niedziela, 30 czerwca 2019

Od Crane'a "Czuję tylko zagubienie" cz. 3 (cd. Edel)

Listopad 2023
Pozwoliłem Edel na użycie mojego Naszyjnika Pożywienia. Co więcej; sam zaproponowałem takie rozwiązanie. Zrobiłem to z własnej, nieprzymuszonej woli. W momencie w którym, zrozumiałem jak bardzo jest głodna, stwierdziłem, że chcę coś dla niej zrobić. Tak po prostu. Nie dlatego, że chciałem wyglądać na miłego. Oglądanie E zaspokajającej palące łaknienie sprawiło, że poczułem się...
Jak? Dobrze? Nie... Usatysfakcjonowany? To jest TO słowo? Czy może znów za nic w świecie nie będę wiedział, jak określić własne odczucia związane z zaistniałą sytuacją...?
Obserwowałem Edel przy jedzeniu. Szarpała kolejne kęsy zająca, jakby nie widziała mięsa cały rok. Zacząłem podejrzewać, że nie jadła nic od czasu przybycia obu watah do Białego Miasta.
Tak jak prosiła wadera, jadłem razem z nią. Niemniej jednak dochodziłem do wniosku, że i beze mnie dałaby radę zjeść tego zająca w całości; nawet z pazurami. Specjalnie zwolniłem z tempem odgryzania fragmentów mięsa, żeby więcej zostało dla niej. Zresztą i tak nie byłem głodny; rano wyczarowałem sobie z tego samego Naszyjnika kawał sarniny. 
Mimo wszystko nadal dręczyło mnie pytanie, czy wadera wie o moim Medalionie Nieśmiertelności. Wpatrywałem się więc uparcie w znajomą, oczekując jakiś sygnałów. Choćby podróżowania spojrzeniem po moim pokoju, albo zerkaniem na szafkę. Jednakże, samica była skupiona tylko i wyłącznie na jedzeniu. Przynajmniej do czasu. 
W pewnym momencie E znów podniosła wzrok na moją osobę. Szybko go jednak odwróciła, jakby zawstydzona. Zachowała się, jakby nagle miała coś do ukrycia. 
No tak. Ona nie wie, że wtedy usłyszałem, co krzyczała sama do siebie. A teraz udawała, że chce traktować mnie zwyczajnie; jak TYLKO znajomego. Gdyby wiedziała, że już nie jest w stanie mnie oszukać...
Postanowiłem jak gdyby nigdy nic odgryźć od szkieletu kolejny kawałek mięsa. Tymczasem wadera zupełnie przestała jeść. Zaczęła rozglądać się po pokoju, ale tym razem ewidentnie miało to na celu wyłącznie uniknięcie mojego wzroku. Oblizałem ubrudzony pysk.
- Jeszcze jest. Ja i tak nie jestem głodny - zachęciłem ją do kontynuowania. 
W końcu nie po to zaoferowałem jej możliwość skorzystania z mojego Naszyjnika, by teraz kończyła nienajedzona. E pokiwała głową i opuściła pysk, żeby jeść dalej. Wkrótce z zająca został tylko obdrapany przez nasze kły szkielet. Po wszystkim Edel potarła pysk łapą i krótko podziękowała.
- Proszę bardzo - odparłem machinalnie. 
Wtedy zauważyłem, że na szyi wadery nadal był Naszyjnik Pożywienia. Chrząknąłem i niedyskretnie spojrzałem na ten wisiorek. W ten sposób zasugerowałem E, że powinna oddać moją własność, skoro już jej nie używa. Samica podążyła za moim wzrokiem. Kiedy zwróciła uwagę na magiczny przedmiot, natychmiast zrozumiała aluzję. 
- Och! Zapomniałam o nim - wytłumaczyła się i zaczęła czym prędzej zdejmować Naszyjnik. 
Znów przybrałem poważniejszy wyraz pyska, żeby nie miała wątpliwości, iż nie pozwolę jej go zachować. 
- Hej, przecież bym ci go nie ukradła - zapewniła Edel, odkładając wisiorek na podłogę. - Nie ufasz mi? 
- Czy ja coś powiedziałem? - rzuciłem, opuszczając brwi. 
- Nie, ale wyglądasz i brzmisz, jakbyś miał ochotę coś mi zrobić - odparła. 
Zrozumiałem, że trochę przesadziłem. Rozluźniłem mięśnie pyska i pozwoliłem swojemu wizerunkowi odrobinę złagodnieć. 
- Nie jestem złodziejka, spokojnie - zapewniła E. 
- Ta, wiem - mruknąłem, spoglądając gdzieś w bok. 
Dotarło do mnie, że poczułem autentyczny wstyd. Zastanawiałem się, co powinienem w tej sytuacji zrobić. Wiedziałem czym to uczucie było, ale jednocześnie wydało mi się takie... obce. Zanim zdążyłem dojść do jakiejkolwiek konkluzji, wadera zaczęła nowy wątek:
- Crane... - Jej głos wskazywał, że chodzi o jakąś delikatniejszą sprawę. Być może... o to zauroczenie, o którym ona myśli, że ja nie wiem. 
Wzdrygnąłem się i odwróciłem pysk w jej stronę. Nawet nie zauważyłem, że podeszła nieco bliżej. Z miejsca z którego teraz stała, musiała jeszcze bardziej zadrzeć głowę, by utrzymać ze mną kontakt wzrokowy.
Dokończ - pomyślałem.
- Ufasz mi? - spytała. - Odpowiedz szczerze. 
Nie wahałem się, przed udzieleniem konkretniej odpowiedzi:
- Tak - Ot, kolejne, kłamstwo, które powtarzam na okrągło.
Słyszałem już podobne pytanie setki razy. Odpowiadałem na nie zawsze w ten sam sposób, ale tym razem wykonałem przy tym pewien nowy gest. Mianowicie; moja jedna tylna łapa wykonała drobny krok do tyłu. Zupełnie, jakbym nagle stracił przekonanie w wypowiadaniu tego kłamstwa. 
Co się ze mną dzieje?!
Edel uniosła brew, niezbyt przekonana. Na jej pysku zamigotał smutny uśmiech.
- Bo czasem mam wrażenie, że jednak nie... - westchnęła. 
- To tylko wrażenie - dodałem szybko. 
- Jasne.
E zamruczała coś pod nosem i powoli wycofała się, zwracając mi moją przestrzeń osobistą. Jej podbródek zadrżał, a w błękitnych oczach wadery zaczęły połyskiwać łzy.
- Coś nie tak? - spytałem. Z początku myślałem, że to był mój wyuczony odruch, lecz tym razem naprawdę zmartwiłem się, widząc smutek na pyszczku Edel.
- Skądże - odparła. Fałsz dało się wyczuć na kilometr.
Nie wiedziałem, co powinienem teraz powiedzieć. Znów miałem mętlik w głowie. Jak można to naprawić? Co zrobiłem źle? Gdzie popełniłem błąd? A może według E to ona zrobiła coś nie tak...? 
Wadera westchnęła głośno. Tak samo, jak ja, nie miała już bladego pojęcia, co mówić. Zerknąłem ukradkiem na uchylone drzwi. Przypomniałem sobie, że miałem wychodzić na kolejną walkę... A zamiast tego sterczę tutaj z tym cieniem wilka, którego chciałem wesprzeć? Wesprzeć? Pocieszyć? Które słowo lepiej to określało?
Spojrzałem znów na osobę Edel. Wadera przełknęła głośno ślinę. Po krótkiej chwili, znów usłyszałem jej słaby głos:
- Nie rozumiem cię, Crane. Czasem mam wrażenie, że traktujesz mnie jak obcą, a innym razem... - urwała.
Nie spróbowała nawet dokończyć myśli. Zamiast tego, bez uprzedzenia wyszła z mojego pokoju i zniknęła za drzwiami swojego. Moich uszu dobiegł agresywny szczęk zamka. 
To tyle. Skończyła rozmowę. Próbując ogarnąć umysłem, co tak właściwie się stało, pomyślałem na głos:
- Ja też już nie rozumiem samego siebie... 

<Edel?>

Uwagi: Słowo "niemniej" w wyrażeniu "niemniej jednak" piszemy łącznie. Jeśli nie masz na myśli reszty czegoś, to "zresztą" piszemy łącznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz