środa, 1 maja 2019

Od Asgrima "Władca małej grudki ziemi to nadal władca" cz. 2

Lipiec 2023
Redian szedł pewnym krokiem. Jego ogon był dumnie wyciągnięty w górę, nawet gdy skakał, omijając przeszkody. Sprawiał wrażenie, jakby wiedział dokąd idzie, więc tereny z pewnością były mu znane. Ja natomiast widziałem je po raz pierwszy i pewnie nie jeden inny wilk też się jeszcze w nie nie zapuścił. Nie istniały jakiekolwiek ścieżki czy chociaż ich zarysy. Teren był nienaruszony przez dziesiątki wilków chodzących w te i we wte. Spodziewałem się znaleźć w okolicy jakieś jaja, ale nie byłem pewien, czy gdybym zatrzymał się lub odszedł na samodzielne poszukiwania, nie zgubiłbym mojego kociego przewodnika. Redian i tak ginął mi wśród wszechobecnej roślinności, a przecież szedłem nie dalej, niż odległość kilku wilków.
W którymś momencie kociak odwrócił się w moją stronę w taki sposób, że szedł dalej tyłem. Na jego pysku widniał jak zwykle radosny uśmieszek.
- I jak, proszę pana - zagadnął - znalazł pan dużo jajek?
Zmarszczyłem brwi zdziwiony i omal nie wydłubałem sobie oka jakąś ostro zakończoną gałązką. Szczęśliwie zdążyłem się uchylić tak, że ta przejechała po czubku mojej głowy, zostawiając za sobą zapewne niewielką szramę. Syknąłem cicho z (niewielkiego, lecz nieprzyjemnego) bólu.
- Chcesz powiedzieć, że ja miałem...? - zacząłem niepewnie.
Kotek pokiwał gorliwie główką i jeszcze bardziej wyszczerzył ząbki. Widząc jednak moją minę, zmarszczył brwi i zatrzymał się.
- A nie szukał ich pan? Było ich po drodze całe mnóstwo! - zawołał, zdziwiony.
Zacisnąłem zęby, próbując powstrzymać się od krzyku. Jedynie z pomocą mojej ogromnej siły woli i wrodzonego opanowania, mi się to udało. Chociaż i tak po mojej głowie chodziło wiele usprawiedliwień dla kociaka, w które chciałem uwierzyć.
- I jeszcze takie fajne roślinki! Naprawdę ich nie widziałeś?
On nie chciał cię zirytować. Krzyk tu w niczym nie pomoże. As, uspokój się. To jeszcze szczenia... kociak. Mały, czasem trochę niesforny kociak, który nigdy nie zrobiłby czegoś takiego po prostu na złość. Jego zachowanie wynika ze zwykłego nieogarnięcia. Nie miał na myśli nic złego...
Cholera, jak przydałaby mi się teraz moc Tori...
Westchnąłem głośno i siląc się na spokojny ton, powiedziałem jedynie:
- Nie.
Redian przechylił łebek i zmrużył oczy, zastanawiając się nad czymś. Po (zdecydowanie zbyt długiej) chwili potrząsnął głową i wrócił do rzeczywistości. Na jego pyszczek ponownie wkroczył uśmiech.
- Teraz nie będziemy się wracać, ale później może je pan zebrać. Prawie nikt tu nie chodzi, więc jest ich naprawdę dużo. Gdzieś w pobliżu były też takie dziwaczne owoce, może się panu na coś przydarzą - Wzruszył ramionami. Chciałem się wtrącić, ale ledwo otworzyłem pyszczek, to kotek znowu zaczął mówić. - I niech pan nie pęka, w miejsce gdzie pana prowadzę jest taka piękny stosik ślicznie malowanych jaj, że się panu w koszyczku nie zmieszczą.
Na te słowa nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Wizja tylu kolorowych jajek była naprawdę cudowna.
- Dobra, ale możesz chodzić trochę wolniej oraz wskazywać, gdzie są magiczne rośliny lub pisanki? - poprosiłem.
Wąsiki kociaka zadrgały, gdy wyszczerzył bardziej ząbki. Następnie ruszył w moją stronę i w kilkunastu szybkich susach znalazł się tuż obok mojej przedniej łapy, w którą delikatnie uderzył łapką. Czułem jak jego pazurki przeczesują moją sierść.
- To nie jest takie głupie! - zawołał - To w takim razie jedno jajko jest tutaj, obok.
Wskazał łapą miejsce w lewo i niemal od razu podążył w tamtą stronę. Złapałem mój koszyczek w pysk i najszybciej jak mogłem, poszedłem za nim.
Faktycznie było tam jedno jajeczko. Tym razem był na nim wymalowany piękny krajobraz przedstawiający morze z pieniącymi się falami. Bez dłuższego namysłu zabrałem je i włożyłem do koszyka.
Redian już chciał mnie prowadzić dalej, gdy zauważyłem niewielki krzak bzu. Ze względu na trwające lato, nie było na nim żadnych kwiatów, a jedynie owoce. Te były jednak równie użyteczne, więc nakazawszy kocurkowi zaczekać, zerwałem kilka z nich.
- Możemy już iść? Tu obok jest kolejne jajo!
- Możemy - powiedziałem, kończąc pakować owoce do koszyka.
- Super! - zawołał mój towarzysz i ruszył biegiem prosto przed siebie.
On chyba nie umie wytrzymać z byt długo w jednym miejscu - stwierdziłem w myślach - Ciekawe jak Edel z nim wytrzymuje... Wilczyca raczej nie jest teraz zbyt rozrywkowa. Mam nadzieję, że Redian za bardzo jej nie męczy...

<C.D.N.>

Wygrana: 7 jaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz