyto: 10 czerwonych⎹ 0 pomarańczowych⎹ 6 zielonych⎹ 9 niebieskich⎹ 10 granatowych⎹ 27 fioletowych⎹ 6 różowych odłamków

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz