wtorek, 16 czerwca 2020

Od Torance "Spotkanie z dzikim" cz. 3 (cd. Wilat)


Lipiec 2026
– No spójrz na niego. Od razu widać, że jest coś nie tak – mruknęłam, wskazując ruchem głowy młodego samca. Miał szare futro, dość cienki ogon i niewielki wzrost. Był niższy nawet ode mnie. Podobno – tak samo jak Cess – był hybrydą, z tym, że on mieszał w sobie cechy wilka i kota. 
Dobrze, że Redian jeszcze się o tym nie dowiedział. Od razu pobiegłby zaczepiać nowego. 
Tak właściwie... Gdzie on teraz jest? 
Zacisnęłam ząbki, zdając sobie sprawę, że pewnie znowu błąka się po dżungli. Przysięgam, nie mam już sił do tego kocura!
– Przestań, Tor. Zdaje ci się. – As machnął łapą. – Poza tym, od kiedy tak przejmujesz się nowymi? 
– Od kiedy ty jesteś tak nieczuły? – odparowałam. Irytowało mnie zachowanie mojego partnera. Powinniśmy dbać o nowych, żeby od nas nie odchodzili. Czy to było tak trudne do zrozumienia?
– Pytałem poważnie. Nigdy nie widziałem, żebyś wyrażała takie zainteresowanie. Mam być zazdrosny? Zdradzasz mnie z jakimś nowym pół-kotem, który mógłby być twoim synem?
– Nie jestem aż tak stara  burknęłam tylko.
– Czyli jednak? A ja tak cię kocham! Co z naszymi szczeniakami?! Nie możesz tak po prostu nas zostawić!
Basior uniósł teatralnie pysk. Jego krzyk ściągnął na nas zaciekawione spojrzenia wilków z watahy. Kątem oka widziałam jak kilka z nich uśmiecha się. Na moje szczęście już chyba wszyscy byli przyzwyczajeni do takich akcji ze strony Asgrima. Gdyby nie to, nieraz wyszłabym na okropną matkę i partnerkę. 
– Przestań się wydurniać, As. Nikogo nie mam zamiaru zostawiać. Po prostu mnie to intryguje –mruknęłam i przewróciłam wymownie oczami. Nie chciałam, żeby wciągnął mnie w dyskusje na temat mojego "zdradzania".
– Nie wydurniam się – zaprzeczył od razu samiec. Przyjrzał mi się dokładnie, a ja widziałam, jak kąciki jego ust drgają. Tyle wystarczyło, żebym wiedziała, że za moment znowu powie coś głupiego. – A ty jesteś stanowczo zbyt ciekawska. Zresztą, jak zwykle.
– Co to miało znaczyć? – Zmrużyłam groźnie oczy.  Jeszcze jakbyś sam był lepszy na tym polu.
– A TO co miało znaczyć? Nie jestem ciekawski.
– Ja też nie.
Basior spojrzał na mnie – podobnie jak ja – mrużąc oczy. W końcu wyszczerzył zęby i wyciągnął łapę, żeby prawdopodobnie potargać mnie po głowie. Zrobiłam szybki unik, przez co ten stracił równowagę i upadł na piach, wzbijając w powietrze kilka jego drobinek.
– Niech ci będzie. Iść z nim pogadać? – zapytał, wstając i otrzepując sierść.
– Jednak cię to interesuje? – Uśmiechnęłam się słodko.
– Idziesz ze mną czy nie? 
Basior całkiem zignorował moje pytanie, co uznałam za jawny znak zwycięstwa. Wyszczerzyłam zęby w dumnym uśmiechu i przytaknęłam. 
Podeszliśmy do nowego, który wyglądał na trochę zagubionego, kiedy As dość mocno naruszył jego przestrzeń osobistą, pytając, czy wszystko w porządku jakby byli najlepszymi kumplami na świecie.
–  Czy wszystko w porządku? Tak... Czemu miałoby nie być?   zapytał, a ja nie musiałam mieć żywiołu uczuć, żeby wyraźnie dostrzec w tym kłamstwo.
Westchnęłam i stanowczo odepchnęłam od niego Asgrima, który fuknął niezadowolony. Nowy wyglądał jakby już całkiem nie wiedział, co powinien zrobić. Nie dziwiłam mu się. Pewnie z jego perspektywy ta sytuacja była naprawdę pokręcona. Co też strzeliło mi do głowy, żeby do niego podchodzić? As miał rację. Nigdy wcześniej nie robiłam czegoś podobnego.
– Widzę, że jest coś nie tak. Mimo wszystko jesteśmy teraz w jednej watasze i należałoby się wzajemnie wspierać. Jeżeli stało się coś złego, możesz powiedzieć o tym nam albo komuś innemu – Spojrzałam mu prosto w oczy. – Oczywiście, jeżeli nie chcesz, nie będziemy naciskać.
– Tylko pamiętaj, że pomoc proponuje ci najlepszy wilk w tej watasze. Wspaniały weteran, najcudowniejszy ze wszystkich – dodał As. W odpowiedzi posłałam mu wymowne spojrzenie oraz jedno słowo przez łączę: przestań. – No i jego partnerka. Też całkiem niezła.
Przewróciłam oczami.
– Nie słuchaj go. Zawsze gada bzdury bez większego celu.
– Nie słuchaj jej. Zawsze podcina mi skrzydła, bo jest zwyczajnie zazdrosna o moją wspaniałość.
– As...
– Dobra, dobra. To jak, nowy, co z tobą?
Wilk był jeszcze bardziej skołowany niż chwilę wcześniej. Patrzył to na mnie, to na Asa, widocznie nie wiedząc, co powinien odpowiedzieć. Stłumiłam cisnące mi się na język przekleństwo. Zaczynałam żałować, że w ogóle wpadłam na pomysł zagadania do nowego. Oby tylko się nie wystraszył i uciekł już teraz.
– Nawet was nie znam – stwierdził jedynie.
– Zawsze możemy się poznać. Jestem As, a to Tori – wskazał na mnie łapą. – No, teraz ty się przedstaw.
– Wilat. 
– To jak, Wilacie, z czym masz problem i czy możemy ci jakoś pomóc? – zapytał As, nim zdążyłam go powstrzymać. Naprawdę wolałam już sobie pójść i dać spokój. To zdecydowanie nie była nasza sprawa. Czemu musiałam angażować do tego jeszcze Asa? Przecież znam go nie od dziś, powinnam wiedzieć, że jeśli wyrazi zainteresowanie, nie da nowemu spokoju.
Oblizałam nerwowo pysk, wpatrując się w Wilata. Szukałam na jego pysku znaków, które mogłyby mi podpowiedzieć, co dokładnie zamierza. Idąca od niego aura uczuć nie mówiła mi jednak wszystkiego...

<Wilat? Nie uciekaj, proszę! :D>

Zdobyto: 31 czerwonych⎹ 17 pomarańczowych⎹ 23 zielonych⎹ 48 niebieskich⎹ 46 granatowych⎹ 45 fioletowych⎹ 6 różowych odłamków

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz