wtorek, 7 lipca 2020

Od Hitama "Karczma" cz. 5

Lipiec 2026 r.
– Przyzwyczaicie się do siebie – dodała Suzanna. Hitam na te słowa mocniej objął Gavriela. Chłopak okazał się jeszcze drobniejszy, niż z początku myślał.
– To będzie trudne...
– A co ja mam powiedzieć? – burknął Gavriel – Nawet nie umiem sobie tej całej watahy wyobrazić.
– Przynajmniej nauczysz się dzięki temu czegoś nowego... – Suzanna postukała nerwowo palcem w stół, unikając spojrzenia Cess. Do tej pory obserwowała cały ten obrazek z głupim uśmieszkiem na twarzy. Odwróciła się dopiero, kiedy Elvin szturchnął ją w ramię. Wówczas Suzanna pociągnęła nosem i przetarła oczy.
– Tutaj też bym się wiele nauczył...
– Nie zapomnij pożegnać się ze swoimi nauczycielami, dobrze? Możesz im też coś kupić, jeśli chcesz... – powiedziała Suzanna, zupełnie ignorując słowa Gavriela.
– Raczej już wszystko mają. Nie ma czego im kupować.
Hitam ostrożnie uwolnił się z objęcia Gavriela. Chłopak jakby z drobną ulgą odsunął się od mężczyzny.
– Suzi... czy mogę cię zapytać o jedną rzecz...? – zapytał Hitam.
– Proszę.
– Kto jest ojcem Gavriela...?
Suzanna zamarła. Utkwiła nieruchomy wzrok w twarzy Hitama. Nadal miała zaczerwienione oczy i policzki od płaczu. Pociągnęła po raz kolejny równie czerwonym nosem, po czym powoli odpowiedziała:
– Nie mogę powiedzieć.
Hitam patrzył na nią z niedowierzaniem.
– Może kiedyś... ale wybacz, teraz naprawdę nie mogę.
Gavriel opierał głowę na dłoni ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy.
– A Gavriel wie...?
– Wie. Ale jemu też zabroniłam mówić.
– A ja co jak co, ale takich poleceń się trzymam – dodał Gavriel.
Hitam pokiwał głową. To jednak wzbudziło w nim tylko więcej podejrzeń. Musiała mieć jakiś powód, dla którego chciała to ukryć. I dlaczego tak bardzo ją tym speszył.
– Jak nic jest zazdrosny – oświadczył Gavriel. Hitam domyślił się, że chodziło o niego.
– N-nie jestem.
– Zadrżał mu głos. Mamo, ja na twoim miejscu zacząłbym się martwić.
– Ja... – Suzanna popatrzyła na swoje dłonie – W sumie to kiedyś całkiem podobał mi się Hitam. Ale to było kiedyś. To już nieważne.
Hitam na tę rewelację aż się zakrztusił. Patrzył wytrzeszczonymi oczyma na Suzannę. Cess za to zagwizdała. Elvin coś do niej pospiesznie wyszeptał, na co się zaśmiała. Zaraz potem kontynuuował wycieranie kufli po piwie.
– Naprawdę? Ja... komuś się podobałem? – zapytał zszokowany. Suzanna przeklęła pod nosem.
– Czyli mogłam powiedzieć ci wcześniej? Jesteś i inteligentny przystojny, i jestem pewna, że masz znacznie więcej wielbicielek, niż ci się wydaje. Tylko wstydzą ci się tego powiedzieć ze względu na stanowisko. Możesz spróbować szczęścia, a nuż natrafisz na kogoś, komu podobasz się od dawna.
Hitam czuł, jakby całe życie przemknęło mu przed oczami. Dlaczego nigdy nie dostrzegł tego, że podobał się Suzannie...?
– A.... jeśli bylibyśmy znowu oficjalnie razem... nie spodobałoby się to twojemu partnerowi, prawda? – zapytał. Głos drżał mu bardziej, niż by sobie tego życzył.
– Obawiam się, że nie – odpowiedziała, stukając przydługimi paznokciami o kubek. Hitam westchnął cichutko.
– Czyli, że jesteście razem oficjalnie.
– Jeśli można tak to nazwać... – Suzanna zaśmiała się nerwowo – Sama nie wiem, jak można by nas określić. Wiem jednak, że byłby zazdrosny, gdybym zaczęła się spotykać z kimś innym.
– Rozumiem.
Zazdrosny... cóż za mocne słowo – Gavriel parsknął – Mogę trochę herbaty?
– Elvin... mógłbyś? – Suzanna nerwowo uśmiechnęła się do karczmarza. Ten bez słowa zniknął na zapleczu. Zaraz potem wrócił z drugim kubkiem pełnym gorącego naparu ziołowego.
– Świetnie – Gavriel uśmiechnął się szeroko, przysuwając do siebie naczynie.
– Nie będziesz tęsknić za rodzicami...? – zagadał Hitam.
– Mh... Nie wiem – Gavriel skrzywił się – Zobaczymy. To tylko trzy pory roku... Tak, trzy?
Suzanna skinęła głową.
– I będziesz wracać tutaj każdego lata, jak dobrze rozumiem? – upewnił się Hitam.
– Tak. Po więcej wiedzy i tak dalej – odparł Gavriel. Teraz to on zaczął stukać palcami o stół. Hitama aż przeszły dreszcze na myśl jak bardzo będzie mu on przypominać o Suzannie. Takie drobnostki, o których nawet nie zdawali sobie sprawy... Przyzywczajenia i dziwactwa...
– Ile masz miesięcy? – pytał dalej.
– Potężne dwa lata – Gavriel poprawił się na ławce. Dopiero wtedy Hitam zwrócił uwagę na to, że chłopak miał o kilka odcieni ciemniejszą cerę niż jego mama.
– Niecałe – poprawiła go Suzanna – Jest już dużym chłopcem. Poradzi sobie beze mnie. W ten czas możesz sprawować nad nim pełną opiekę... Wraz z Navri, jeśli oczywiście udzieli na to zgodę.
– W co szczerze wątpię – Hitam przygryzł wargę, ponownie zerkając na Gavriela.
– Coś nie tak? – burknął chłopak, odstawiając kubek.
– Nie, po prostu... – Hitam urwał – Navri raczej nie lubi dzieci.
– Nie jestem dzieckiem – oświadczył ostro Gavriel.
– Więc... może opowiesz mi coś więcej o watasze? Jestem naprawdę ciekawa, jak sobie radzicie. Co mnie ominęło i jak się rozwinęliście – zaproponowała z delikatnym uśmiechem Suzanna. Hitam potrzebował chwili na odetchnięcie, a dopiero potem zaczął mówić.
Opowiadał długo, wspominał o detalach, a czasem cofał się do faktów, które pominął wcześniej. Wspominał jej o każdym narodzonym w watasze szczeniaku, o każdym nowym członku i nowym związku. O kłótniach między szczeniakami i anegdotkami zasłyszanymi u innych wilków. Zajęło mu to tak wiele czasu, że w międzyczasie Gavriel zasnął z twarzą na stole, a Elvin wraz z Cess udali się do jego pokoju. Został tylko Hitam, Suzanna i lampa naftowa. Czasem śmiali się z historyjek, czasem dorzucali jakieś komentarze od siebie. Nigdy wcześniej nie rozmawiali tak długo i tak żywiołowo. Przestali dopiero, kiedy im obu zabrakło już siły. Siedzieli wówczas, milcząco patrząc na swoje ludzkie twarze.
– Może... chciałabyś się zdrzemnąć u mnie...? – zaproponował nieśmiało Hitam – I tak niedługo świta...
– Ale na nic nie licz.
Hitam uśmiechnął się lekko.
– Spokojnie, nawet nie przeszło mi to przez myśl.
Hitam delikatnie szturchnął Gavriela w ramię. Chłopiec zaspany uniósł głowę. Jego grube, ciemne loki zmierzwiły się na czole tak, że teraz serczały pionowo.
– Co się dzieje...? Już rano...?
– Idziemy na górę spać – powiedziała Suzanna, gotowa do wyjścia. Zostawiła pieniądze dla Elvina za ladą.
– Mhm, dobra – odpowiedział Gavriel, leniwie wstając do stołu. Zahaczył przy tym butem o siedzenie. Syknął z irytacją, a potem zmienił formę w wilczą. Nadal pijanym krokiem potruchtał w stronę schodów.
– Nie będziesz mieć nic przeciwko, jeśli Gavriel zabawi u ciebie do południa? Chcę, żeby się wyspał – zapytała Suzanna.
– Nie ma sprawy. W końcu... jest częścią stada.
Gavriel akurat potknął się na schodach, niemal upadając prosto na pysk. Przeklął, zwijając się z bólu. Musiał sobie zgnieść któryś palec.
– Wszystko w porządu? – zapytał Hitam.
Gavriel zbył jego pytanie. Przyspieszył, wspinając się po schodach. Hitam zaśmiał się do siebie na ten widok. Suzanna odpowiedziała mu tym samym.
– Jak zwykle uparty... – skomentowała.
– Zupełnie jak ty – oświadczył Hitam, wyprzedzając Suzannę o dwa kroki. Zdołała jednak jeszcze dać mu kuksańca w bok. Hitam wydał z siebie kolejny zduszony śmiech.

Zdobyto: 64 czerwonych⎹ 38 pomarańczowych⎹ 58 zielonych⎹ 31 niebieskich⎹ 33 granatowych⎹ 46 fioletowych⎹ 23 różowych odłamków

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz