środa, 24 czerwca 2020

Od Wilata "Spotkanie z dzikim" cz. 4 (C.D. Torance/Asgrim)


Lipiec 2026
- Ja... Potrzebuję waszej pomocy - wypaliłem, unikając wzroku moich nowo co poznanych towarzyszy.
- W czym? - zapytał As. As? Dziwne imię. No, chyba że to jakaś ksywka. Muszę się go później zapytać.
- Chodźcie. Wytłumaczę wam wszystko pod dżunglą. - Odwróciłem się i zacząłem truchtać w kierunku wspomnianej dżungli, nawet nie spoglądając na wilki. Nie chciałem, aby ktokolwiek nas podsłuchiwał. Chciałem rozwiązać to sam na sam z Asem i Tori. Choć czułem się skołowany, to wiedziałem, że oni mi pomogą. No, bardziej liczyłem na Tori, ale może przełamiemy lody z Asem? Kto wie? Poza jego nachalnym zachowaniem przytłaczał mnie jego wzrost. A może nie tyle sam jego wzrost, co porównanie jego wzrostu do mojego. Pierwszy raz w życiu zdałem sobie sprawę, jak jestem maleńki. To trochę niesprawiedliwe, że wilk jest rozmiaru niedużego psa. Po chwili oddaliliśmy się na tyle, że mogliśmy rozmawiać bez ryzyka podsłuchania ani ze strony wilków, ani Dzikiego.
- To o co tu chodzi, mały? - zapytał basior.
- Jutro... To znaczy dziś w nocy będę musiał... walczyć z dzikim kotem.
- Duży ten kot? Większy od wilka? To jakaś pantera, że potrzebujesz naszej pomocy? - dociekał As, zupełnie ignorując moje skrępowanie, które nadal wyczuwałem w jego obecności.
- Większy od kota, ale mniejszy ode mnie.
- Co? Łatwizna! Jedno pacnięcie łapą i sierściuch ucieknie w krzaki.
- Ale ja nie umiem walczyć! Całe życie... Całe życie stawiałem ucieczkę nad walkę. Wolałem uciekać. Nadal wolę. Poza tym, to nie jest pierwszy lepszy kotek. To dziki, doświadczony kot, który nie da sobie w kaszę dmuchać. Jest hipokrytą. - ostrzegłem - Musimy przygotować jakiś plan. Przygotować się na wszystko.
Przez reakcję Asa poczułem, że czas wziąć sprawę we własne łapy. Może i nie jestem jakiś silny i ogólnie inteligentny, ale o kotach coś wiem, no nie? Przynajmniej więcej od tego basiora... On się zna na wilkach (chyba), ja na kotach. Ech.
Przynajmniej czułem się choć odrobinkę lepiej, niż jak na początku, gdy to As tak po prostu podszedł i się zapytał: "No hej, jesteś nowy, w ogóle cię nie znam. Pomóc ci w czymś?". Ale teraz stawką jest życie moje i być może całej watahy. Bo skąd wiadomo, czy ten koci szaleniec nie zwoła bandy ocelotów? Na pewno nie jest w dżungli sam. Może ma rodzinę, znajomych?
- To co? Co robimy? Jakieś pomysły..?

<Torance/Asgrim?>

Uwagi: Brak daty. "Poza jego nachalnego zachowania" - chyba zmieniałaś to zdanie i poplątałaś odmianę; powinno być "poza jego nachalnym zachowaniem" lub "oprócz jego nachalnego zachowania".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz