czwartek, 25 czerwca 2020

Od Sileenthar "A ja to tej pani nie lubię" cz. 7


Grudzień 2025 r.
Jeszcze nigdy nie zasnęłam na lekcji i gdy w końcu mi się to przytrafiło, jeszcze długo żałowałam, że akurat na lekcji pani Adory. Nauczycielka logiki rozbudziła mnie bardzo niezadowolona i pogroziła, że jeśli zdarzy mi się to znowu, pogada sobie z moją opiekunką. Chcąc nie chcąc przeciągnęłam się z szerokim ziewnięciem, zaszczycona jeszcze jednym ostrzegawczym pomrukiem nauczycielki.
Tak jak kiedyś uważałam, że nauka jest świetna, tak wtedy zaczynałam mieć jej dość. Za jakiś czas do mojego planu zajęć dojść miała jeszcze wilcza historia, o której słyszałam od starszych szczeniaków, że jest nudniejsza od łowienie małży. A przecież i tak miałam do roboty niesamowicie dużo! Chciałam być już dorosła - dorośli robią to na co mają ochotę, sami wybierają sobie stanowiska i mogą do woli eksplorować dżunglę. To niesprawiedliwe, że muszę tak długo czekać! Nie wystarczy być prawie dorosłym? Już nie jestem maluchem!
Zanurzyłam łapki w piasku w ramach cichego rozbudzenia - już nie był taki irytujący jak kiedyś, ale dalej na tyle by pobudzić moją głowę do pracy - i nadstawiłam uszu, by połapać się o czym w ogóle była mowa. Poczekałam w milczeniu aż reszta szczeniaków rozwiąże już zadany problem (a raczej wysłucha serii monologów Adory, co jakiś czas wtrącając jakąś sugestię).
- Na koniec prosta zagadka, bo widzę, że macie już dość - miałam wrażenie, że Adora na mnie spojrzała, bo sierść na karku aż mi się zjeżyła. - Podzielił się nią ze mną jeden z wilkołaków, który większą część życia spędził wśród ludzi i tam też ją zasłyszał. Myślę, że to może być dla was ciekawe urozmaicenie.
Poruszyłam się bez entuzjazmu. Ludzie mi nie imponowali. Gdy Leah albo jedno z rodziców Yngvi przybierało swoją dwunożną postać może i robili się więksi i mieli te całe "kućki" z długimi palcami do trzymania przedmiotów, ale jakby tępieli. Nagle łatwiej było ich zaskoczyć, bo nie słyszeli kroków za sobą ani nie wyczuwali zapachu jak się do nich podchodziło. Nawet z wiatrem! Nieskromnie dodam, że zmysły mam ostrzejsze niż u niejednego wilka, ale nawet w porównaniu z nimi ludzie są pod tym względem praktycznie okaleczeni. Sądząc po tym doszłam do wniosku, że muszą być strasznie głupi - no bo jak, nawet z chwytnymi rękami, przy tak słabych zmysłach poznawać świat?
- Załóżmy, że w watasze są dwie siostry - zaczęła pani Adora. - Jedna z nich jest bardzo chora i nigdy nie wychodzi ze swojej nory. Pewnego dnia... - zastanowiła się. - Morgan znajduje lekarstwo, a wadera zdrowieje.
Morgan mruknął zadowolony.
- Siostry wychodzą na spacer wzdłuż plaży i trafiają na odległy klif, na który postanawiają się wspiąć. Jednak gdy docierają na górę Yvar zrzuca je do wody.
- Ja bym nigdy nie zrzucił do wody dwóch waderek - oburzył się Yvar.
- W zabawie...
- W zabawie też nie! - głos basiorka przesiąkł strachem, tak jakby sama taka możliwość go przerażała.
- W zabawie, ale przez przypadek, Yvar. To nie twoja wina.
Na chwilę zaległa cisza. W duchu się uśmiechnęłam, bo Adora poślizgnęła się na własnym pomyśle.
- Dlaczego tylko jedna z sióstr przeżyła? - zakończyła nauczycielka, już nie tak zgrabnie jak wcześniej.
Wtedy coś przyszło mi do głowy.
- Proszę pani, ale pani oszukuje - powiedziałam hardo.
- W jakim sensie oszukuję, Silee? - odparła nauczycielka powoli przesiąkającym irytacją pomrukiem.
- Powiedziała pani, że usłyszała pani to od wilkołaków, a oni usłyszeli to od ludzi, ale tam nie było Morgana i Yvara.
- Nie przedstawiłam wam tej zagadki słowo w słowo tak jak ja ją usłyszałam - zaczęła tłumaczyć głosem nieco bardziej monotonnym niż zwykle. - Zmieniłam szczegóły, żebyście mogli łatwiej ją przyswoić i zrozumieć. Powinnaś sama do tego dojść, na drodze dedukcji. Tego właśnie się tu uczymy.
Poczułam się głupio, zwłaszcza nie mając pojęcia czym ta droga dedukcji w ogóle jest, ale postanowiłam pójść w zaparte. Wszyscy pewnie pomyśleli o tym samym, ale tylko ja miałam dość odwagi by powiedzieć to na głos! Wcale nikt na mnie nie patrzył...
- Ale powinna pani nam o tym powiedzieć, a nie skłamać, że usłyszała to pani od wilkołaków - odparowałam
Pani Adora westchnęła tak cicho, że chyba tylko ja usłyszałam.
- Silee, nie skłamałam. Ogólny zamysł zagadki w żaden sposób się nie zmienił...
- Zatajenie części prawdy to też kłamstwo!
- Dosyć. - ucięła krótko, na co fuknęłam niezadowolona.
- Mamo? - wtrąciła cicho Nikaella.
- Słucham - wadera straciła zainteresowanie mną.
- Czy możesz powtórzyć tę zagadkę? Bo ja chyba zapomniałam.
Pani Adora powtórzyła i do końca lekcji szukaliśmy dla niej rozwiązania. Miałam mnóstwo świetnych pomysłów, ale każdy odrzucała z jakiegoś błahego powodu. A jakie było rozwiązanie?
Chora siostra nie umiała pływać.
Nie cierpię logiki.

<C.D.N.>

Uwagi: brak.

Zdobyto: 1 czerwonych⎹ 30 pomarańczowych⎹ 28 zielonych⎹ 13 niebieskich⎹ 3 granatowych⎹ 25 fioletowych⎹ 1 różowych odłamków

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz