poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Od Lind "Poszukiwań ciąg dalszy" cz. 1

Lipiec 2023
Drugiego dnia postoju warunki nie uległy widocznej poprawie. Moich wrażliwych uszu dobiegło wiele głosów, iż jest jeszcze gorzej. Jakiś wariat nawet biadolił, że pewnie nie przeżyjemy następnego etapu podróży drogą powietrzną. A wszystkie te opinie poznałam, leżąc w cieniu drzew; odpoczywając po skromnym posiłku. Kiedy słuchałam kolejnego, całkiem ciekawego wywodu na temat zmian pogody, dostrzegłam nad sobą wilczą czaszkę i parę złotych oczu skierowanych na mnie. 
- Na co się gapisz? - spytałam.
- Na ciebie, myślałem, że to oczywiste - padła odpowiedź Odmieńca.
- Masz jakąś sprawę czy po prostu chcesz "umilić" mi czas swoim gadaniem? - potarłam pyszczek łapą. 
- Raczej to pierwsze. Spójrz - wyciągnął w moją stronę jajko o pomalowanej na czerwono skorupce. 
Podniosłam głowę z ziemi. 
- Gdzie to znalazłeś? Jeszcze jakieś zostały? - spytałam szybko.
- Wystarczyło pójść od drugiej strony stada wypoczywających smoków - Odmieniec zapakował swoje trofeum do mojej torby. - Wstawaj, na pewno jest ich tam więcej. 
- Nie musisz dwa razy powtarzać - odparłam. Wyjątkowo miałam ochotę posłuchać jego polecenia. 
Czym prędzej pobiegłam we wskazanym przez Tinga kierunku. Odmieniec w międzyczasie wskoczył na mój grzbiet. W normalnych warunkach próbowałabym go zrzucić, ale teraz tylko cieszyłam się, że mam jeszcze szanse rywalizować o obiecaną watasze nagrodę. Dotychczas byłam święcie przekonana, że cała okolica została przeczesana wzdłuż i wszerz już wczoraj. Ominęłam kilka wilków, później też większych i mniejszych smoków. Oddaliwszy się nieco od pozostałych, zwolniłam do szybkiego marszu. Zaczęłam uważnie oglądać podłoże z myślą o wyróżniających się, kolorowych jajkach. Nagle Ting ryknął:
- Stój! Uważaj! 
Odskoczyłam i stanęłam w miejscu.
- O co chodzi? - zaczęłam szukać przyczyny jego krzyków. 
- Prawie zdeptałaś jajko!
Spojrzałam na ziemię. Dopiero po kilku chwilach dostrzegłam pomalowaną na zielono skorupkę. Niemal zupełnie zlewała się z otaczającą ją roślinnością. Używając swojego żywiołu, delikatnie podniosłam znalezisko. Dostrzegłam na nim różne motywy roślinne, przerywane naprawdę malutkimi plamkami złota. Nie przyglądałam się mu dłużej, nie wiadomo ile jajek zdołamy jeszcze znaleźć, zanim ktoś nas uprzedzi. Był tutaj świeży zapach innych wilków. Ruszyłam dalej, jednak teraz już uważałam, gdzie stawiam łapy. Następne jajko znalazłam pod jednym z kolczastych krzewów, kolejne w korzeniach drzewa, które dzielnie rosło na gołych skałach. Ting ostrzegał mnie z wyprzedzeniem o każdej barwnej zgubie leżącej na mojej drodze. Zbierając coraz więcej jajek, zaczęłam się zastanawiać, czy może jednak nie poszukam kogoś, kto udzieliłby mi lekcji "matematryki", czy jak to tam nazywają. Na dłuższą metę chyba lepiej umieć rozróżniać więcej liczb, niż jeden, dwa, trzy, cztery i siedem. 
***
Zatoczyliśmy wokół docelowego miejsca zbiórek całkiem spore koło. Trafiliśmy na kilka miejsc, gdzie nie było już żadnych jajek, ale także na parę zakątków, które inni poszukiwacze pominęli zupełnie. Nadal pozwalałam Tingowi siedzieć na swoim grzbiecie. Był bardzo przydatny jako dodatkowa para oczu. Idąc dalej przed siebie, dotarłam nad brzeg dużego stawu, ciasno otoczonego przez drzewa tutejszego lasu. Odmieniec zeskoczył na ziemię i zaczął polować na chmary komarów krążące dookoła. Omiotłam wzrokiem okolicę. Zdawało mi się, że tuż przy brzegu widziałam jajko. Podeszłam bliżej i odkopałam je z mułu. 
- Kolejne? - spytał Ting, mlaszcząc.
- ...Nie - westchnęłam, zrozumiawszy, że to nie to, czego szukamy. - Tylko jakiś kamień - podniosłam otoczak, żeby lepiej mu się przyjrzeć pod światłem. Był wyjątkowo gładki. Wyglądał trochę jakby powstał ze srebra, ale miał niebiesko-fioletowy połysk. Nie dane mi było jednak dłużej go oglądać; wkrótce Odmieniec bez pytania przejął ode mnie specyficzny kamień. 
- Hej!
- Zachowam go sobie - oznajmił Ting.
Westchnęłam z rezygnacją. Miałam w planach to samo, ale nie będę przecież bić się z moim towarzyszem o byle otoczak.
- Chodź, idziemy dalej - ruszyłam udeptaną ścieżką naokoło stawu.
- Czekaj! - rzucił Ting. 
Zatrzymałam się, odwróciłam i spojrzałam na niego z wymalowanym na pysku zdaniem "O co ci znowu chodzi?". Zauważyłam, że mój towarzysz wlepił wzrok w coś nad jego głową. Nie musiałam długo szukać obiektu jego zainteresowania. Parę metrów nad nami, na jednej z gałęzi wisiało kilka... sopli lodu. Pomimo wysokiej temperatury, nie topniały. Czy to... jakaś iluzja? Zaczęłam węszyć, przekonana, że lada chwila znajdę odpowiedzialnego za to złudzenie żartownisia.

<C.D.N>

Wygrane: 4 jaja

Uwagi: brak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz