sobota, 20 kwietnia 2019

Od Lind "Kolorowe zguby" cz. 2 (C.D. Leah)


Lipiec 2023
Pobiegłam pod wskazane przez smoka drzewo. Istotnie, było tam kolejne, tym razem samotne, barwne jajko. Mój towarzysz - Ting szybko mnie dogonił i delikatnie podniósł je. Odwróciłam wzrok. Wszyscy już coś znaleźli, tylko nie ja. Niby nic takiego, a jednak przeszkadzał mi ten fakt. 
- To jest dopiero dzieło sztuki - mruknął Odmieniec, obracając w łapach jajko. Mimowolnie skierowałam wzrok z powrotem na nie. Pomalowano je tylko dwoma kolorami - czerwonym w charakterze bazy i białym. O wyjątkowym efekcie stanowiły drobne wzory - delikatne fale o różnej grubości sąsiadujące z rzędami kropek i różnych figur geometrycznych. Szlaczki rozchodziły się promieniście od góry skorupki i łączyły z powrotem na dole.
Do naszej dwójki podeszła Leah. Ting wyciągnął w jej stronę otwartą łapę z jajkiem, które bądź co bądź wypatrzył Arkan.
- Aratris faktycznie ma talent - Wilczyca pokiwała głową z uznaniem. Odebrała od Odmieńca barwne znalezisko.
- Tego nie można mu odmówić - odparł mój towarzysz. 
Ja w międzyczasie ruszyłam dalej. Od teraz zaglądałam pod k a ż d y krzaczek, który mijałam. Trochę to zajęło, ale wreszcie i ja na coś trafiłam.
- Jest! - wykrzyknęłam, sięgając po jasnoróżowe jajko.
Do pomalowania jego skorupki użyto wielu odcieni tego samego koloru farby. Widoczne były na nim delikatne zarysy kształtów liści. Taki efekt zapewne osiągnięto przykładając rośliny do wysychającej farby.
Usłyszałam łopot skrzydeł. Arkan usiadł na gałęzi innego drzewa; nieco bliżej mnie. Wyciągnął szyję żeby przyjrzeć się temu, co znalazłam. 
- W takim razie - zaczęła Leah. - Mamy łącznie ... - zacięła się. Ewidentnie próbowała obliczyć to w pamięci, ale z marnym skutkiem. Popatrzyła po pozostałych w poszukiwaniu podpowiedzi. Ja niestety nie potrafiłam jej pomóc. 
- Dwa żuki, trzy mrówki i dwie muchy - mruknął Ting, znów ukryty w zaroślach. Powstrzymałam śmiech, słysząc jego komentarz. 
- A co z ilością jajek? - sprecyzowała wadera, wywracając oczami. 
- A, to nie liczyłem - oznajmił Odmieniec. - Za to znalazłem kolejne - Wyłonił się z wysokiej trawy. 
- Tak czy inaczej... Idzie nam dosyć szybko - odebrałam od towarzysza następne jajko. 
- Ciekawe czy reszcie idzie tak samo dobrze - mruknęła Leah. 
Wróciliśmy do indywidualnych poszukiwań. Wkrótce znów dopisało mi szczęście i znalazłam aż dwa jajka. Jedno (pomarańczowo-żółto-zielone) leżało na widoku, przez co o mało go nie zdeptałam, skupiona na szukaniu pod krzakami. Kolejne (granatowo-białe) znalazłam w resztkach próchniejącego pniaka. 
Chwilowo nie rozmawialiśmy ze sobą, ot zabrakło tematu. Po upłynięciu parunastu minut ciszy, Leah spytała, czy coś mamy. Podeszłam do niej i pochwaliłam się znalezionymi dwoma jajkami. Z gęstej trawy słychać było mlaskanie Tinga i jego niewyraźny pomruk, iż on też trafił na kilka. Zauważyłam, że Arkan się nie odzywał, więc omiotłam wzrokiem korony drzew. Dostrzegłam smoka na jednej z niższych gałęzi, kawałek za nami. Siedział bez ruchu. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że śpi. Leah podeszła nieco bliżej i zawołała głośno swojego towarzysza po imieniu. Smok podskoczył i wtedy konar, na którym odpoczywał, złamał się z trzaskiem. Ark nie zdołał odpowiednio zareagować i przy akompaniamencie donośnego łoskotu spadł na ziemię.
- Nic mi nie jest! Nie pierwszy i nie ostatni raz - oznajmił, nie podnosząc się nawet. 
Westchnęłam i spojrzałam na moją przyjaciółkę. Pokręciła głową, patrząc na smoka, a potem wróciła do poszukiwań. Poszłam w jej ślady. Nagle moich uszu dosięgnął jakiś nowy, niewyraźny dźwięk. Coś dużego zmierzało w naszą stronę. Źródło szelestu było znacznie oddalone, więc uznałam, że to pewnie jeden z zaprzyjaźnionych z watahą smoków i wróciłam do rozgarniania wyższej roślinności. W pewnym momencie zwróciłam uwagę na kilka krzewów, które wyróżniały się spośród reszty roślinności. Zainteresowana podeszłam bliżej. Rośliny miały ciemnofioletowe liście i błękitne owoce przypominające agrest. Zanim zdążyłam powiadomić o swoim odkryciu pozostałych, u mojego boku stanął Ting.
- Co znalazłaś? - spytał.
- Nie jestem pewna - odparłam. - Ale wygląda to na... Niebieski Agrest! 
- Skąd wiesz, że to akurat to? 
- Zgadza się w stu procentach z opisem - oznajmiłam szybko. - Pomóż mi nabierać owoców. Przydadzą nam się.
- Myślałem, że szukamy rozrzuconych jajek...
- To nasz priorytet. Agrest zbierzemy przy okazji - zarządziłam z uśmiechem na pysku. Zamierzałam zabrać ich ze sobą jak najwięcej. 

<Leah?>

Wygrana: 7 jaj

Uwagi: Brak daty. "Próchniejącego" piszemy prze "ó".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz