wtorek, 14 lipca 2020

Od Lind "Szczęśliwa rodzina" cz. 1

Październik 2026
Crane spoglądał na mnie okrągłymi oczami. Wyglądał, jakby nie wiedział, co moje słowa w ogóle oznaczały. A wcześniej sam nalegał, bym poszła w tej sprawie do lekarza. Westchnęłam głośno i odgarnęłam sprzed oczu grzywkę; po tylu latach robię to już całkiem machinalnie.
– Jesteś pewna? – Crane wreszcie wydobył z siebie głos.
– Ja wierzę Ellamarii... A ty? – Usiadłam naprzeciwko mojego partnera. Nadal utrzymywałam na pysku lekki uśmiech.
– Chyba... chyba też...
– Zachowujesz się za to, jakbyś nie wierzył mnie – Trąciłam go łapą w ucho. – Spójrz na mnie.
Crane wykonał polecenie.
– Będziemy mieć drugie maleństwo – powtórzyłam bardzo powoli, by już na pewno wszystko zrozumiał.
– To... to naprawdę wspaniale – mruknął Crane. Na jego pysku zagościł uśmiech, ale w głosie wyłapałam sporo wahania.
– Nie cieszysz się? Już nie chciałbyś mieć kolejnego małego skarbka?
– Morgan nie jest już taki mały... – zaznaczył wilk.
– Dlatego będzie wspaniałym starszym bratem, prawda? – Spojrzałam mojemu partnerowi prosto w oczy.
– Tak. Będzie – Crane położył łapę na mojej. – Po prostu... jestem trochę zaskoczony, że to już... 
– Wiesz... nie "już-już". Trochę jeszcze musimy poczekać – oznajmiłam. 
– No tak... Pewnie.
Crane podszedł bliżej i przytulił mnie. Nie okazał radości w ten sposób, jakiego oczekiwałam, ale teraz już miałam pewność, że faktycznie ją ze mną dzielił. Przymknęłam oczy i wsłuchałam się w wiecznie spokojne bicie jego serca. Uwielbiałam ten dźwięk. Pozwoliłam sobie na chwilę zapomnieć o wszystkim; całym otaczającym nas świecie i nawracających lękach. Myślałam tylko o naszej rodzinie. Rodzinie, która wkrótce będzie jeszcze większa.
– Masz już pomysł na imię? – spytałam po chwili.
– Myślę, że wolałbym najpierw znać płeć... Nie chciałbym przywiązać się do żadnego pomysłu, dopóki nie wiemy, czy to samczyk czy samiczka...
– A którą opcję byś wolał? – podniosłam wzrok na dwukolorowe oczy Crane'a.
– To chyba nie ma znaczenia... – mruknął mój partner, nieśmiało wypuszczając mnie z uścisku.
– Myślisz, że będzie mieć pióra czy dwukolorowe oczy? – Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
– Nie wiem, nie znam się na dziedziczeniu cech... – odpowiedział wilk. – Wszystkiego dowiemy się w swoim czasie.
– Ale chyba miło jest trochę się nad tym pozastanawiać już teraz, co nie?
– Nie będę ci zabraniał, skarbie – skwitował pogodnie wilk.
Zaśmiałam się i pocałowałam go. Byłam najszczęśliwszą istotą na świecie. Gdyby każdy dzień mógłby być jak ten...
Podniosłam uszy. Usłyszałam głośne mlaskanie. Wkrótce odnalazłam źródło tego dźwięku. Nieopodal nas, w cieniu palm, siedział Ting. Jakim cudem nie zauważyłam go wcześniej?!
– Długo tu tak siedziałeś? – rzuciłam w jego stronę.
– Cały czas – odparł bez wyrazu odmieniec i odgryzł kawałek olbrzymiego chrabąszcza.
Mimowolnie się skrzywiłam. Ostatnio znaleźli z Baldorem żerowisko naprawdę wielkich (więc też potwornie obrzydliwych) owadów.
– Moglibyśmy prosić o odrobinę prywatności, Ting? – westchnął Crane.
– Ale czy ja wam przeszkadzam, Jednooki? Czekam tylko na odpowiedni moment do złożenia gratulacji.
Odsunęłam się trochę od mojego partnera i odwróciłam w stronę odmieńca.
– Proszę bardzo; daję ci ten moment.
– Gratulacje – rzucił Ting, chowając chrabąszcza do kieszeni.
Posłałam mu przyjacielski uśmiech w ramach podziękowania. Mimo jego denerwujących zwyczajów, nadal był to miły gest. Po chwili jednak zauważyłam, że Strażnik nie zbierał się do zostawienia nas samych. Crane spojrzał na mnie, jakby prosił mnie żebym coś jeszcze powiedziała.
– A teraz na co czekasz? – zapytałam wreszcie Tinga.
– Teraz już na nic. Po prostu mi tutaj wygodnie.

<C. D. N.>

Uwagi: brak.

Zdobyto: 25 czerwonych⎹ 19 pomarańczowych⎹ 23 zielonych⎹ 15 niebieskich⎹ 18 granatowych⎹ 5 fioletowych⎹ 2 różowych odłamków

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz