niedziela, 7 czerwca 2020

Od Morgana "Dlaczego maluchy muszą się tylko bawić?" cz. 10


Sierpień 2025
Cieszyłem się, że bliźniaki przyszły na zajęcia kreatywne. Bycie jedynym szczeniakiem w grupie nie było złe, jednak obecność innych zawsze sprawiała, że lekcje były o wiele ciekawsze. Poza tym Yngvi była fajną towarzyszką. Lubiłem jej energię i radość, którą ze sobą niosła. Była czasem trochę pyskata względem nauczycieli, co mi się nie podobało, ale nadal była znacznie lepsza od swojego brata. Yvar był prawdziwym gburem! Ciągle tylko warczał na mnie i na Kaiju, a względem Eunice był czasem strasznie niemiły. Tata powiedział, że jest pewnie trochę zazdrosny i obiecał porozmawiać o tym z jego rodzicami, ale nadal tego nie zrobił. Nie mogłem się doczekać, aż pan Asgrim i pani Tori się nim zajmą!
Potrząsnąłem główką. Musiałem jak najszybciej wybrać farbki, z pomocą których miałem stworzyć swoje dzieło. Już wcześniej obmyśliłem, co miało ono przedstawiać. Jednak minęła chwila, nim znalazłem odpowiednie. Było ich naprawdę wiele - może nawet tysiąc!
Brałem po jednej do pyszczka i bardzo uważnie przenosiłem. Nie chciałem, żeby żadna z nich się wylała. Kiedy wszystkie znalazły się już przy mojej deseczce ostrożnie zamoczyłem łapkę w białej farbie. Była przyjemnie zimna i znacznie gęstsza niż woda. Kiedy ją wyciągnąłem kilka kropel spadło na piasek. Z zaskoczeniem zauważyłem, że wtedy stał się on jaśniejszy. Nie mogłem jednak zbyt długo na niego patrzeć, bo farba coraz bardziej uciekała z mojej łapki. Szybko przyłożyłem ją do deseczki i odcisnąłem na niej kształt mojej łapki.
Zadowolony przycisnąłem ją jeszcze kilka razy. Co ciekawe - z każdym kolejnym razem ślad był coraz słabszy. Widocznie musiałem znacznie częściej moczyć łapkę w farbce. Nie przeszkadzało mi to - była ona naprawdę przyjemna w dotyku.
Długo zajęło mi stworzenie odpowiedniego kształtu. Wszystko utrudnił fakt, że nie mogłem pozbyć się raz postawionej plamy. Przez to musiałem się bardzo namęczyć, żeby naprawić kilka błędów wynikających chociażby ze ściekających z łapki kropel. Miałem jednak wrażenie, że w końcu mi się udało. Wówczas sięgnąłem po brązową i z przerażeniem zwróciłem uwagę, że po wyciągnięciu z niej łapki w pudełeczku został biały ślad.
- Proszę pana! Chyba zepsułem farbkę! - zawołałem przestraszony. Pan Dernet czym prędzej do mnie podszedł, a zaraz po nim przybiegła Vi.
- Zepsułeś? Ale jak? Pokaż, pokaż! - wołała szczerze zainteresowana.
Nie zwróciłem na nią uwagi, z przerażeniem wpatrując się w nauczyciela. Ten nachylił się w stronę farbki, a kiedy podniósł pyszczek, widniał na nim uśmiech. Dlaczego nie był zły?
- Tylko ją zabrudziłeś. Zanim zamoczysz łapkę w nowej farbce, wyczyść ją.
Skinąłem głową. Tak, to brzmiało bardzo sensownie! Teraz tylko jedna rzecz nie dawała mi spokoju.
- A co z tą farbką? Da się ją wyczyścić?
Pan Dernet zamiast odpowiedzieć, wziął patyczek i zmieszał oba kolory. Patrzyłem na to zaniepokojony. To nie wyglądało na metodę czyszczenia!
- Białej farbki było na tyle niewiele, że kolor prawie się nie zmienił - powiedział, odkładając na bok patyk. Nachyliłem się nad farbką. Faktycznie była odrobinkę jaśniejsza, ale dzięki temu jeszcze bardziej pasowała! - W przyszłości, jeśli będziecie chcieli jaśniejszy kolor, zmieszajcie je ze sobą na przykład na liściu - poradził jeszcze, nim poszedł w stronę jakiegoś innego wilka, który wyglądał prawie identycznie jak on sam. Może byli rodziną?

<c.d.n.>



Zdobyto: 7 czerwonych⎹ 13 pomarańczowych⎹ 1 zielonych⎹ 16 niebieskich⎹ 9 granatowych⎹ 18 fioletowych⎹ 0 różowych odłamków

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz